"Polska prokuratura chce, by strona rosyjska w drodze pomocy prawnej ustaliła kto, w jakim zakresie i po co wykonywał prace przy oświetleniu lotniska w Smoleńsku bezpośrednio po katastrofie prezydenckiego samolotu - informuje Naczelna Prokuratura Wojskowa".
Pomoc prawna oznacza ni mniej, ni więcej, że Rosjanie proszeni są o ustalenie okoliczności i przesłanek towarzyszących polskiemu zapytaniu i przesłać odpowiedź Polakom. Można i tak.
Ja mam też inne pytanie, ile innych zaniedbań Rosjanie zamietli pod dywan, nim pojawili się choćby rosyjscy śledczy? O polskich bowiem nie pomnę. Żarówki może nie były specjalnie istotne dla zaistnienia tego wypadku, ale skoro wymieniano żarówki, to skąd wiadomo, czy nie usuwano bardziej rażących zaniedbań?
Po raz kolejny powraca pytanie, dlaczego przy okazji najpoważniejszego wypadku lotniczego na świecie (głowa państwa - członka UE i NATO, naczelne dowództwo wojskowe etc.) polski rząd nie zwrócił się do rosyjskiego z propozycją, by - dla uniknięcia jakichkolwiek podejrzeń - powołać międzynarodową komisję z udziałem Polaków i Rosjan?
http://wiadomosci.onet.pl/2158055,11,kto_i_po_co_wykonywal_prace_przy_oswietleniu_lotniska_po_katastrofie,item.html