Renault nie ma dziś we Francji najlepszej prasy. W sierpniu ubiegłego roku do dyrekcji zakładów wysłano anonim, w którym „życzliwy” napisał, że w maju 2010 na własne uszy słyszał jak Michel Balthazard, były szef działu projektów, negocjował łapówkę mówiąc, że jeśli Bob Bell z F 1 skorzystał, to dlaczego on, Michel miałby zrezygnować z zaopatrzenia także swojego osobistego konta w banku.
Autor anonimu nie podał wprawdzie nazwiska, ale nietrudno się domyślić, że chodzi tu o Matthieu Tenenbauma, który w rozmowie z Balthazard’em miał ponoć szybko zrozumieć, co to znaczy „zaopatrzyć swoje konto w banku”.
„Życzliwy” pisał, że wprawdzie nie dysponuje żadnymi materialnymi dowodami, ale gdy nie spotka się z szybką reakcją dyrekcji Renault, to sprawa trafi do poczytnych francuskich dzienników.
- Nie mogę znieść – pisał anonim, gdy widzę ludzi tak sowicie wynagradzanych jak oni, a w dodatku kradnących jeszcze pieniądze.
Reakcja dyrekcji nie była szybka, ale zdecydowana. W styczniu tego roku Balthazard’a został zwolniony. Razem z nim wylecieli dwaj inni: cytowany już Matthieu Tenenbaum i Bernard Rochette.
Ale na tym nie koniec.
Francuska prasa szybko dowiedziała się o dziwnych praktykach kadry Renault. Pojawiły się więc najpierw informacje o szpiegostwie przemysłowym. Chodziło ponoć o szczegóły techniczne przekazywane gdzieś na zewnątrz, a dotyczące elektrycznego prototypu Renault. Francuska prasa skojarzyła zaraz, że zastępcą dyrektora odpowiedzialnym za rozwój elektrycznego samochodu był Tenenbaum.
Mówiło się także o wycieku informacji na temat nowej konstrukcji wyścigowego samochodu formuły F1.
Procederowi miały towarzyszyć gigantyczne sumy przelewane na zagraniczne konta zamieszanych w sprawę osób. Mówiło się nawet o konkretnej sumie 550.000 euro przelanej ostatnio jednemu z uczestników afery na konto w banku w Szwajcarii.
- Kto inny, jak nie człowiek bliski komórce bezpieczeństwa wewnętrznego Renault mógłby w tej sprawie wiedzieć więcej – pytają służby odpowiedzialne za ochronę tajemnic koncernu samochodowego.
Dlatego zdaniem Le Parisien, poszukiwania koncentrują się wokół najbliższego otoczenia Michel Balthazard’a, a właściwie wokół dziesięciu jego najbliższych współpracowników.
Zabierając niedawno głos w TF 1, szef Renault Carlos Ghosn powiedział, że w sprawie istnieją liczne dowody i zapewniał, że w ciągu dwóch tygodni sprawa zostanie całkowicie wyjaśniona.
Jednakże śledczy są coraz bardziej ostrożni w swoich sądach. Mówi się, że trudno o dowody szpiegostwa przemysłowego, a Patrick Pelata, numer II w Renault po poniedziałkowym spotkaniu w pałacu Matignon wyobraża sobie, że Renault mógł paść nawet ofiarą manipulacji lub jakiejś wewnętrznej wojny – donosi dziennik Liberation.
Tymczasem zwolnieni z pracy dyrektorzy domagają się wyjaśnień i zapowiadają proces przeciwko fałszywym oskarżeniom.
Jakby tego było mało, spadkobiercy rodziny Renault rozpoczęli w ostatnim czasie dochodzenie w sprawie niesłusznego oskarżenia o współpracę z okupantem Louis’a Renault. Zmarł on w więzieniu w październiku 1944 roku, gdzie odbywał karę za kolaborację z Niemcami. Louis przebywał w Berlinie w 1938 roku i był pod wrażeniem prototypu KdF-Wagena (Krat durch Freude – Siła przez Radość) zaprojektowanego przez Ferdynanda Porsche na zlecenie Hitlera.
Francuska telewizja pokazywała w tych dniach zdjęcie Renault w towarzystwie Hitlera. Był to prawdopodobnie fotomontaż. Spadkobiercy domagają się uznania fotografii za nie autentyczną i chcą zabronić jej publikacji.
Inne tematy w dziale Polityka