Nieliczni zdają się wierzyć, że stan klęski żywiołowej sam walczy z powodzią. Większość woła o klęskę, gdyż ułatwia to wypłatę odszkodowań. Owszem, ułatwia, a przede wszystkim wprowadza automatyzm. Zalało cię - należy ci się. Dlatego jestem stanowczo przeciw.
Nie neguję ludzkich tragedii, nie jestem na nie obojętny. Wiele szkód to jednak efekt podtopień lokalnych, często spowodowanych wylaniem nie rzeki, lecz - kanału burzowego. Przejedźcie się powoli przez dowolną wieś, wodząc oczami wzdłuż rowów z obu stron szosy. Najmarniej przy co drugiej bramie wyjazd z działki na szosę zrobiony jest prostą metodą: posypać, podlać betonem. Kto by się troszczył o jakąś rurkę, o prześwit...
Poszkodowani?
PS. Słyszę, jak Tusk zapewnia, że rząd nie będzie oszczędzał na pomocy dla powodzian, a skala tej pomocy będzie "dotąd niespotykana". I szlag mnie trafia.
Inne tematy w dziale Polityka