Nie wiem jak Wy, ale ja, osobiście mam już po dziurki w nosie wszelakich wieści o żydach. Czego nie otworzysz, ani nie posłuchasz, tam będzie o żydach. Trudno się dziwić, skoro nasze „elity władzy” wywodzą się wprost ze środowisk żydowskich. Mam oczywiście na myśli i dwie główne partie polityczne, jak i te pomniejsze aktywne w sejmie. Taki obraz sytuacji tworzy niewesołą perspektywę – o żydach w naszych mediach może być tylko więcej informacji. Jednak każda sytuacja posiada swoje dobre strony, a przesada to już według takich chińczyków zapowiedź rychłej przemiany sytuacji na jej odwrotność. Awantura, jaka została wywołana przy okazji nowelizacji ustawy o IPN, wywołała według mnie bardzo korzystne zmiany świadomości społeczeństwa Polskiego. Po pierwsze uzmysłowiła nam, jak ważna jest świadomość własnej historii bez naleciałości i obcych wtrętów i jak ważna jest obrona godności Narodu. Po drugie, pokazała w całej pełni że PiS jest drugą stroną monety leżącej w zupełnie obcych rękach i przy pomocy tejże monety, my Polacy jesteśmy powoli puszczani w skarpetkach. Po trzecie – pokazała, że ze strony pewnych środowisk nie ma co liczyć na rzeczową i otwartą dyskusję.
Świadomość, świadomością, ale stan rzeczy od samej świadomości nie ulegnie zmianie i na tym polu potrzeba aktywności, która mogłaby nas z kiepskiej sytuacji wyprowadzić. Pierwsza myśl w takich przypadkach biegnie zawsze ku nowemu zrywowi narodowemu, drugiej Solidarności, która natychmiast wprowadzi na scenę polityczną nowego ducha – tym razem wolnego od agenturalnych wtyczek, wyrażającego tylko Polskie interesy. Obawiam się jednak że ośmiornica tak bardzo rozrosła się w naszych strukturach władzy, że taka akcja jest z góry skazana na porażkę – najpewniej w postaci drugiego okrągłego stołu, przy którym na pewno interesu Polski nie uświadczysz.
Wystarczy jednak choćby pobieżna lektura jakichkolwiek komentarzy pod artykułami w internecie, aby uświadomić sobie że świadomość naszej krzywdy jest w społeczeństwie już bardzo wysoka. Można się domyślać tylko, że taki potencjał musi dać mocny efekt podczas wyborów i głos Polaka nareszcie będzie decydował o dalszych losach kraju nad Wisłą. Pozostaje tylko pytanie jak przekuć potencjał na realną władzę, skoro ta obecna będzie bardzo zdeterminowana aby pozostawić status quo.
Myślę, że pierwszą rzeczą będzie uzbrojenie się w cierpliwość i konsekwencję. Jest sposób na zbudowanie wiarygodnych i reprezentacyjnych sił politycznych bez narażania się na działania kretów rozsadzających wszystko od środka, ale dojście do centralnych struktur władzy może zając nawet kilkanaście lat. Ten portal informacyjny, jak wiele mu podobnych, choć o niższej renomie i popularności, wyniosło naszą świadomość daleko poza ciasne ramy oficjalnych mediów. Mam nadzieję, że nasza działalność na tym polu pozostanie równie efektywna jak to miało miejsce w przeszłości. Jest to o tyle ważne, że dzięki niezależnym portalom informacyjnym i swobodnym dyskusjom prowadzonym w internecie, można koordynować działalność wielu niezależnych i lokalnych organizacji, którym przyświeca wspólny cel. Tym celem jest oczywiście Polska i jej pomyślność.
Mój pomysł polega na tym, aby tak jak u zarania niepodległości II Rzeczypospolitej, budować świadomość społeczeństwa poprzez związki i kółka strzeleckie, tak teraz wykorzystać bardzo zdrowy trend w społeczeństwie do rekreacji fizycznej na rowerze, biegając lub chodząc z kijkami. Sam tego doświadczam na własnej skórze i mogę polecić każdemu – to naprawdę dobrze działa na zdrowie, umysł i charakter. Jednak sam ruch na świeżym powietrzu to nie wszystko - niech będzie tylko pretekstem do spotkań, poznania ludzi o podobnych poglądach w najbliższej okolicy, wymiany informacji, poglądów. Ważne żeby dzięki informacji w internecie wiadomo było, że np miejskie koło cyklistów gromadzi ludzi gotowych do działania dla wyprostowania na początek spraw lokalnych ale z ideą przewodnią stopniowego obejmowania wpływem coraz wyższych szczebli władzy do odsunięcia obecnej kliki w Warszawie włącznie. W statucie takich organizacji zawsze znajdowałaby się wzmianka o społecznych i politycznych celach działalności koła (w istocie byłby to cel nadrzędny i w tym samym takie koło cyklistów byłoby stricte organizacją polityczną o ciekawym sposobie spędzania wolnego czasu przez swoich członków). Ja wiem, że nie każdy lubi jeździć na rowerze, dlatego równolegle mogłyby tworzyć się koła biegaczy, chodziarzy (tych z kijkami), pływaków, itp. Pewnie znaleźliby się i tacy, którzy nie lubią uprawiać żadnego sportu – wówczas mogliby wstąpić do koła jako gorący sympatycy.
Kiedy już pierwsze koła aktywnych fizycznie rozpoczęłyby swoją działalność, następnym etapem byłby udział w wyborach samorządowych. Ja wiem, zajmie to trochę czasu, ale załóżmy, że zdarzy się w wielu przypadkach wprowadzenie do rad gminnych i powiatowych swoich działaczy. Po pierwsze będzie to oznaczało dla wahających się, że można tą drogą zrobić coś pożytecznego dla kraju, a po drugie organizacje zaczną zdobywać doświadczenie polityczne, bowiem gdzieś na polanie w lesie, na odpoczynku w czasie rajdu rowerowego, taki radny będzie przekazywał pozostałym polityczne know how. Myślę, że po kilku kadencjach w radach samorządu lokalnego (do województwa włącznie), ruch okrzepnie na tyle, że będą możliwe zgrupowania lokalnych kół sportowych dla wybrania wspólnych reprezentantów do kandydowania na posłów do Sejmu RP. Tylko ci, którzy pełnili (z powodzeniem oczywiście) jakieś funkcje samorządowe, mogliby występować jako kandydaci do Sejmu. Tym sposobem wybieramy osoby kompetentne, sprawdzone i unikamy zagrożenia kretowego (tym zwykle się spieszy do władzy i zwykle nie potrafią efektywnie pracować). Oczywiście przez cały ten czas trwa narodowa dyskusja uświadamiająca w internecie o rzeczywistych intencjach obecnej władzy oraz o tym co cyklistom udało się już dokonać.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo