Rzecznik polskiego MSZ powiedział to w sobotę spontanicznie i szczerze, zaraz po fakcie: zachowania władz obwodu smoleńskiego, przypominały działania nocnego rabusia, który zamienił tablice na głazie na lotnisku w Smoleńsku. Rzecznik mówił o niedopuszczalnym zachowaniu przedstawicieli Rosji w przeddzień oficjalnej wizyty prezydenta RP.
Krótko po tym stonował głos inny przedstawiciel resortu spraw zagranicznych, który wyjaśnił, że zachowanie władz Rosji nie było dla przedstawicieli rządu RP żadnym zaskoczeniem, że napis zaproponowany przez przedstawicieli rodzin ofiar katastrofy od początku budził kontrowersje i że nie mógł się ostać.
Pokazano też w TVN przedstawiciela obwodu, który tłumaczył, że tablica z polskim napisem byłaby niezrozumiała dla towarzysza Miedwiediewa, stąd jej zamiana i rosyjska wersja językowa.
Z głazu i tablicy zrobiono więc przedmiot o międzynarodowym znaczeniu.
Aby dojść prawdy, trzeba było na własny użytek zszywać strzępy telewizyjnych informacji z których zbudować można taki obraz:
Inicjatywa upamiętnienia na swój sposób katastrofy polskiego samolotu z prezydentem RP oraz innymi osobami na pokładzie wyszła spontanicznie i szczerze od rosyjskich robotników, którzy otrzymali zadanie uporządkowania terenu lotniska. W trakcie tych prac, z jakiegoś pobliskiego kamieniołomu przywieziono gigantyczny głaz …”jakby przedzielony na pół białym zabarwieniem w formie strzały – mówił w telewizji kierowca potężnej ciężarówki. I ci prości ludzie przywieźli ten kamień na lotnisko. Nieco później, z inicjatywy dwóch pań, wdów po ofiarach smoleńskich, na kamieniu umocowano tablicę z napisem wyjaśniającym, kiedy, kto i dlaczego.
Nawet były PZPR-owski aparatczyk i były ambasador RP w Moskwie Stanisław Ciosek w sobotę, w słowach jak na niego niezwykle ostrych, skrytykował postępowanie władz Rosji.
Akompaniował mu zgodny chór niektórych partyjnych towarzyszy z Platformy Obywatelskiej.
Skrajną postawę reprezentowali przedstawiciele PJN: Poncyliusz i Kowal, którzy domagali się odwołania wizyty Komorowskiego w Katyniu i Smoleńsku.
Nawet dziennikarze TVN wyrażali zdziwienie, ba oburzenie, postępowaniem naszych sąsiadów zza wschodniej granicy.
Ale w miarę upływu godzin, oburzenie i zdziwienie dyplomatów, polityków i dziennikarzy zaczęły ustępować pod wpływem refleksji mędrców. Ton nadał subtelny jak zwykle w swoich sądach europejski mędrzec Lech Wałęsa, który w swoim stylu powiedział, że jak się takie rzeczy robi (chodziło o postępowanie wdów, które wystąpiły z pomysłem umieszczenia na głazie tablicy z napisem), to trudno się dziwić reakcji Rosjan.
W poniedziałek rano, tym razem w radio, powtórnie zabrał głos Stanisław Ciosek. Powiedział, że on oczywiście nie wiedział, że polski MSZ wiedział o protestach Moskwy. Że gdyby on o tym wiedział, to przecież nigdy nie pozwoliłby sobie na krytykę przyjaciół Moskali.
Moralny autorytet i niezwykle subtelny komentator Stefan Niesiołowski z PO przypomniał w Polsat News, że polska tablica była powieszona w Smoleńsku bez zgody rosyjskich władz. A dla Niesiołowskiego robienie czegokolwiek bez zgody władz jest niedopuszczalne. Niesiołowski jako autorytet nie może więc pogodzić się z taką samowolą. Jego zdaniem granie Katyniem może doprowadzić do rozpalenia wojny domowej w Polsce. Nie gorącej wojny. Do rozpalenia zimnej wojny.
Inny znany parlamentarzysta, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej Rosji wpisując się całkowicie w retorykę Niesiołowskiego z PO uważa, że polska tablica w Smoleńsku była „bombą z opóźnionym zapłonem”.
W tym samym wojennym tonie wypowiada się w Radio ZET Aleksander Smolar. Na pytanie znanej dziennikarki MO w dniu 11 bm.,, co znaczą słowa Kaczyńskiego o „zdradzonych o świcie” Smolar mówi: to jest „język takiej werbalnej wojny domowej”.
Święte słowa: język werbalnej wojny.
Ale czy premier nie powinien reagować, gdy w przeddzień wizyty prezydenta Polski znika w Smoleńsku tablica z polskim napisem, docieka MO?
- Ja nie uważam, żeby premier powinien natychmiast reagować /…/Nie wolno też zapominać, że (tablicę) umieszczono przez panie bardzo związane z PiS i że tablica zawiera słowa, które są dla Rosji nie do przyjęcia.
A więc wojna. Nie jedna, ale dwie wojny: ta polsko – polska zainicjowana przez Kaczyńskiego i ta druga: polsko – rosyjska pod flagą biało – czerwoną z powodu tych dwóch pań z PiS.
A można było tego wszystkiego uniknąć…
Gdybyśmy tylko słuchali Cioska, Niesiołowskiego, Wałęsy, Jaruzelskiego, Tuska i Komorowskiego.
Ech, durny naród Poliaki…
Słuchajcie bardziej swoich mędrców…
Inne tematy w dziale Polityka