Kto chce, ten może wiedzieć. "Wyborcza" ujawnia, że przed prawyborami PO zleciła badania, jak Polacy postrzegają prakandydatów na tle całej partii. Co z tego wyszło? Ano, zgrubsza to, że Bronisław Komorowski i Radek Sikorski w oczach wyborców niewiele się różnią, bo "mają cechy PO" i którykolwiek będzie kandydatem, podobnie wypadnie we właściwych wyborach.
Po co zatem prawybory? - zapytasz, Czytelniku, a echo odpowie ci: nie pieprz głupot. Na ten temat czasu istotnie szkoda. Dużo ciekawsza jest informacja o próbie objętej badaniem - 8 tysięcy osób! Musiało to kosztować ładnych kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale Platformę stać - w odróżnieniu od mediów, które za sondaże wyborcze gotowe są dać tyle, co za średniej klasy komputer domowy: kilka tysięcy. I dostają, na co zasłużyły.
Sondażownia wypyta dla nich 1000 osób. Czasem przez telefon, częściej ankieter zawita do domu ankietowanego, ale w ramach "kombajnu" liczącego sto pytań zleconych przez tuzin zleceniodawców. Wśród serii pytań o proszek do prania, prawa gejów, ostatnie wakacje, plany kredytowe, wydatki na leki, wódkę i totolotka, poczucie zagrożenia ze strony Gwatemali i kaloryczność dzisiejszego śniadania - badany usłyszy też pytanie o zaufanie do prezydenta i preferencje w wyborach sejmowych.
Myśląc jeszcze o proszku do prania i śniadaniu odpowie: "zwykła partia", Ha, takiej nie ma! No to rzuci coś na odczepnego, jak np. "spieprzaj, dziadu". Ankieter zaznaczy: "brak odpowiedzi", lub "brak zdania", lub: nie wybiera się na wybory. A potem sondażowanie na podstawie 400, jak dobrze pójdzie, konkretniejszych odpowiedzi tych, którym akurat się coś przypomniało - dumnie wręczy medialnemu zleceniodawcy wynik badań.
PO ma tyle, a PiS tyle. SLD się łapie, a PSL nie. Dane o głosujących na partię proszku do prania pozostaną tajemnicą sondażowni. Ale, ale - dlaczego do cholery nikt jeszcze nie zarejestrował partii pod nazwą Zwykła Partia?
Inne tematy w dziale Polityka