Na marginesie sprawy z IPN i książką Pawła Zyzaka, ciekawi mnie wątek zatrudnienia tegoż ostatniego w IPN właśnie, ponoć na znaczącym i odpowiedzialnym stanowisku, na którym zadaniem pracownika była obsługa kserokopiarki (Nic nie ujmując takiej pracy – sam kiedyś wykonywałem podobną).
Jak wiemy, długo pan Zyzak w ten sposób nie popracuje, bowiem IPN „tnie budżet” i stanowisko pracy likwiduje. Zaintrygowało mnie wszakże coś, co przeczytałem w „Polska The Times” (pogrubienia moje):
W specjalnym oświadczeniu dyrektor krakowskiego IPN Marek Lasota odrzucił opinię Lecha Wałęsy, że Zyzak został przyjęty do pracy w IPN-ie w nagrodę za swą książkę. Wyjaśnił, że zatrudniono go na podstawie tytułu magistra Uniwersytetu Jagiellońskiego i pozytywnej opinii swoich nauczycieli akademickich. W momencie jego zatrudnienia IPN nie wiedział, że Zyzak napisał książkę o Wałęsie.
No i pojawia się bardzo intrygujące pytanie:
Czy już nawet do zdobycia pracy przy kserografie należy legitymować się tytułem magistra??
Inne tematy w dziale Rozmaitości