Krzysztof Leski Krzysztof Leski
39
BLOG

Nauczcie się czytać!

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Polityka Obserwuj notkę 91

Kolejny bloger odkrył kolejną aferkę w nowelizacji ustawy o IPN. Tym razem  napisał, w komentarzu pod jednym z moich ostatnich postów, że PO po cichutku zmieniła nazwę IPN: zamiast Instytutu Pamięci Narodowej będzie Instytut Pamięci. Prawnie nieistotne, ale moralnie i polityczne znaczące.

Byłoby, gdyby było prawdą. Bloger ów popełnił jeden z najczęstszych błędów popełnianych przez amatorów badających proces legislacyjny: zerknął do ustawy nowelizującej, ale nie porównał jej z ustawą nowelizowaną. Gdyby to zrobił, dowiedziałby się, że od początku istnienia ustawy o IPN tkwi w niej art. 8 ust. 1. Stanowi, że dalej w ustawie IPN zwany będzie Instytutem Pamięci. Siłą rzeczy także ustawa nowelizująca zawiera zatem skróconą nazwę. Takie skróty to zresztą (nielubiana przeze mnie z powodu formy) reguła prawna.

Nie ma zatem żadnej zmiany, nie ma aferki. Nie pisałbym o tym, gdyby nie było to regułą - m.in. w s24. Nowela ustawy o IPN ma pod tym względem szczególnego pecha. W zeszłym tygodniu Aleksander Ścios poświęcił jej bardzo długi tekst będący niemalże jednym wielkim, kardynalnym błędem. Po pierwsze, nie porównał ustawy nowelizującej z nowelizowaną. Po drugie nie zauważył, że choć sejmowa podkomisja zakończyła prace w lutym, a 4 marca komisja przyjęła wersję pod głosowanie całego Sejmu - on oparł się wyłącznie na złożonym w grudniu pierwotnym projekcie PO.

W efekcie z bodajże sześciu zarzutów, jakie postawił ustawie, dwa są prawdziwe, ale cztery - absurdalne. Ponieważ zaś swój komentarz oparł na jednym z fałszywych zarzutów, wyszło na to, że 90% tekstu było literacką fikcją. Czytelnicy wzięli to wszakże poważnie - nikt  nie zauważył, żecoś jest nie tak.

Oba prawdziwe zarzuty podzielam i wystarczają one, bym już parokrotnie krytykował osłabienie pozycji prezesa IPN i tym samym całego Instytutu. Trudno jednak o wspólny front, gdy większośc walczy nie z realnymi projektami, lecz z mitami.

Od paru tysięcy lat przyjęło się, że najpierw warto nauczyć się czytać, potem dopiero pisać. W przypadku pisania o prawie jest to szczególnie ważne. Czasem mam wrażenie, że wolność, jaką przyniósł nam Internet, istotnie ma swoje złe strony.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (91)

Inne tematy w dziale Polityka