Żal, szkoda słów. Marek Belka na finansach się niby zna, ale wbrew twierdzeniom marszałka proweniencja polityczna kandydata jest jasna. I nie jest to obojętne przy obsadzie funkcji prezesa NBP. Zgłaszając Belkę, p.o. prezydenta zaskoczył własną partię, oburzył PSL, i ucieszył PiS, bo strzela w stopę i Platformie, i sobie.
Wszakże Bronisław Komorowski wyraźnie sądzi, że jest inaczej. Nie w sprawie Platformy, bo jakoś trudno dziś dostrzec, po co jej ten gest pod adresem słabego i w Sejmie, i w sondażach SLD. Nie chodzi chyba o strach, że po wyborach prezydenckich powstanie w Sejmie koalicja PiS-SLD-PSL.
Chodzi zatem o gest pod adresem elektoratu lewicy, w perspektywie 20 czerwca. Stąd tytuł: Belka nie jest dla marszałka kandydatem na prezesa Narodowego Banku Polskiego, lecz raczej na szefa Prywatnego Banku Komorowskiego. Taki wydźwięk ma dla mnie ta kandydatura. Sorry.
Ciekawe, czy proponując deal PiS-PO wokół NBP i RPO, poseł Zbigniew Girzyński wyobrażał sobie Belkę...
Inne tematy w dziale Polityka