Konflikt pomiędzy PAD a MAM o dziwo przybiera na sile i jakoś żadna ze stron nie zamierza ustąpić ze swojego stanowiska ;) . Trochę to dziwi, zważywszy, że obaj panowie wywodzą się jakoby z jednego obozu politycznego, a rzeczony spór uderza w ich wspólną podstawę. Czy ślepy upór, jaki charakteryzuje obydwu polityków, jest tylko oznaką niedojrzałej męskości, czy też skrywa inne motywacje?
Kiedy myślę o obecnym Prezydencie, zawsze przypominam sobie moment ogłoszenia jego zwycięstwa nad Komorowskim. Doszło wtedy do sporego faux pas, bowiem po pierwszym ogłoszeniu wyników, kiedy już pewne było zwycięstwo Andrzeja Dudy, ten nie wyszedł na podium przed swoim sztabem wyborczym, aby na gorąco skomentować zwycięstwo i podziękować wszystkim za wsparcie. To Komorowski musiał jako pierwszy wygłosić swoją smutną kwestię. Dopiero po jakimś czasie pojawił się zwycięzca. Uderzająca była jego mina uchwycona przez kamery w wylocie korytarza. Andrzej Duda wyglądał wtedy jak uczniak mocno zbesztany przez dyrektora szkoły. Od razu wtedy pomyślałem, że właśnie jakiś pan zrugał swojego pieska i pokazał mu jego miejsce. Jasne dla mnie jest że tym panem dla Andrzeja Dudy jest przedstawiciel obcej siły. Po 2 latach prezydentury, przychylam się do stwierdzenia, że ten pan na swoją siedzibę w Izraelu.
Druga strona konfliktu czyli Minister Antoni Macierewicz, swoją postawą doskonale wpisuje się w bieżące zawirowania amerykańskiej polityki zagranicznej, tak jakby nie był ministrem niezawisłego jakby na to nie patrzeć Państwa Polskiego, ale urzędnikiem instytucji mającej swoją siedzibę nad Potomakiem. Domyślam się że stąd bierze się ta wyjątkowo silna pozycja zwykłego Ministra, który nawet samego Naczelnika się nie boi – z bezpośrednich pełnomocnictw prosto z Waszyngtonu.
Jednak przełożenie tych hipotez na konflikt pomiędzy nimi prowadzi do dziwnych wniosków. Jakże to tak, Izrael nie potrafi ułożyć się z USA? Wydawać by się mogło, że to nierozerwalni sojusznicy. A jednak w Polsce wyraźnie iskrzy pomiędzy ich a.... sympatykami.
Wyjaśnieniem może być indywidualny plan Izraela wobec Polski będący zupełnie odrębny wobec globalnego planu realizowanego poprzez USA. Jeden i drugi uczestnik spory posiada swoje jasne prerogatywy i każdy z nich wyobraża sobie że nie ma nic od nich ważniejszego – i tak się będą kłuć, aż ktoś tam daleko nie skonstatuje że ten problem można inaczej rozwiązać. Póki tak się nie stanie, żadne racjonalne argumenty nie ugaszą sporu.
Inne tematy w dziale Polityka