Meritum zmian w ustawie hazardowej nie ma znaczenia dla oceny bohaterów afery. Chyba jednak warte jest zbadania, bowiem w dziwnym świetle stawia ministerstwo finansów. Paradoksalnie Zbigniew Chlebowski próbował ochronić interes skarbu państwa!
Zanim jednak dowiodę tej tezy, kilka aksjomatów:
1. Chyba wszędzie na świecie hazard jest kontrolowany i częściowo zmonopolizowany przez państwo. Jest to bowiem interes pozbawiony ryzyka. W grach liczbowych i loteriach stopa zysku zależy wyłącznie od decyzji organizatora. W kasynach, w zakładach wzajemnych czy automatach rachunek prawdopodobieństwa pozwala przyjąć parametry, które zapewniają zysk w nieco dłuższym okresie, choć jedna sensacyjna kolejka ligowa lub jeden zły dzień w kasynie może przynieść straty.
2. Hazard to źródło zysku stabilne, bo odporne na kryzysy. Nieważne, że IMHO jest bezsensowny. Ludzie grali, grają i grać będą. Ograniczą wydatki nawet na żywność, by mieć na kupon totka. To kolejny argument za zachowaniem kontroli i choć częściowego monopolu państwa.
3. Powyższe dotyczy podaży i jej kontroli oraz łącznego popytu na hazard. Każdy pojedyńczy biznes hazardowy podlega jednak w pełni działaniom rynku pod względem popytu. Można zorganizować loterię przeznaczając na nagrody 1% przychodu, ale zapewne mało kto kupi los. Stopa zysku wyniesie założone 99% minus koszty druku i logistyki - taki interes nie wypali.
4. Kontrola państwa, zezwolenia, koncesje - nie oznaczają, że po stronie podaży nie ma konkurencji. Gdy w jakimś audiotele nagrody są kiepskie, ludzie wybiorą inny konkurs. Gdy państwowy totolotek stanie się mniej atrakcyjny, część klientów odpłynie do innych dziedzin hazardu.
5. Hazard tradycyjny napotyka na coraz silniejszą konkurencję w Internecie. Państwa mają duże kłopoty z poddaniem tego ostatniego sektora kontroli i opodatkowaniu. Polska jest pod tym względem zupełnie w lesie. To trzeba zmienić, ale zanim tak się stanie, nie wolno lekceważyć konkurencji tego sektora.
W tym świetle szokuje założenie projektu nowelizacji, by 25% dopłata na Euro 2012 obejmowała, tak jak dotąd, sektor państwowy (Lotto), a dodatkowo objęła dość łatwe do kontrolowania i obciążone wysokim VATem audiotele. Absurdalna jest zwłaszcza dopłata do Lotto, z którego zysk i tak na mocy ustawy trafia w całości do budżetu na budowę obiektów sportowych.
Kasyna, bukmacherzy, automaty - to wszystko, co dziś jest i tak nisko opodatkowane, co kontrolować trudniej i co niechętnie poddaje się opodatkowaniu - objąć miałaby zaledwie 10% dopłata. Tak jakby resort finansów chciał powiedzieć: OK, niech ludzie odpływają z Lotto i audiotele do jednorękich bandytów i zwłaszcza do Internetu. Co gorsza, na mocy nowelizacji nowy, fatalny kształt dopłat miałby obowiązywać trzy lata dłużej - do 2015! Gwoli ścisłości odnotuję, że nowelizacja uszczelnia nieco opodatkowanie kasyn i salonów gry, ale od prawa do praktyki droga daleka.
Zabiegając o zniesienie dopłat, Chlebowski działał zatem... w interesie Skarbu Państwa. Aczkolwiek zarazem - i to najważniejsze - w interesie kasynowych bonzów, którzy klientów mają dość i dziś, a dopłaty ewidentnie komplikują im życie. Powtórzę: Chlebowski jest na aucie i dobrze. Ale jego poprawki warto rozważyć. Skoro państwo uznaje legalność kasyn, niech prowadzi wobec nich sensowną politykę. Komplikować im życie można tak, by nie wyzbywać się zysków z hazardu, lecz zyski te zwiększyć.
Metoda Chlebowskiego jest jednak tylko lepsza niż projekt ministerstwa finansów. Mam lepszy pomysł, jak zwiększyć wpływy z totka - ale o tym następnym razem.
PS. Jest jeszcze jeden wątek, o którym mówił ostatnio Chlebowski, a którego potwierdzenia nie znalazłem nigdzie indziej. Podczas spacerów z kumplem po prowincjonalnym cmentarzu pan poseł miał ponoć rozmyślać nad zakresem podmiotów uprawnionych do instalowania jednorękich bandytów itd. Chlebowski twierdzi, że chciał ten zakres ograniczyć. Byłoby to zbieżne z interesami kasynowych bonzów, których boleć musi konkurencja małych salonów gier. IMHO byłoby też zbieżne z interesem państwa, bo kasyna kontrolować nieco łatwiej niż budki z trzema bilardami. Nie mam jednak siły grzebać się w szczegółach. Jeśli masz siłę, chęć, i czas, tutaj znajdziesz obecną ustawę, natomiast tu - projekt nowelizacji. Ja wymiękam.
Balaam - żądam przeprosin. Przegiął Pan.
Inne tematy w dziale Polityka