Na stałej trasie Warszawa-Chylice-Warszawa, w korkach dziś większych niż zwykle, słuchałem radia. W RMF Konrad Piasecki potrafił taktownie, a jednak dość ciekawie porozmawiać z min. Andrzejem Dudą z Kancelarii Prezydenta. Protesty w sprawie Wawelu potraktował jednym spokojnym pytaniem. Śmiem twierdzić, że nie popełnił ani jednego błędu. Minister był bardzo poprawny, choć raz się zagalopował - zarzucając protestującym na ulicy brak patriotyzmu. Nie. Głupiec też może być patriotą.
Przełączenie na Zetkę było jak zanurzenie się w kotle z wrzącą smołą. Monika Olejnik miała chyba jeden z najgorszych dni w swym zawodowym życiu. Zdawało się, że ma jeden plan: zmusić gościa do wyznania, że ten Wawel to głupi pomysł. Wiadomo zaś, że gdy Monika się zaprze, swoje pytanie z tezą powtórzy i sto razy, czy to żałoba, czy karnawał.
Rozmówcą był poseł PiS Paweł Kowal. Znajdźcie nagranie, posłuchajcie, jak ignorować zaczepki, jak nie dać się sprowokować, jak bronić swojej racji nie kryjąc, że niektórzy sojusznicy przekraczaja granice, jak przy tym utrzymać się w tonacji żałobnej i jeszcze uniknąć patosu. Niemożliwe? Kowal udowodnił, że możliwe.
Tu tkwi tajemnica tytułu. Kowal pokazał wielkość, którą przyćmił niejednego dziś leżącego w wawelskich kryptach. Na pewno do przedostatniej minuty rozmowy. Wtedy wjechałem do podziemnego garażu i sygnał Zetki zanikł. Na miejscu Kowala trzasnąłbym drzwiami. To byłby błąd. Między innymi dlatego nie jestem i nie będę nigdy w służbie publicznej: chcę zachować komfort popełniania błędów.
Inne tematy w dziale Polityka