Krzysztof Leski Krzysztof Leski
34
BLOG

Znów lezą w szkodę

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Polityka Obserwuj notkę 27

Powinienem tam być i sam zobaczyć. Ale nie bywam, więc zdaję się na "Rzepę", która dziś na czołówce donosi, że PO znów chce "poprawić" ustawę o IPN. Wg gazety projekt powstający w klubie zakłada m.in. ułatwienie odwołania prezesa IPN.

Dziś potrzeba 3/5 głosów. Rzepa twierdzi, że wg projektu wystarczy większość zwykła. Jak znam życie, PO i Gmyza, chodzi jednak o bezwzględną. Powinienem tam być i sam zobaczyć... Czarku, "zwykła" to "więcej głosów za niż przeciw, bez względu na liczbę wstrzymujących się"; "bezwzględna" - to więcej niż połowa.

Tak czy inaczej ci, którzy często gardłują, że IPN jest "upolityczniony" - chcą go upolitycznić do reszty, uzależniając los prezesa od woli chwilowej sejmowej większości. Efekt murowany: prezes, dziś prawie nietykalny, będzie codziennie zaczynał pracę od sprawdzenia, czy ktoś z podwładnych nie robi czegoś, co może zdenerwować wpływowych polityków. Gdyby zaś się zapomniał, nowa, potężna Rada - powołana w miejsce doradczego jedynie Kolegium - przywróci pracom IPN odpowiedni kierunek.

Gmyz cytuje Gowina, iż niektóre wątki projektu mogą nie zyskać akceptacji Tuska. Możliwe. Ale możliwe też, że PO wniesie do laski projekt wręcz prowokacyjnie osłabiający IPN. Nie po to, by go uchwalić - w ostatniej chwili zostałby znacznie złagodzony - lecz po to, by wbić klin między PiS i SLD, gdy te jakoby rozmawiają o szerszej współpracy parlamentarnej. Byłoby to sprytne, gdyby nie fakt, że PiS i SLD mogą rozmawiać o emeryturach, budżecie czy kodeksie pracy, ale raczej nie będą próbowały uzgodnić czegokolwiek w sferze lustracji, ochrony życia czy dekomunizacji.

Ale już sama zmiana przepisu o odwoływaniu prezesa jest wystarczająco groźna. Warto z tym powalczyć - byle nie metodą, jaką PiS dotąd walczy z próbami osłabienia IPN. Metoda jest bowiem kontrproduktywna - im więcej krzyku o "ochronie agentów", tym silniejsze przekonanie sporej części opinii publicznej, że chodzi o zbieranie haków na przeciwnika.

Bywały w dziejach IPN przypadki, gdy polityczna motywacja oświadczeń lub publikacji wydawała się widoczna. Można się oburzać - albo zaakceptować IPN takim, jakim jest. Wybieram to drugie, tak jak akceptuję samą ideę lustracji, choć kolejność badania spraw, niemożność zachowania proporcji, wreszcie sama natura problemu sprawiają, że ten i ów zostanie - lub już został - skrzywdzony.

Z 45 lat komunizmu nie da się wyjść bezboleśnie. Można się spierać o skalę cierpień, ale nie o to, czy można z dnia na dzień zadekretować gospodarkę rynkową w  miejsce PRL-owskiej lub rozliczyć ciemną przeszłość instytucji i ludzi reżimu. To musi boleć. I boli.

Twierdzę, że w działalności lustracyjnej i publicystycznej sprawy rozegrane źle, pachnące polityczną motywacją, to w IPN akceptowalny margines. Cała zaś działalność dotycząca wątku agentów to niewielka część pracy IPN. Parę miesięcy temu Aleksander Ścios zgrabnie i treściwie przedstawił "IPN w pigułce" - wykaz . To jest argumentacja, która może skutecznie pomóc IPN-owi - tyle, że akurat nie mogę owego postu wyguglać...

PS. Tej nocy także: Cannes sięga bruku czyli Team America

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka