Ze smutkiem informuję, że przejeżdżając pociągiem przez Vikersund nie pamiętałem nawet, iż stoi tam mamucia skocznia. Tym bardziej nie mogłem pamiętać, że ma ona punkt normatywny 185 m, ani nie mogłem się za nią rozglądać, zresztą zapewne i tak nie byłoby jej widać.
Za to w Oslo zostaliśmy zawiezieni na wzgórze Holmenkollen. Bałagan straszny, trwa budowa nowej skoczni po cokolwiek kontrowersyjnym wyburzeniu poprzedniej - jednej z najstarszych w świecie. Pierwszy konkurs ma tu się ponoć odbyć w marcu, ale na oko laika - może się nie udać. Inna sprawa, że nawet podejść nie ma jak, a na zdjęciu widać to, co widać, czyli zgrubsza troszkę tylko więcej niż nic.
Zapewniam natomiast, że sąsiednia kapliczka prezentuje się znakomicie.
PS. Pomimo stu minut kołowania w Rygge mieliśmy wczoraj farta lądując w Nyköping. Dzisśsypie od rana solidnie i lotnisko Skavsta najwyraźniej padło: Ryanair z Mediolaniu skierowany na Arlandę, Sterå ze Stanstead - do Västeras, Ryanair z Brukseli (planowo 10.55) oczekiwany o... 23.30 itp.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
