Wciąż słyszę o jakoby supertrudnych warunkach na stokach Whistler Creekside, choć na oko sypie w normie, bandy niewysokie, a mgła to dla narciarza codzienność. Trudno wyjaśnić serię niespodzianek - liderom Pucharu Świata wśród panów jakoś na tej olimpiadzie nie wychodzi.
W zjeździe i gigancie nikt z pierwszej trójki PŚ nie zdobył medalu. W supergigancie wygrał wicelider PŚ Aksel Svindal, ale lider znalazł się w trzeciej dziesiątce. W kombinacji trzeci w PŚ Ivica Kostelić zdobył srebro. Po pierwszym przejeździe slalomu prowadzi 9. w PŚ Giuliano Razzoli, a lider PŚ Reinfried Herbst jest 12. ze stratą prawie półtorej sekundy. Zapewne więc w żadnej z pięciu konkurencji olimpijskich lider tej specjalności w Pucharze Świata nie zdobędzie medalu.
Przed szansą staje jednak lider klasyfikacji łącznej PŚ. Benjamin Raich. Dotąd musiał się w Kanadzie obejść smakiem, teraz jest trzeci po pierwszym przejeździe slalomu. Trzymam za niego kciuki. Wyobraźcie sobie płacz w Polsce, gdyby prowadząca zdecydowanie w PŚ Justyna Kowalczyk nie zdobyła w Vancouver ani jednego krążka!
Inne tematy w dziale Rozmaitości