ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
41
BLOG

Róża i polityka prorodzinna

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 7

Od kilku tygodni media nagłaśniają sprawę małej Róży, urodzonej w szpitalu w Szamotułach, która zamiast pojechać stamtąd ze swą mamą do miejscowości Błota Wielkie, trafiła do rodziny zastępczej. Na podstawie tego, co można znaleźć w gazetach, radiu, telewizji czy Internecie trudno w tej kwestii wyrobić sobie zdanie, ponieważ dominują przekazy bardzo emocjonalne. W dodatku mass media dość oszczędnie gospodarują prawdą. Na przykład informacja o tym, że Róża nie jest pierwszym dzieckiem, którego nie wychowuje aktualnie pani Wioletta, pojawiła się ze sporym opóźnieniem. Choć zgadzam się z prawniczką, która pomaga rodzicom dziewczynki, że „Przeszłość nie może być argumentem w sprawie małej Róży”, to jednak uważam, że tej przeszłości nie można całkiem ignorować, a już na pewno nie można udawać, że nigdy jej nie było. Z jakiegoś powodu kobiecie odebrano prawa rodzicielskie do czworga dzieci.

O tym, że w relacjonowaniu całej sprawy emocje dominują nad faktami, niewątpliwie świadczy wypowiedź miejscowego proboszcza, który w jednej z telewizji porównał żyjącą w konkubinacie parę z kilkorgiem dzieci niemal do Świętej Rodziny. Rozumiem, że jest zatroskany o dobro swych parafian w każdym wieku i chętnie ochrzciłby małą Różę, ale coś mi się wydaje, że jednak w tym konkretnym przypadku „poszedł po bandzie”.

Pozostaje faktem, że decyzję o skierowaniu nowo urodzonej dziewczynki do rodziny zastępczej, zamiast do domu, w którym mieszkają jej matka i ojciec, podjęły już dwa sądy. Czy oba się pomyliły? Może. Ale może nie. Jeżeli prawdą okażą się medialne doniesienia o tym, że matkę Róży po cesarskim cięciu nie tylko bez jej zgody wysterylizowano, ale jeszcze „zapomniano” ją o tym poinformować inaczej niż tylko w szpitalnym wypisie, to emocje całkowicie zdominują sprawę. I już nikt nie będzie w stanie dojść do tego, co tu jest dobre, a co złe.

Moim zdaniem cała awantura wokół małej Róży i jej rodziców jest klasycznym dowodem mylenia w Polsce polityki prorodzinnej z polityką socjalną. Bardzo mocno wskazał na to w Piekarach abp Kazimierz Nycz. Wbrew temu, co mówią i piszą media, pani Wioletta i jej obecny partner nie są rodziną. Są nieformalnym związkiem. Czy jednak ktokolwiek spróbował zrobić cokolwiek w tym kierunku, aby się nią stali? Czy obowiązujące w Polsce prawo w takich sytuacjach dąży do tego, aby najpierw uzdrowić rodzinę, a potem podejmować decyzje o tym, gdzie będą wychowywane dzieci? Nic na to nie wskazuje, niestety.

(Tekst wygłoszony na antenie Radia eM)

ZOBACZ: Pamiętasz, jak wtedy...?

ZOBACZ: Jeden talent, a problemów... ;-)

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka