ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
82
BLOG

Wyjątkowy obłudnik

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 5

Natrząsałem się kilka dni temu niemiłosiernie z pewnego dyrektora gimnazjum. Pytałem go złośliwie, czy jest pewien, że zda tegoroczne testy dla gimnazjalistów. Pytałem, ponieważ sam, na podstawie prasowych przecieków z lat uprzednich doszedłem do wniosku, że miałbym poważne trudności.

Teraz mam poczucie winy. No bo, rzec można, że wykrakałem. Śmiało można powiedzieć, że tegorocznych testów dla gimnazjalistów wszyscy nie zdaliśmy. Jako taka jedna wielka nasza klasa. Polska klasa. Zwłaszcza dorosła klasa. To nie gimnazjaliści złamali tajemnicę służbową, a może nawet państwową, umieszczając wykradzione testy z wyprzedzeniem w Internecie. To zrobili dorośli.

Nie chciałbym w tym roku nie tylko być uczniem trzeciej klasy gimnazjum w Polsce, ale również rodzicem takiego testowanego gimnazjalisty. No bo stres, jakiego wszyscy doświadczyli, gdy dowiadywali się z mediów, że być może z powodu przecieku będą musieli jeszcze raz zdawać egzamin, jest nie do pozazdroszczenia. Ale nie do pozazdroszczenia jest jeszcze coś. Mimowolna lekcja cwaniactwa i nieuczciwości, jaką kończący w tym roku gimnazjum dostali. Jak sobie zajrzą do Internetu, to się przekonają, że wykradanie i upowszechnianie testów egzaminacyjnych wcale nie spotyka się z powszechną dezaprobatą. Organizatorzy całej akcji spotykają się z wcale licznymi pochwałami!

Pewien ksiądz opowiadał niedawno, jak to w czasach seminaryjnych zdobył jakieś zaliczenie posługując się testem z zeszłego roku, który mu udostępnił starszy kolega kleryk. Pomijając kwestię, że co to za egzaminator, który co roku daje dokładnie ten sam test do rozwiązania, z pewnym zafrasowaniem i zażenowaniem zauważyłem, że jakoś nie wybuchnąłem oburzeniem na tego nieuczciwego byłego alumna, który dzisiaj jest księdzem. Pomyślałem sobie, że byłbym wyjątkowym obłudnikiem, gdybym to zrobił. Przecież sam w życiu niejednokrotnie ściągałem. Chociaż na podłożenie gotowca się nigdy nie zdobyłem

Czy jednak tylko świadomość własnych szkolnych i studenckich grzeszków powstrzymała mnie przed zdecydowanym  potępieniem nieuczciwości? Chyba nie.

Wykryłem – nie tylko u siebie - niebezpieczne zjawisko. Coraz bardziej upowszechnia się przekonanie, że własna niedoskonałość odpiera prawo do zwracania uwagi innym na zło, które popełniają. W ten sposób coraz bardziej umacnia się i utwierdza cywilizacja pobłażliwości dla zła. A to przecież nie tak. Napominanie innych jest naszym obowiązkiem, mimo że sami być może mamy więcej od nich do wyznawania podczas spowiedzi. Nie mamy prawa innych osądzać, rzucać w nich kamieniami. Ale pomiędzy napominaniem a osądzaniem jest ogromna różnica i wyraźna granica. Kto ją zaciera, postępuje głupio. I źle.

Na piątek: Cudowny piknik

Zobacz koniecznie: Brak misji

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

 

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka