Jestem cały za rozmową o wkładzie młodych w politykę. WS zdaje się pokpiwać: mało wiedzą, a się wymądrzają. Sam narzekam na małe zainteresowanie młodych stanem państwa, ale jako wróg uogólnień tym chętniej zauważam błyszczące wyjątki od reguły. Tu, w s24, jest ich nieco.
Od paru lat szczerze kibicuję gw1990. Ostatnio regularnie czytam też to, co pisze a.zarzeczańska. Dzieli ich mnóstwo. Pierwszy to prawak czystej wody, czasem nawet zapędzający się w kozi róg cechującej salonową większość chęci zadekretowania prawdy. Druga należy w gruncie rzeczy do skrajnego lewactwa, bo wszak SLD to dla niej oszuści, a nie lewica (dla mnie zresztą też, ale mnie to lewakiem nie czyni). Z obojgiem zatem często się nie zgadzam, ale oboje cenię, bowiem ewidentnie myślą. Ich poglądy nie są skopiowane. Są realne i żywe. Oboje potrafią tych poglądów bronić i dopuszczają ich ewolucję (a nie: rewolucję, gdy poglądy zmieni polityczny idol).
Są równolatkami. Mają czas. Będą z nich ludzie. Już dziś jednak potrafią koncertowo rozstawiać po kątach swoich lewackich (gw) lub prawackich (a.z.) adwersarzy, którzy zresztą często się aż o to proszę (vide obrońcy prezesa Polonii Bytom, o których chyba skrobnę osobno). Obserwuję to z niejaką lubością, aczkolwiek nie bez refleksji, że mnie też niedługo rozstawią. WS też.
Prawa natury, cholera.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo