Krzysztof Leski Krzysztof Leski
139
BLOG

Czcić godnie

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Polityka Obserwuj notkę 141

Muszę to napisać. Od licznych zwolenników PiS oberwę, jak zwykle, lecz piszę to w obronie czci Lecha Kaczyńskiego, Janusza Kochanowskiego i innych ofiar sobotniej tragedii. Albowiem wiem, że nie chcieliby widzieć, jak ich śmierć wyzwala falę nienawiści.

Janek Osiecki przeżył niedawno śmierć prof. Religi, z którym był blisko. Stracił ojca, a w sobotę - kilkoro przyjaciół. Dziś napisał o płaczu podczas żałobnej sesji parlamentu. Jak było do przewidzenia, usłyszał, że jest "hołotą", "obłudnikiem, który donosił na własną Ojczyznę", "czymś gorszym niż prostytutka", że ma się zamknąć albo złożyć samokrytykę.

Wtedy zareagowałem pisząc, by nie przejmował się szczekającymi, skoro tak rozumieją żałobę. Na krótko nienawiść skupiła się na mnie, a "szuja" było jdnym z łagodniejszych określeń.

Wkrótce pojawił się kolejny post Łukasza Warzechy o Stadionie im. Lecha Kaczyńskiego. Z poświęconym mi akapitem - Łukasz wskazał wroga, który "nie rozumie" inicjatywy. Podkreślił zarazem, że forsować ją trzeba teraz, bo tylko teraz można "rozkołysać falę". Aby rozkołysać ją lepiej, napisał o potajemnym odwołaniu szefa PISM (choć z urzędem prezydenta nie ma to nic wspólnego) i "czystkach w biurze RPO" (choć od 24 godzin wiedział, że ich nie ma i raczej nie będzie).

Zanim skomentowałem - po 20 minutach - pojawiły się już cztery komentarz mieszające mnie z błotem. Dwóch bardziej soczystych już nie ma - zapewne wycięli admini. Napisałem raz jeszcze, co mnie w postawie Łukasz boli - a boli zwłaszcza to, że sposób stawiania sprawy i czas jej postwienia uniemożliwia jakąkolwiek dyskusję, zaś on sam nie reaguje na skandaliczne epitety pod adresem swoich polemistów.

Od komentatorów dowiedziałem się, że "umyślnie prowokuję", jestem "zacietrzewiony" i "żałosny". Parę ostrzejszych epitetów admini wycięli. Łukasz zaś tradycyjnie odparł, że nie rozumie, o co mi chodzi.

Spróbuję to wyjaśnić raz jeszcze - choć nie Łukaszowi, bo dziś pojąłem, że przynajmniej na razie nie mamy o czym rozmawiać. Chodzi po prostu o to, że Lech Kaczyński - i wiele innych ofiar sobotniej tragedii - zasługuje na uczczenie pamięci w sposób godny. To zaś oznacza, że jeśli tylko to możliwe, lepiej się nie spieszyć. Nie chwytać byle czego, co jest pod ręką, lecz znaleźć coś, co nie podzieli, a połączy.

Nie ma czasu w sprawie miejsca pochówku. Powiem wprost: jestem umiarkowanym zwolennikiem pochowania Marii i Lecha Kaczyńskich na Wawelu. Na pewno nie mam nic przeciwko temu - chyba, że ktoś udowodni mi, iż jest wiele osób, które na to zasłużyły, a którym tego prawa odmówiono.

Nigdy nie byłem zwolennikiem Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta, choć chwaliłem część jego posunięć. Mam jednak dla Niego ogromny szacunek za całe Jego życie, za działalność w opozycji antykomunistycznej. O tym często pisałem i zwalczałem pojawiające się poglądy, jakoby nic w opozycji nie robił. Zwłaszcza, że wiem o tym nie z książek - znałem Go, choć niezbyt blisko, 30 lat.

Perzszkód dla pochowania na Wawelu nie widzę. Jako powód - bycie jednym z kilku zaledwie w dziejach demokratycznie wybranych Prezydentów RP najzupełniej wystarczy. Nie jest istotne, czy był prezydentem wybitnym czy nie. Powtórzcie sobie z zamkniętymi oczami: "PREZYDENT RP". Tak, to wystarczy.

Jedyne, co mi przeszkadza w tej kwestii, to jawne deklaracje zwolenników, iż mowy nie ma o pochówku na Wawelu Lecha Wałęsy. Owszem, jest. Ale to osobna historia.

A stadion? Powtórzę: idei się nie sprzeciwiam, ale mam wątpliwości. Dlaczego właśnie stadion? Czemu nie lotnisko, dworzec? Wszystko to może kojarzyć się niezupełnie tak, jakbyśmy tego chcieli. Reprezentacyjna arteria - na pewno. Czy wszakże stadion, czy arteria - a jedno nie wyklucza drugiego - pytam: czemu już dziś?

To budzi mój sprzeciw: po co stawiać kontrowersyjną propozycję podczas żałoby, gdy jakakolwiek dyskusja nie jest możliwa? Wbrew zdziwieniom Warzechy - komentarze pod jego postami dowiodły tej mojej tezy w 100%.

Po co prowokować absurdalny konflikt - choćby z tymi, którzy od dawna zabiegają, by był to stadion im. Ryszarda Siwca lub Kazimierza Górskiego? Jak zważyć, kto jest właściwszym patronem tego akurat przybytku? Podobnie będzie, gdy ktoś dziś zechce szukać dla Lecha Kaczyńskiego ulicy, placu, szkoły - prowokując spór z ze zwolennikami dotychczasowego patrona.

Gdyby ktoś zapytał Jarosława Kaczyskiego, czy chciałby uczcić brata jakkolwiek, ale zaraz, czy godnie, ale za czas jakiś - nie mam wątpliwości, że wybrałby to drugie. Życie w ciągu roku, dwóch, trzech przyniesie niejedną taką okazję. Będą arterie, place, mosty. Jeden właśnie w Warszawie powstaje.

Dla jasności: idea stadionowa oczywiście nie jest niegodna. Jednak niegodna stała się forma dyskusji nad nią. Powtórzę: mam swój pomysł na uczczenie pamięci w sposób godny i doniosły. I niesprzeczny z wszelkimi, które pojawią się w przyszłości. Nie prowokujący chyba żadnego konfliktu. I można to zrobić już teraz.

Ale nie wiem, czy go ogłaszać. Jestem przekonany, że to pomysł dobry, który poparłoby wielu z tych, którzy dziś są za stadionem im. Lecha Kaczyńskiego. Ale skoro uznali mnie znów z zdrajcę, czy odważą się uznać za sensowne coś, co zaproponuję?

PS. 20.23 - pod wpływem uwagi Koszona z godz. 20.02, poniżej, uprzejmie proszę o uznanie, że słowa "lotnisko" już w tym poście nie ma.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (141)

Inne tematy w dziale Polityka