Gdyby jakiś zbir zechciał zrobić krzywdę moim dzieciom, ścigałbym go do końca życia. Jego lub mojego. Byłoby mi kompletnie wszystko jedno, czy ów zbir prosił wcześniej o pomoc innego rzezimieszka, czy od razu uznał, że sam sobie poradzi. To samo dotyczy Jaruzelskiego i stanu wojennego: moralnie wszystko mi jedno, czy zapraszał sowieckie czołgi, czy uznał, że peerelowskie wystarczą.
Ten *.* współodpowiada za śmierć górników z Wujka, demonstrantów z Lubina, Grzegorza Przemyka, ks. Jerzego Popiełuszki i innych - co najmniej stu ofiar stanu wojennego. Do więzień wtrącił kilkanaście tysięcy osób, większość bez sądu i wyroku. Odbierał dzieciom rodziców, a starcom - opiekunów. Setki tysięcy ludzi pozbawił pracy lub zmusił do zarabiania na życie poza zawodem.
Ten *.* kilkudziesięciu tysiącom młodych mężczyzn - wcielonych do wojska czy do ZOMO - próbował przetrącić kręgosłupy moralne, często skutecznie. Na długie lata zamroził jakiekolwiek zmiany w gospodarce i sprowadził na Polskę sankcje, które tę gospodarkę dodatkowo pogrążyły. Bezceremonialnie łamał nawet własne prawa i konstytucję.
Zrobił to z własnej woli, planował to od dłuższego czasu. A jego "wkład" to nie tylko stan wojenny i lata 80.: współtworzył PRL od jej narodzin, współodpowiada za udział Polski w interwencji w Czechosłowacji w sierpniu 1968, za masakrę na Wybrzeżu w Grudniu '70. Dla mnie i dla chyba wciąż większości Polaków jest zerem, jedną z najczarniejszych kart w dziejach Polski. Z tego punktu widzenia - co za różnica, czy przed wprowadzeniem stanu wojennego, który sam w sobie był zbrodnią, ten *.* błagał Sowietów o dodatkowe czołgi, czy przeciwnie - chełpił się, że sam da dadę?
Paranoidalne komentarze, jakie wielu z was raczyło zamieścić pod moim poprzednim postem, świadczą jednak, że macie problem z Jaruzelem, że w odróżnieniu ode mnie wciąż potrzebujecie nowych jego przewin. Śmiało. Jeśli IPN ogłosi, że w archiwum znaleziono dokument wskazujący, iż Jaruzelski nałogowo dłubał w nosie - przytakniecie. Gdy zaś ja odważę się wątpić, nazwiecie mnie zdrajcą.
Otóż wydaje mi się całkiem prawdopodobne, że honor oficera LWP - który wprawdzie nie przeszkodził Jaruzelskiemu interweniować w Czechosłowacji ani zezwolić na użycie wojska i ostrej broni przeciw mieszkańcom Trójmiasta czy górnikom w Wujka, choć kazał mu potem opowiadać, ile przy tym wycierpiał - że tenże honor stanowczo i skutecznie zabraniał mu dłubania w nosie.
PS. Jak obiecałem, wkrótce post z argumentami merytorycznymi mogącymi świadczyć przeciwko tezie, iż Jaruzel żądał sowieckiej pomocy militarnej w 1981. Nie da się jednak tego wszystkiego pożenić w jednym poście ze względu na możliwości percepcyjne części czytelników s24.
Komentarze