Jeszcze niemal dwie godziny do konkursu na dużej skoczni. Wykorzystajmy ten czas do dyskusji o dwóch w moim mniemaniu równie interesujących wątkach sportowych. Pierwszy to zjawisko astmy w biegach narciarskich.
Chora na astmę Marit Bjørgen już dwukrotnie pokonała v Vancouver Justynę Kowalczyk. FIS tę przykrą chorobę stwierdziła u norweskiej biegaczki w zeszłym roku i zezwolił jej na zażywanie leków wpisanych na listę środków dopingujących. Ostatnio komentatorzy w Vancouver twierdzą, że większość biegaczek światowej czołówki ciepri na astmę, a Kowalczyk publicznie zastanawia się, czy nie iść do lekarza.
Nie wyciągam żadnych wniosków, nikogo o nic nie oskarżam. Powiadam tylko, że znów zmalał mój entuzjazm dla współczesnego sportu wyczynowego.
Trudniejsza do wyjaśnienia może być zagadka nazewnicza izraelskiej ligi piłkarskiej. Dziś 5 spotkań - cztery jeszcze trwają. Z dziesięciu grających drużyn cztery noszą nazwę Hapoel, cztery - Maccabi, dwie zaś - inne nazwy. Na 16 drużyn w 1 lidze - 7 to Hapoele, 5 - Maccabi, 4 - inne. Wg guglowiedzy Hapoel znaczy po hebrajsku "pracujący", Maccabi zaś - nic. Czy ktoś potrafi wyjaśnić genezę tak niezwykłej popularności tych dwóch nazw?
Przypominam, że o 21.30 skaczemy. W Gdańsku (u 1maud), w Warszawie (u mnie) i v Vancouver (w Kanadzie). Skaczemy, wrzeszczymy "Leć, Adam, leć", a w duchu życzymy Justynie astmy.
PS. Jeśli jednak o 20.30, to tym bardziej skaczemy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości