Dawno już obiecałem sobie, że nie będę polemizował z Panem Aleksandrem Ściosem. Wolałem powoływać się na niego, gdy zrobi coś urzekająco świetnego - jak swego czasu zawarty w jednym akapicie opis tego, czym zajmuje się IPN, a o czym zwykle milczą media. Przeczytałem jednak najnowszy post A.Ś. i nie umiem milczeć. Nie odniosę się do żadnej z tez polityczno-historycznych Autora, rzecz będzie wyłącznie o żródłach, o ich poznaniu, rozumieniu i cytowaniu.
Najpierw cofnąć się muszę o rok, do poprzedniego rocznicowego postu A.Ś. Oparty był na bardzo obszernych cytatach z miesięcznika "Niepodległość". W tekście tym Artur Wieczysty cytował z kolei m.in. teksty z Tygodnika Mazowsze nr 105 (8.11.1984) i 107 (22.11.1984). A.Ś. znacznie później wyróżnił cytaty z "Niepodległości" kursywą - w pierwszej wersji trudno było zrozumieć, co A.Ś. pisze od siebie, kiedy cytuje Wieczystego, kiedy znów ten ostatni cytuje innych.
Wieczysty z tekstem z TM 105 się utożsamiał, ten z TM 107 uważał za skandal. Napisał więc tak, jakby chodziło o dwa różne pisma: Tygodnik Mazowsze (nr 107), ale Tygodnik Solidarność (nr 105).
A.Ś. zignorował ten absurd, główną myśl podchwycił, a dopełniając miary bałaganu pod koniec tekstu zacytował "Tygodnik Solidarność" z 2004 r. Gdy próbowałem rzecz wyjaśnić, zostałem zbluzgany przez bywalców bloga.
Sam A.Ś. wyjaśnił mi, że to nie jest miejsce dla ludzi mających problem z czytaniem tekstu ze zrozumieniem i korzystaniem z źródłowych linków, innym zaś - że Pan Leski nie jest człowiekiem którego zdanie ma jakąkolwiek wartość w tym miejscu i w tym temacie. Moje nieletnie jeszcze koty były lekko zdegustowane, więc napisałem publicznie, że życzenie A.Ś. spełnię i więcej się na jego blogu nie pojawię.
Rok później A.Ś. już sam - bez cytowania Wieczystego - twierdzi, że ów pierwszy tekst pochodzi z Tygodnika Solidarność nr 105. Nawet nie próbował sprawdzić, o jakie pismo chodzi. Innymi słowy - cytuje źródła sobie nieznane, cytuje je pośrednio, bez sprawdzenia, czy istniały i co naprawdę zawierały.
Kłopot w tym, że "Tygodnik Solidarność" ukazywał się do 13 grudnia 1981, a potem od 1989 r. W podziemiu istniały zaś dziesiątki periodyków ze słowami "Tygodnik" i "Solidarność" w tytule i/lub podtytule, ale żaden z nich nigdy by nie śmiał nazwać się po prostu Tygodnikiem Solidarność, a żaden poważny badacz owych czasów nie nazwałby tak cytowanego źródła.
A.Ś. czyni to po roku po raz drugi. Czyni to pomimo zwróconej mu uwagi. Czy przez zwykłą nieostrożność? Czy może dlatego, że cytat z nr 105 przeczyłby tezie, iż środowisko KOR-owskie (wydające TM) stało po stronie morderców ks. Jerzego? Nie wiem i zgadywać nie będę, nie skomentuję też salonowego sporu o "uczciwość intelektualną" blogerów.
PS. Tej nocy ponadto dementuję mit o upadku stacji Włoszczowa Płn.
Inne tematy w dziale Polityka