Snując się dziś z gw1990 po Sejmie wpadliśmy na jednego z prominetnych posłów, który po chwili rozmowy o generaliach zaskoczył nas propozycją napisania nowelizacji prawa prasowego, uwzględniającej interesy twórców internetowych, przede wszystkim blogerów. Chodzić miałoby o objęcie ich uprawnieniami, które dziś przysługują dziennikarzom.
Na pierwszy rzut oka pomysł wygląda ciekawie, ostatnio bowiem musieliśmy głównie walczyć z projektami dla Internetu niebezpiecznymi, jak planowany i zarzucony przez resort kultury pomysł objęcia blogów obowiązkiem rejestracji. Przyznam jednak, że nie bardzo wiem, co warto byłoby zmienić w prawie prasowym, by blogerzy mieli z tego wymierną korzyść. Lub inaczej mówiąc - jaka propozycja warta jest ryzyka. Gdy bowiem Sejm zacznie nad tym debatować, siłą rzeczy pojawi się teza: jeśli uprawnienia, to również obowiązki, a zatem odpowiedzialność, czyli najpewniej zagrożenie dla anonimowości itd.
IMHO w tej sferze nie ma w Polsce autorytetu większego niż VaGla, który monitoruje m.in. wszelkie zamiary zmian w prawie prasowym, zwłaszcza dotyczące Internetu. W dużym skrócie - VaGla uważa, że w perspektywa wyborcza każe bardzo ostrożnie przyjmować takie propozycje polityków, a rzecz nie jest warta świeczki. Jest wszak przepis art. 54 ust. 1 Konstytucji:
Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów
oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
Dotyczy to oczywiście blogerów i sprawia, że powinni korzystać z ochrony takiej, jak dziennikarze - np. w sferze tajemnicy źródeł. Rzeczywistość jeszcze nie jest tak piękna, ale warto zadać sobie pytanie, jak walczyć o to, by taką się stała. Wprowadzać nowe przepisy, nowelizować ustawę, która i tak wkrótce nie wytrzyma próby czasu? Czy postawić na metodę faktów dokonanych, podnosząc raban, gdy jakiś organ administracji państwowej lub samorządowej albo wymiar sprawiedliwości zechce zakwestionować konkretny przypadek korzystania z konstytucyjnych swobód?
Z drugiej strony - czy są obowiązki, które gotowi jesteśmy sami przyjąć? Np. publikacja sprostowań? Realizacja prawa do odpowiedzi rozumiana jako obowiązek wklejenia na blogu, pod spornym postem, linku do owej odpowiedzi? Będę wdzięczny za każdy merytoryczny komentarz: czy i jakie prawa powinna mieć blogosfera, czy i jakim obowiązkom powinna podlegać. Wg mnie punktem wyjścia powinno być założenie, że nie godzimy się na żadną formę rejestracji blogów jako warunku ich prowadzenia.
Inne tematy w dziale Polityka