W zasadzie nie komentuję histerii wokół śledztwa w sprawie katastrofy Smoleńskiej. Przeraża mnie tylko, że histeria owa ogarnia coraz więcej ludzi myślących. Dzisiejszy hit s24 - post kataryny "Głos z kabiny" - oznacza niestety, że ogarnęła także ową legendarną niemal blogerkę.
Na wyniki śledztwa poczekamy pewnie parę miesięcy. Teraz wszyscy tu w s24 krzyczą, że rząd i media "zamiatają sprawę pod dywan". Ale gdy coś przecieknie - w s24 też wszystkim źle. Bo źle ma być i już. Tak też stało się z dzisiejszym newsem RMF o "piątym głosie" - spoza ścisłej załogi - nagranym w kokpicie Tu-154.
Kataryna oburza się, że stoi to w sprzeczności z wcześniejszymi doniesieniami, iż na taśmach czarnej skrzynki zwanej CVR "nie ma nic sensacyjnego". Podobie zresztą s24 reaguje na każdą sprzeczność w doniesieniach. Tymczasem tak z wielkimi katastrofami bywa - mnożą się plotki, często ze sobą sprzeczne, i żyją nie tylko tygodniami, ale nawet kilka lat. Tak jak choćby w sprawie wież WTC.
Jednak zdaniem kataryny wszystko zmierza do udowodnienia, że to prezydent kazał pilotowi lądować, źródłem "dezinformacji" są Rosjanie, pośrednikiem - były polski wicepremier, a polscy dziennikarze usłużnie pomagają. Dlatego ośmielam się zadać jedno tylko pytanie: gdzie w treści RMF-owego newsa jest choć cień sugestii, że "piąty głos" ma jakiś związek z naciskiem na pilota?
Inne tematy w dziale Polityka