Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
103
BLOG

Polsko-polska wojna – czyżby?

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

image

Zapiekła w nienawiści do Zjednoczonej Prawicy prokurator Ewa Wrzosek (ma podobno za przyczyną ministra Waldemara Żurka podmienić Dariusza Korneluka w Prokuratorze Krajowej) w jednym z programów TVP w likwidacji mówiła, że ona musi działać w podobnej sytuacji jak działano na początku Polski Ludowej, czyli, gdy komuniści dopiero „umacniali” swe rządy. Powiedziała, że teraz też działają „leśne bandy”. I w następstwie szybko najpierw minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak, następnie premier Tusk, a za nimi wszystkie media prorządowe doniosły, że na granicy polsko-niemieckiej pojawiły się „bojówki”, ba nawet faszystowskie bojówki, które podszywają się pod służby państwowe i przeszkadzają w wykonywaniu obowiązków służbowych Straży Granicznej. Prokurator Wrzosek miała więc rację, w lasach na zachodniej granicy grasują „bandy” Ruchu Obrony Granic niejakiego Roberta Bąkiewicza. Mianowany właśnie stary/nowy szef MSW Marcin Kierwiński zapowiedział, że RGO zlikwiduje i już zaczął to robić.

O co chodzi?

Wpływy dawniej polityk Platformy Obywatelskiej Jan Rokita powiedział, że to Donald Tusk  rozpętał „wojnę-polsko-polską”: "Tusk wymyślił i ja dokładnie wiem kiedy bo rozmawiałem z nim na ten temat wtedy koncept radykalnej polaryzacji i budowania nienawiści wobec PiS a konkretnie wobec braci Kaczyńskich wtedy " - powiedział Rokita w rozmowie z PCh24 tv.  Stwierdził, że Tusk w 2005 r uznał - „i to jest kluczowy moment" - ,,że nienawidzić PiS to zadanie totalne i, że to trzeba robić cały czas." To potwierdziła też żona Tuska Małgorzata w swojej książce „Miedzy nami” (Znak 2013): "Bracia Kaczyńscy zawsze byli solą w oku męża i przeszkadzali mu w osiągnięciu władzy absolutnej.” 
Dla Rokity jest przerażające: „że polityk taki jak Tusk jest zdolny do wiecznej nienawiści jednopartyjnej na niej bazuje, sieje ją i dzięki niej wspina się na wyższe szczeble kariery myśląc, że jest kimś. Smutne i absurdalne a jednocześnie niestety takie prawdziwe. To się nigdy nie skończy” – pesymistycznie podsumował Rokita. 

Kiedy w 2005 r. PiS zdobył w Polsce władze lider przegranych Tusk uznał (ktoś mu uświadomił?), że w Polsce powstał front wojny polsko-polskiej, właśnie. Z jednej strony miały na nim walczyć nowoczesne, europejskie, siły liberalno-lewicowe, postępowe, głównie w przestrzeni obyczajowej (LGBT, genderyzm). Z drugiej – przeciwne im, ponure moce ciemnoty i zacofania, zwłaszcza katolickiego, reakcyjne, rasistowskie, homofobiczne, ksenofobiczne, ba nawet faszystowskie, a pewnie i „naziolskie”.

Tusk objawił się więc jako przywódca sił postępu i wskazywał na przywódcę sił zła – miał nim być „kaczor dyktator”, prezes Prawa i Sprawiedliwościowi Jarosław Kaczyński. 

Wtedy ogłoszono też o co toczy się ta wojna? Miała się toczyć o to jaka będzie Polska – nowoczesna, radosna, otwarta, czy ponura, reakcyjna, zacofana, może nawet wykluczona z UE.

Wolny Naród

Naród polski uformował się jako jeden z pierwszych w Europie, gdy np. Niemcy  osiągnęli to dopiero po zjednoczeniu w 1871 r. w Cesarstwo Niemieckie. Polacy są niewątpliwie jednym z najstarszych narodów europejskich. Polacy zbudowali też jedną z najstarszych demokracji (pierwsza w Europie konstytucja). Przy tym budowali państwowość poddaną obywatelom (demokracja szlachecka), gdy w tym czasie w innych krajach europejskich cała ludność to byli poddani monarchy, musieli znosić jego rządy absolutystyczne, jak dziś powiedzielibyśmy autorytarne, lub wprost byli niewolnikami władcy we wschodnich despocjach, pod władaniem turańskich carów i sułtanów. 

W dziejach Polaków zawarte jest silne pragnienie wolności i dlatego najlepsi Polacy gotowi byli zawsze do ponoszenia największych ofiar, aby traconą wolność osobistą i niepodległość państwową odzyskać. Przy tym wolności osób i narodu zawsze Polacy traktowali nierozdzielnie!

Dzieje Polski są też wpisane w bardzo konkretny porządek cywilizacyjny zdefiniowany przez badacza tej problematyki prof. Feliksa Konecznego jako „cywilizacja łacińska”.  To bardzo ambitna formuła, w niej człowiek powinien zwłaszcza rosnąć i rozwijać się duchowo jako osoba ludzka, persona. W Europie powstawała ta cywilizacja wraz z umacnianiem się chrześcijaństwa, ale tylko dzięki wyznaniu Rzymsko-katolickiemu (rozdział władz: Kościół, władza duchowa działa w ramach obowiązującego prawa, ale władza publiczne słucha napomnień moralnych władzy duchowej stosując się do nich).  

Powstały też inne odłamy chrześcijaństwa, najpierw na wschodzie Europy prawosławie, następnie na zachodzie protestantyzm, oba znajdujące się w innych kręgach cywilizacyjnych „gromadnościowych”, gdzie Kościół był i jest podporządkowany władzy państwowej (turanizm, bizantynizm). Dodajmy cywilizacji wrogich cywilizacji łacińskiej, zwalczających jej wpływy. Łacińska Polska musiała toczyć wojny z bizantyńskimi Krzyżakami/Prusami i turańską Moskwą/Rosją. Te procesy cywilizacyjnej rywalizacji zachodzą na terenie Europy ciągle, także na naszych oczach. Rozgrywa się bowiem – jak to określił amerykański politolog Samuel Huntington – „zderzenie cywilizacji”.  Wówczas to kulturowe i religijne tożsamości ludzi stają się głównym źródłem konfliktów. Rzeczywiście ujawniło się takie zderzenie między napływającymi do Europy masami migrantów ekonomicznych wyznającymi islam, a tzw. szeroko pojmowaną cywilizacją Zachodu. Przy tym nasiliła się też widoczna ofensywa różnorodnych miejscowych ideologii „tęczowych” formujących się w kręgu cywilizacji bizantyńskiej/niemieckiej widząca w tym sposobność usunięcia wpływów cywilizacji łacińskiej, atakujących bezpardonowo szczególnie jej wartości. Składową tej ofensywy „tęczy” jest w istocie wspomniana wojna „polsko-polska”, jest w Polsce jej pierwszym, pierwotnym  przejawem. 

Tu jest widoczne odrzucenie wszystkiego co konstruuje tożsamość narodową i świadomość Polaków, także poglądy jakie są interesy polskie i jaka będzie przyszłość naszej Ojczyzny.  Wpływy zewnętrzne (Niemcy) i wewnętrzny atak „tęczowy” powodują rozliczne negatywne następstwa w funkcjonowaniu państwa i jego struktur - państwa opierającego się przecież ciągle na regułach funkcjonowania cywilizacji łacińskiej, zwłaszcza w obszarze porządku ustrojowo-prawnego i w życiu społecznym. Zderzenie sposobów i metod działania i rozwiązywania konfliktów, opanowywania sytuacji kryzysowych jest bardzo trudne, może być niemożliwe w sytuacji, gdy ludzie wychodzą ze sprzecznych systemów wartości, inaczej widzą kategorie dobra i zła, prawdy i fałszu, nie rozumieją potrzeby respektowania aspektu moralnego w działaniu i zwłaszcza w polityce uznają, że to jest dążenie do zdobycia władzy nad ludźmi wszelkimi metodami i za każdą cenę. Kiedyś w sejmie RP św. Jan Paweł II powiedział – polityka jest roztropną troską o dobro wspólne, tym dobrem jest Rzeczpospolita. Dlatego należy stwierdzić, że potęgowany w naszym kraju konflikt cywilizacyjny stanowi wielkie zagrożenie dla istnienia POLSKIEJ państwowości. Zagraża nam nie tylko agresja rosyjska, ale też niszczenie polskich wartości narodowych. Zresztą te dwa zagrożenie nie wykluczają się, a nawet występują razem, współgrają ze sobą, bowiem zniszczenie polskich wartości jest jednym z warunków skuteczności rosyjskiego ataku (taki jest przecież cel wojny „hybrydowej” na granicy Polski z Białorusią, do czego dołączają się obecnie na swojej granic z Polską Niemcy!). 

Ale to już było!

Kiedy po zakończeniu II wojny światowej Stalin instalował w Polsce powolny sobie reżim używał do tego znających dobrze rosyjski polskojęzycznych komunistycznych kolaborantów. Uosabiały te siły totalitarna partia PPR/PZPR i kierowany przez nią aparat represji UB, KBW, MO zastąpiony później w PRL przez SB i ZOMO. 

Kolaboranci sowieccy twierdzili, że są Polakami patriotami (zmieniali nazwiska na polskie) zabiegającymi o interesy i dobro polskiego „ludu pracującego miast i wsi”, a zwalczali siły reakcji, antykomunistów, wrogich każdemu postępowi, do tego odrzucających przyjaźń z największym dobrodziejem i sojusznikiem Polski Stalinem, wielkim wodzem ZSRS.

Z czasem rządy komunistyczne umocniły się (zlikwidowano niepodległościowe podziemie zbrojne) uformowało się państwo satelickie Moskwy (Polska Rzeczypospolita Ludowa) i zaczęto twierdzić, że zwalczanie podziemia niepodległościowego to był przejaw wewnętrznej polskiej „wojny domowej”. Mieli w niej brać udział: z jednej strony zwolennicy lewicowego postępu propagujący rzeczy potrzebne, prezentujący słuszne patriotyczne postawy i walczący o rzeczywiste interesy współczesnej Polski. Walczyli oni z siłami postulującymi niesłuszne, szkodliwe dla Polski rozwiązania i zamiary cofające kraj w rozwoju, walczyli z niedobitkami jakichś „londyńskich” emigrantów kapitalistów. 

Toczyła więc wojna domowa w której „słuszni” Polacy z orłem bez korony wygrali, natomiast ci z orłami w koronie przegrali. Taka była też świadomość wśród „utrwalaczy”. Rozmawiałem kiedyś z „kombatantem” z Armii Ludowej. On wiedział jakie mam poglądy. Zagadnął – powinien pan zrozumieć, że to my wygraliśmy i dlatego nasi pułkownicy zamykali do więzień pułkowników Armii Krajowej. Gdybyście wygrali to wasi zamykaliby naszych. AL-owiec staruszek, zdaje się były ubek, nie wspominał, że zdecydowało o ich „zwycięstwie” sowieckie wsparcie.

Charakterystyczne, że w argumentacji jaką rozwijają współcześnie politycy, ideolodzy, publicyści obecnego obozu władzy ujawnia się podobna kierunkowo „narracja”, nawet podobne „wartości” do tych wpajanych w latach stalinowskich. Słyszymy przecież, że tylko „koalicja 15 października” reprezentuje prawdziwy polski interes „europeizowania” Polaków. Dawniej to była też – postępowa przecież - „sowietyzacja”. Znowu dowiadujemy się, że polskość osadzona w narodowych dziejach, narodowe tradycje, wiara katolicka, to godne pogardy objawy wstecznictwa, a Polacy respektujący te wartości, wierzący w Boga to rasiści, faszyści, ba naziści i bojówkarze (Bąkiewicza), których trzeba pilnie  eliminować z życia politycznego, a nawet społecznego w państwie. Dziś rządzący, tak jak komuniści dawniej, do narodowych flag dodają inne „lepsze” flagi. Kiedyś powiewali czerwonymi płachtami teraz tęczowymi.  Sprawą znamienną jest, że rozliczni spadkobiercy reżimu PRL, potomstwo aparatczyków PZPR i funkcjonariuszy SB ujawnili się wśród najbardziej oddanych walczących w imię ideologii tęczowych. Ludzi takich bez trudu odnajdziemy też na najwyższych stanowiskach państwowych w III RP, na kluczowych pozycjach wpływu na poglądy i postawy społeczeństwa w mediach, na uczelniach, i w edukacji!!! Ludzie tego pokroju mają tym samym ogromny wpływ na kształtowanie kolejnych pokoleń Polaków poczynając od przedszkola, a na obróbce propagandowej kończąc, wśród ludzi najstarszych, rozpowszechniając kłamliwe wrogie Polsce opowieści (TVN, GW). 

Opozycjoniści konfederaccy traktujący niechętnie PiS mówią, że całe zło w kraju kreuje rządzący przemiennie dupol PO-PiS i to jest „jedno zło”. Zamiar likwidacji „dupolu” w innej formie deklarują także uczestnicy obecnej koalicji „13 grudnia” (Hołownia, Kosiniak-Kamysz). Czasem też mówi o tym sam Tusk, który jednak widzi jedność po całkowitym unicestwieniu „kaczyzmu” i tryumfie jego „postępowej” formacji. 

Kwestionujący „dupol” zdaje się nie rozumieją, że w państwie europejskiej tęczy nie będzie miejsca nie tylko dla konfederackich oponentów PiS, ale też spolegliwych wobec Tuska ludowców i „hołownianych” lewo- liberałów. Nie rozumieją, że to PiS jest ciągle główną przeszkodą w realizacji zamiarów „teczkowych”. Zapewnienia wrogów duopolu o dążeniu do jedności, odbudowie polskiej wspólnoty narodowej są tak naprawdę pustymi dźwiękami. Nie da się po prostu połączyć zdeklarowanych wrogów polskości z patriotami polskimi i nie ma też żadnej innej polskości niż ta ukształtowana w tysiącleciu państwa polskiego z dewizą Bóg-Honor-Ojczyzna. A to zwycięska „tęcza” Tuska odrzuci i zniszczy!

Ryzykowny eksperyment „okrągłego stołu”, gdzie podjęto próbę pojednania komunistycznych katów z opozycyjnymi ofiarami (Frasyniuk ściskający rękę Kiszczaka) przyniósł jak najgorsze rezultaty, zwłaszcza, że po obu stronach w zasadzie decydowali ludzie reżimu i od reżimu zależni (TW Bolek). Dlatego doświadczamy teraz, w łagodniejszej jeszcze co prawda formie, recydywy stalinizmu i stanu wojennego, co tak dobitnie wykazują postawy takie jak wspomniana na wstępie prokurator Wrzosek, nazwana w przejęzyczeniu zwolennika Tuska Ewą Braun, czy pojawiająca się coraz częściej w publicystyce teza, że w Polsce przeżywamy walkę wnuków UB z wnukami AK.

„Wygrana” z silnym wspomaganiem sowieckim komunistów na początku Polski Ludowej  bardzo dużo kosztowała Polaków. Skutkowała nie tylko wieloletnią niewolą, to był też czas eksterminacji wartości polskich w umysłach Polaków, zastępowania ich wartościami cywilizacji najeźdźców i próbą wychowania jakiegoś „pseudo-Polaka”, w istocie mówiącego po polsku wroga polskości. Jak widzimy współcześnie w znacznej mierze to się komunistom udało – mamy rzesze wyborców, którzy w demokratycznym przecież procesie mogą w Rzeczpospolitej ustanowić rządy wrogów polskości! To się przecież stało! Tylko dywizje sowieckie zastąpiły „dywizje finansowe” (KPO) wysyłane do Polski z Brukseli-Berlina.

Reasumując: w Polsce nie toczy się żadna wojna polsko-polska. To nie jest wcale konflikt między zwolennikami Polski postępowej, radosnej, lepszej, ze zwolennikami Polski zacofanej, ponurej, faszystowskiej, którą koniecznie trzeba zniszczyć. To jest konflikt w którym siły, które chcą polskość zniszczyć, pozbawić Polaków suwerenności państwowej, odebrać Polakom wolność atakują obrońców polskości, tradycji i polskiego interesu narodowego. 

Cały czas chodzi o to samo: jak zniszczyć Polskę, która z tym czym jest i co sobą stanowi tkwi niczym zadra w gardle unijnych marzeń mocarstwowych (superpaństwo europejskie) i burzy spokój wewnętrzny mających wiele na sumieniu naszych sąsiadów Niemców i Rosjan, a ostatnio zdaje się też Ukraińców.

Popularna bardzo w Polsce Ludowej Agnieszka Osiecka napisał piosenkę, która zaczynała się słowami: „Ale to już było i nie wróci więcej”. Spodziewam się, że takim słowami będziemy mogli skwitować „wojnę polsko-polską” w czasie prezydentury Karola Nawrockiego.

(Tygodnik „Sieci” nr 34/2025)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo