Nie było mnie 17 dni. Rudzielce dotąd nie doświadczyły tak długiej rozłąki, Gizmo też chyba odwykł. Gdy w niedzielę wieczorem wróciłem do domu, koty przykleiły się do mnie i dotąd odkleić się nie chcą, co skutecznie utrudnia niektóre zajęcia. Tych zaś nie brakuje, jak to po każdym urlopie. Napisz coś na kompie, gdy jeden kot siedzi ci na kolanach, a dwa na klawiaturze, albo odwrotnie. Nawet wyspać się trudno, gdy wszystkie trzy chcą spać razem ze mną. A ja lubię się wiercić...
Kocie żarcie kończyło się, ale ani w poniedziałek, ani wczoraj nie zdołałem pobiec po więcej, a zamówione w necie dotrze za czas jakiś. Wczoraj pod wieczór koty wyczyściły ostatnią miskę. Dziś wpadłem do sklepu naprzeciwko i zakupiłem dwie torebki kitekata. Wiem, badziewie, ale dobrych karm w sklepach w okolicy nie sprzedają. Nasypałem. Pojadły.
A potem przeczytałem w necie, że dziś Międzynarodowy Dzień Kota. Czy Nikon wygląda na obrażonego? Przecież dałem jeść, a wody nie brakuje nigdy...

Inne tematy w dziale Rozmaitości