W Wielki Piątek dzieje się niewiele, a sobotnie gazety trzeba czymś zapełnić. Wylałbym morze klawiszy opisując bzdety w dzisiejszej prasie. Na onecie - wielka dyskusja pod artykułem z "Gazety Finansowej" o tym, że Niemcy kończą budowę wielkiego lotniska pod Berlinem, a Polska o czymś takim dyskutowała od lat i na dyskusjach się skończyło. Miliardy przechodzą nam koło nosa przez rządową opieszałość - konkluduje Barbara Barysz w tekście godnym "Faktu", ale nie pisma fachowego. Argumentów, analizy zjawiska - brak.
Onetowcom w to graj. Piszą o "celowej robocie" rządu, o "likwidacji Polski", winią... władze Warszawy (!) oraz Wehrmacht. Odpowiedzialność spada na autorkę, która wszak napisała zgrubsza to samo, tylko innymi słowami. Wystarczyło zdecydować, zbudować i zarabiać. Trzy razy zet. Proste jak drut. Polska szkoła biznesu.
Na nowe, duże lotnisko trzeba by wydać 10-15 mld zł. Tak, 5-7% rocznego budżetu RP. Zbudować dobry dojazd do Warszawy i Łodzi itd. A potem uzyskać ruch przynajmniej taki, żeby zwróciły się koszty eksploatacji. Jak? Pani Barysz wydaje się wierzyć, że Niemcy wchodzą w jakąś rynkową lukę, że nie ma skąd w Europie latać na Wschód i nowe lotnisko pod Berlinem taki ruch przejmie.
Absurd. Lotniska, na których zagranicznych podróżnych jest więcej niż krajowych, można policzyć na palcach. Także nowe lotnisko pod Berlinem służyć będzie głównie Niemcom. Wiara, że w Polsce powstałby hub o ruchu rzędu 20 mln pasażerów rocznie, jest paranoidalna, bo dziś Okęcie ma rezerwy, ale przy jego cenach nikt się nie kwapi, by tu latać. Budżet wywaliłby kilkanaście miliardów narażając się na zarzut, że kasa poszła w błoto.
Nie byłbym przeciwnikiem takiego lotniska między Warszawą i Łodzią - na miarę realiów, na 10-12 mln ludzi rocznie, pod warunkiem sensownego biznesplanu i cen dla przewoźników na poziomie 30% tych z Okęcia. Może by się udało. Autorka wydaje się wszakże wierzyć, że tylko brak takiego lotniska sprawia, iż moi dzisiejsi goście, dwaj młodzi ludzie z Nowej Zelandii, z Singapuru lecieli Airbusem 380 do Londynu, a nie wprost do Warszawy. Droga pani, proszę napić się zimnej wody. A najlepiej wyjść w poniedziałek na ulicę.
PS. Przekonajcie mnie, że nasza piłka jest równie światowa jak nasze lotniska.
Inne tematy w dziale Polityka