Donald Tusk wychowuje Krajową Radę PO. Od kwadransa opowiada, jak nie należy się zachowywać. Brzmiało to nawet nieźle: z jednej strony Tusk "nie zamiata pod dywan" grzechów kumpli, z drugiej pokazuje, że on jest poza podejrzeniem, on wyznacza normy, on definiuje, co jest przekroczeniem granic. To może uspokoić część wątpiących w PO wyborców.
- Kto tego nie rozumie, niech lepiej wstanie i wyjdzie - rzekł premier na zakończenie tego wątku, po czym nie biorąc nawet dłuższego oddechu przeszedł do kolejnej części mowy wychowawczej. Życzliwy, ale myślący widz nie mógł w tym momencie nie odnieść wrażenia, że lider PO odklepuje swoje bez żadnej refleksji nad tym, co mówi.
Tusk nie czyta, ale najpewniej ma na kartce spisane główne wątki do poruszenia. Ktoś zapomniał o tym, by przy owym teatralnym i chwytającym apelu o wyjście nierozumiejących - napisać czerwonym flamastrem: PAUZA!!!. Należało głos zawiesić, wzrokiem po sali powieść, po 5 sekundach odetchnąć z lekko maskowaną ulgą, skomentować dojrzałość członków Rady - i kontynuować. Tusk jednak ten element spektaklu położył. Co dalej? Dalej są już znowu złe Kaczory. Czarny kot G. zasnął.
Inne tematy w dziale Polityka