Brzmi to jak herezja, ale tak właśnie się stało. Roman Giertych zaserwował dziś śledźkomisji naciskowej spektakl w swym tragiźmie godny "Hamleta", zarazem farsowy na miarę "Komedii pomyłek", że o Barei nie wspomnę. Gwoli ścisłości nie wykluczam, że jakaś część opowieści Giertycha jest prawdziwa. Nie chce mi się nad tym rozwodzić, cytować, oceniać prawdopodobieństwa. Mam wrażenie, że im dalej od kadencji 2005-2007, tym dramatyczniejsza jest Giertycha wizja policyjnego państwa PiSu.
Wiem jedno: byłby to murowany temat dnia. Niewiele jest w roku dni, gdy taki kąsek przechodzi niemal bez rozgłosu. Taki dzień trafił się dzisiaj.
PS. Podobny los spotkał dzisiejszą decyzję śledźkomisji hzardowej, iż nie będzie konfrontacji Tusk-Kamiński. To jak komisja chce choćby udawać, że bada, kto kłamie w sprawie przecieku?
Inne tematy w dziale Polityka