Emocjonalnie nie umiem się pogodzić z tym, co przeczytałem na blogu RPO. Odbieranie dzieci biologicznym rodzicom, nie mówiąc o sterylizacji, powinno być absolutną ostatecznością. Ciężko uwierzyć, że w znanych już Rzecznikowi aktach jest coś, co taką absolutną ostateczność uzasadnia - skoro media donosiły dotąd o rzeczach raczej skromnej wagi.
Pamiętam wszakże, co robią media, gdy jakieś dziecko ulegnie wypadkowi. Niech tylko media znajdą w rodzinie choć cień śladu patologii, już słychać krzyk powszechny, podchwytywany przez opinię publiczną: Jak mogło do tego dojść? Jak to możliwe, że dopuścił do tego sąd, prokuratura, policja, opieka społeczna?
Sugestia jest wtedy jasna: powinny były nie dopuścić, pozbawiając rodziców prawa opieki. Skoro doszło do wypadku (choć zdarza się to w najlepszych rodzinach), to dla mediów dowód, że rodzina zastępcza byłaby lepsza.
Skoro zaś RPO sugeruje, że rozumie decyzję sądu w sprawie Róży, choć nie ma w tym chyba żadnego interesu - to gotów jestem zgodzić się z jego końcową tezą: ostrożnie z pochopnymi osądami. Spuśćmy z tonu.
Inne tematy w dziale Polityka