Okazuje się, że plota, która do mnie dotarła we wtorek, była prawdziwa: Krajowa Rada RTV wybrała wczoraj rady nadzorcze trzynastu regionalnych rozgłośni publicznego radia. Tyle, że wieść o tym nie wydostała się na zewnątrz. Komunikat wyszedł z Biura Rady dopiero dzisiaj przed 16.00. Zawiera wyłącznie listę nazwisk, które niewiele mówią moim kotom.
W demokratycznym kraju trudno wymagać, by państwowy regulator rynku mediów elektronicznych wytłumaczył się, dlaczego to, co powinien był zrobić najpóźniej 31 lipca, zrobił 18 listopada. Że już nie wspomnę o wyjaśnieniu, dlaczego Katowice, Wrocław i Zielona Góra muszą wciąż czekać na radę nadzorczą, a zatem na zarząd, a zatem na kogoś, kto będzie mógł podejmować decyzje.
W obecnej Radzie zasiada trzech polityków Prawa i Sprawiedliwości (formalnie: byłych polityków - poseł, senator i radny Warszawy), jeden były pracownik SLD, który stał się działaczem Samoobrony, a dziś znów reprezentuje interesy SLD, oraz outsider delegowany przez LPR, odsuwany teraz od wszelkich decyzji. Coś mi mówi, że gdyby tych trzech było politykami Platformy, w s24 codziennie pojawiałyby się trzy posty o ich skandalicznym lekceważeniu prawa i obowiązków. Przez 111 dni od 31 lipca mielibyśmy do dziś 333 takie posty. A ile mamy naprawdę? Chwileczkę...
Inne tematy w dziale Polityka