Wiadomością minionego week-endu był zjazd rosyjskich towarzyszy na którym towarzysz Miedwiediew zaproponował, aby w przyszłorocznych wyborach Rosja powierzyła prezydenturę towarzyszowi Putinowi. Po długotrwałej owacji na trybunę wszedł towarzysz Putin i zaproponował, aby naród rosyjski postawił w przyszłorocznych demokratycznych wyborach na towarzysza Miedwiediewa jako szefa rządu.
Rosyjskie agencje prasowe prześcigały się w domysłach, kto mógł zaproponować Moskwie taką strategię.
Tymczasem jak nieoficjalnie dowiedział się salon24, już w styczniu 2010 roku trwały intensywne konsultacje na linii Putin – Tusk – Miedwiediew. Trwały też nadzwyczaj ożywione kontakty Radosława Sikorskiego z jego odpowiednikiem Ławrowem, a także międzyparlamentarne kontakty robocze w których brylował nasz ówczesny marszałek sejmu Bronisław Komorowski.
Rosyjscy przywódcy byli bowiem niezwykle zainteresowani poczynaniami polskiego szefa rządu, który zrezygnował z „życia pod pięknym żyrandolem” w Pałacu Namiestnikowskim, kosztem realizacji jego wizji „zielonej wyspy” jaką Polska staje się od czterech lat, gdy na czele rządu stanął Donald Tusk.
Widząc znakomite rezultaty, które ten gambit Tusk – Komorowski przyniósł nad Wisłą, Rosjanie postanowili zastosować sprawdzone w Polsce wzory i zastosować je w skali dotychczas niespotykanej.
Obserwatorzy niechętni Moskwie widzą w roszadzie Miedwiediew – Putin szczątki rosyjskiego samodzierżawia. Natomiast w Warszawie, możliwość przewidzenia wyników przyszłorocznych wyborów uchodzi za przejaw dalekowzrocznej polityki przywódców narodu i państwa możliwej tylko pod przewodnictwem partii.
Inne tematy w dziale Polityka
