ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
85
BLOG

Wiosna i niskoglutenowe hostie

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 7

„Komunia święta bez zabójczego glutenu” – przeczytałem tytuł w jednej z gazet. Następnie dowiedziałem się, że „Dzieci chore na celiakię od tego roku będą mogły bez obaw przystępować do Komunii w kościele. Polscy biskupi zgodzili się na produkcję niskoglutenowych opłatków.”

Najpierw zaczęło mnie gryźć sumienie, które wypomniało mi, że dokładnie rok temu pochopnie zarzuciłem jednemu z telewizyjnych dziennikarzy kłamstwo, gdy w swojej stacji poruszał ten temat. Jak na moje skromne potrzeby percepcyjne, niezbyt dokładnie wyjaśnił różnicę pomiędzy hostiami z obniżoną zawartością glutenu, na które kiedyś zgodził się sam kard. Ratzinger, a tymi całkiem bezglutenowymi. Przy okazji własną osobą udowodniłem, że nie wszyscy odbiorcy mediów są wystarczająco bystrzy.

Potem wpadłem w melancholię, która mnie zawsze ogrania, gdy stwierdzam, że jakąś ważną dla życia Kościoła katolickiego w Polsce informację podają najpierw media świeckie, a dopiero potem kościelne i katolickie.

Następnie naszła mnie refleksja natury ogólniejszej. Ponieważ w artykule o zgodzie polskich biskupów na niskoglutenowe hostie znalazł się argument najczęściej przywoływany przez rodziców dzieci chorych na celiakię. Osobiście żyłem długo w przeświadczeniu, że problem glutenu w hostiach jest wydumany, skoro chorzy mogą przyjąć Komunię pod postacią wina, jeśli nie mogą pod postacią chleba. „Syn pił więc podczas Komunii konsekrowane wino, ale jako "odmieniec" nie czuł się komfortowo” – mówi w artykule matka chorego dziecka. A inna opowiada: „Psychicznie przygotowywałam córkę na przyjęcie Komunii pod postacią wina, ale źle znosiła to, że zostanie potraktowana inaczej. To wspaniale, że będzie mogła przystąpić do sakramentu tak jak jej koleżanki z klasy”.

No i prawda. Pamiętam, że jako dziecko i nastolatek bardzo nie chciałem pod żadnym względem być traktowany inaczej od moich rówieśników. I bardzo nie chciałem się wyróżniać.

Wreszcie przyszła mi myśl o charakterze religijnym, a nawet chrześcijańskim. Że to niedobrze, iż chciałem się koniecznie wtapiać w tłum, bo przecież uczeń Jezusa powinien się wyróżniać – i to na plus. I nie powinien się tego obawiać. Ma wszak obowiązek dawania świadectwa, prawda?

Na koniec dotknęła mnie ni to myśl, ni to refleksja o treści statystycznej. No bo jak tu się po chrześcijańsku wyróżniać i to na plus, w społeczeństwie, w którym 95 procent uważa się za katolików? ;-)

Coś mi się zdaje, że konkluzja tego felietonu ma charakter przewrotny. Nic na to nie poradzę. Wiosna.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Na piątek: Bez pytań

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka