Premier oświadczył, że "aferę podsłuchową" trzeba zbadać, ale dziś nie czas na decyzje personalne w ABW. Zgrubsza to samo rzecze Prokurator Generalny o prokuratorach. Trochę to dziwne zważywszy, że właściwie nie ma żadnej afery podsłuchowej - jest afera idiotów.
Wielmożny Pan PodPułkownik Jacek Mąka i Wspierający Go Prokuratorzy (w skrócie: WPPPJMiWGP) włączyli do akt sprawy cywilnej stenogramy z podsłuchu operacyjnego. Najogólniej biorąc widzę trzy możliwości:
1. WPPPJMiWGP byli świadomi, że gdy tylko do akt zajrzy pełnomocnik Czarka Gmyza, sprawa się wyda, bez żadnego dziennikarskiego śledztwa. Jeśli tak, WPPPJMiWGP główkują na poziomie przeciętnego orangutana;
2. WPPPJMiWGP zapomnieli o tym, że dostęp do akt sprawy mają obie strony, a jedną z tych stron jest dziennikarz śledczy "Rzeczpospolitej". Jeśli tak, WPPPJMiWGP główkują na poziomie przeciętnego wróbla;
3. WPPPJMiWGP mieli, lub wręcz nadal mają jakiś chytry plan, idiotą zaś jestem ja oraz moje równie zadziwione koty, a wraz z nami całe państwo polskie.
Wysoki urzędnik państwowy główkujący na poziomie wróbla nie musi obawiać się dymisji. Ten na poziomie orangutana może chyba liczyć na awans. Strach pomyśleć, co będzie, gdy do rządu trafi jakiś neandertalczyk.
Inne tematy w dziale Polityka