Spore oburzenie na mnie spadło, gdy podsumowałem Vancouver. Na 6 medali złożyły się dwie gwiazdy, w tym jedna kończąca karierę, i jeden fuks. Fuksem nazwałem też wtedy 11. miejsce Kornelii Marek na 30 km klasykiem. Napisałem, że wcześniej punktowała w PŚ zaledwie raz, w 2008 roku.
Owszem, pomyliłem się. Nie zauważyłem, że prócz ówczesnego 25. miejsca w PŚ w Libercu dwa razy znalazła się też w tym sezonie na punktowanych miejscach. Także w trzeciej dziesiątce. Dziś, po komunikacie o dopingu, to kompletnie bez znaczenia.
Powtarzam pytanie: kto, prócz ewentualnie Justyny Kowalczyk, ma zdobywać medale w 2014 w Soczi? Który z zimowych związków sportowych ma kadrę dającą choć cień nadziei?
Inne tematy w dziale Rozmaitości