Rozumiem emocje. Także dałbym wiele, by Sławomir Skrzypek nadal zarządzał NBP, a Janusz Kochanowski dokończył swą walkę o gwarancje wolności słowa, o sprawne sądy, o ustrój państwa skuteczny i służacy ludziom, a nie pisany pod bieżące potrzeby polityczne. Ale prawo jest nieubłagane. Językiem, który urąga żałobie, nakazuje pośpiech.
Nowy prezes Narodowego Banku Polskiego musi złożyć przysięgę do 10 lipca. Tak każe ustawa o NBP. Kandydatów na Rzecznika Praw Obywatelskich trzeba zgłosić praktycznie do końca kwietnia, bo regulamin Sejmu daje na to 21 dni.
Rozumiem blogerów, którzy o tym nie wiedzą. Gdy jednak również wybitni dziennikarze ignorują te przepisy i alarmują w s24, że zamiary obsady owych urzędów to dowód niecnych knowań PO - stwierdzam z przykrością, że przekraczają granice. Tak nie wolno.
Czekanie, aż nowy prezydent rozpocznie np. szukanie kandydata na prezesa NBP, nie wchodzi w grę. Zaprzysiężenia nowego prezydenta oczekiwać można najprawdopodobniej 12 sierpnia. Za cztery miesiące.
Inne tematy w dziale Polityka