Kuba Pacan Kuba Pacan
247
BLOG

Wojna światów

Kuba Pacan Kuba Pacan Polityka Obserwuj notkę 6

Inicjatywa intronizacji Chrystusa na Króla Polski, niezależnie od ostatecznego wyniku powie nam bardzo wiele o duchowym i społecznym stanie Polaków. Wiedza ta niestety, wyklaruje się w ogniu walki.

Przepaść między teistami a antyteistami, lub między zwolennikami laicyzmu (który jest nową religią państwową) a katolikami nigdzie indziej nie uwypukla się tak bardzo jak w akcji intronizacji Chrystusa na Króla Polski. Jak w soczewce ścierają się tutaj dwa światopoglądy na najbardziej kontrowersyjnym dziś polu dotyczącym świeckości w państwie, bądź też roli religii w państwie multi-kulti. Zanosi się tutaj na wielką bitwę, którą bardzo uważnie obserwować będzie cała Europa.

Stanie się tak, ponieważ kwestie, które Europa Zachodnia ma już dawno za sobą, u nas dopiero kiełkują. Świeckość i rozdział religii od państwa według lewicowego klucza vs prawa do wyznawania własnej religii i okazywania jej na zewnątrz. Zwolennicy republikanizmu na wzór francuski utożsamiający nowoczesność z sekularyzacją vs ludzie religijni na wzór neokonserwatystów spod znaku Tea Party w USA, którzy między modernizacją a sekularyzacją nie widzą związków przyczynowo skutkowych. Takie sprawy to już tylko w Polsce. Jeśli do intronizacji nie dojdzie, to cała UE odetchnie z ulgą, że jednak i w kraju JP II, tym ostatnim bastionie katolicyzmu, dało się pokonać Kościół. A skoro tak, to ten wielki lewicowo-liberalny projekt wprowadzający w miejsce Boga Wielką Pustkę sprawdzi się wszędzie. Jeśli jednak do oficjalnej intronizacji dojdzie, to okaże się, że tak polski jak i europejski światłogród ma wielki problem, ponieważ parafrazując Wałęsę „w maszynie, gdzie wszystkie trybiki kręcą się w lewo, jeden zacznie się kręcić w prawo” co dla maszyny jest niebezpieczne.

Niestety ludzie religijni i areligijni żyją na różnych planetach, ich wizje świata rozjeżdżają się w dwóch przeciwnych kierunkach. To co jednych tak gorszy, dla drugich jest czymś naturalnym. Przeciwnik intronizacji odbiera ją jako coś niebywałego i zupełnie anachronicznego w czasach ponowoczesnych. Jest to odgrzewanie niepotrzebnej skamieliny i cepeliada pchające kraj w niebezpiecznym kierunku. Wierzący z kolei słysząc o inicjatywie odbiera ją w sposób naturalny. Wszak Jezus i tak jest dla niego fundamentem i sensem życia. Oddaje mu hołd i cześć należne królowi już od dawna. Akt publicznej intronizacji jest więc dla nich swoistym postawieniem kropki nad „i”. Jednak dla jednych i dla drugich, niezależnie od planety, którą zamieszkują intronizacja będzie testem dla Polski.

Dla racjonalnych i postępowych Europejczyków, za jakich uważa się wielu Polaków, inicjatywa ta jest kolejnym ekscesem oszalałych moherów, który budzi w nich co najmniej niesmak i pokazuje niestety, że Polska nadal nie jest krajem w pełni dojrzałym i do europejskich standardów ma jeszcze bardzo daleko. Jeśli intronizacja wbrew tej części społeczeństwa będzie postępowała, idąc od parafii poprzez gminy aż do parlamentu, będzie to dla nich sygnał, że autorytet państwa nic nie znaczy a Polska jest krajem wyznaniowym, gdzie wszystkie fundamenty na których bazuje współczesna Europa zostały pogwałcone. Polacy nadal niczego się nie nauczyli i nie ma sensu się nad nimi pochylać, czy próbować ich zrozumieć. Jednym słowem Polska nie zdała testu z dojrzałości. Jednak jest w tej próbie pewien potencjał. Jeśli bowiem intronizacja zostanie przez społeczeństwo odrzucona a nawet wyśmiana, będzie to sygnał, że nie jest jeszcze z Polską tak źle i przez te 21 lat demokracji udało się w tym krnąbrnym narodzie choć trochę zaszczepić ducha tolerancji, nowoczesności i republikanizmu. Trzeba zatem pracować dalej, bo sprawy idą w dobrym kierunku i przynoszą efekty.

Dokładnie na odwrót sygnał ten odczytają inicjatorzy i zwolennicy całej akcji. Dla nich intronizacja Chrystusa na Króla Polski oficjalnie ogłoszona lub proklamowana w parlamencie, oznaczać będzie zachowanie przez Polaków resztek moralności i zdrowego rozsądku. Okaże się, że naród wcale nie jest taki bezmyślny jak się wydaje. Polacy mimo tak nachalnej propagandy politycznej poprawności i kulturowego terroru lewicy zdołali zachować odwagę i samodzielność myślenia. Nie dali się ogłupić i wyciągnęli wnioski ze zgubnych skutków laicyzacji obserwując Francję, Belgię czy Hiszpanię. Społeczeństwo wykazało się więc tutaj dojrzałością nie biorąc udziału w owczym pędzie ku samo zatraceniu. Jeżeli jednak Polacy odniosą się niechętnie do idei intronizacji Chrystusa lub nawet ją wyśmieją, będzie to dla zwolenników oznaczać, że nie ma już nadziei dla tego narodu. Trudna historia niczego go nie nauczyła a bezmyślne małpowanie innych doprowadzi do tego, że Polska rozpuści się w Unii.

Spór o intronizację Chrystusa na dobrą sprawę jest nierozwiązywalny. Na argumenty przeciwników, że państwo musi pozostać świeckie a wierzący mogą sobie dokonać intronizacji w swoich w sercach i parafiach, państwo zostawiając w spokoju zwolennicy odpowiedzą, że jako obywatele tego kraju płacący uczciwie podatki i przyczyniający się do jego rozwoju mają pełne prawo oczekiwać od niego, by uwzględniało ich potrzeby i pragnienia. Tym bardziej, że są w większości. Intronizacja Chrystusa ma charakter symboliczny i w żaden sposób nie wpływa na prawodawstwo czy ustrój. Ponadto cóż wam przeszkadza Chrystus i Bóg skoro w nich nie wierzycie? Jak może wam zagrażać ktoś, kogo według was nie ma? Przeciwnicy odpowiedzą, tutaj nie chodzi o naszą niewiarę, lecz o waszą wiarę, a przede wszystkim poszanowanie pewnych standardów i obyczajów panujących w dojrzałych demokracjach. Wymowa tego symbolicznego aktu będzie jednoznaczna – ten kraj jest dla ludzi jednego tylko wyznania, reszta musi się katolikom podporządkować. Tymczasem w sprawach religii, czeka nas taka sama sytuacja jak w starej Unii. Coraz więcej Polaków porzuca katolicyzm a lada chwila zaczną tutaj przybywać imigranci innych wyznań. Aby zachować spokój i zdrową równowagę najlepszym rozwiązaniem jest więc desakralizacja i daleko idąca neutralność światopoglądowa. To nie żadna fanaberia, tylko wypracowana przez mądrzejszych od nas życiowa praktyka. Odpowiedzią będzie kontra – to wy na siłę wprowadzacie desakralizację i tym samym dyskryminujecie większość. I tak w kółko, co było pierwsze jajko czy kura?

Na razie cała sprawa żyje spokojnie gdzieś na uboczu własnym życiem. Przewiduję jednak, że wróci i podzieli społeczeństwo z siłą, przy której smoleński krzyż wydaje się być niewinnym wstępem. Przewiduję, że intronizacja powoli acz systematycznie będzie się dokonywała w sposób oddolny. W momencie, gdy ogarnie większość parafii, zaczną się w nią włączać gminy. Równolegle prowadzona jest inicjatywa obywatelska by intronizacja znalazła się w Sejmie. Kiedy do tego dojdzie, wtedy wokół sprawy zrobi się duży szum medialny. Światłogród czując zagrożenie rzuci do walki na front ideologiczny wszystkie swoje siły. Nie trzeba być prorokiem by przewidzieć, że obrońcy intronizacji uruchomią środki adekwatne do ataku, lub odwrotnie jak kto woli. Przeciwnicy w obronie liberalnej demokracji będą jej bronić odpowiednio do zamachu jaki na nią poczyniono. Obie strony bardzo szybko zaczną się radykalizować a emocje, które się przy okazji ujawnią będą tak silne, że nikomu nie pozwolą stać obojętnie z boku i na chłodno obserwować rozwój wydarzeń. I tego się boję najbardziej. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby nastąpił u nas tak głęboki i drastyczny rozdział na katolików i antyklerykałów jak swojego czasu w Hiszpanii, choć o żadnej wojnie domowej nie może być oczywiście mowy.

Pośród dwóch śmiertelnie wrogich sobie stron, znajdzie się jeszcze jedna kategoria ludzi będących w mniejszości. To katolicy tacy jak ja, którzy chcieli by zjeść ciastko i mieć ciastko. Z jednej strony intronizacja jest bardzo bliska memu sercu, ale nie chciałbym by osoba Jezusa znów była przedmiotem gorszących sporów. Nie chciałbym również by ateiści, agnostycy i wolnomyśliciele czuli się w Polsce obco i nieswojo. Idąc jednak myślami dalej widzę, że antyklerykałowie bezpardonowo walczą z tym co dla nas święte i w sprawach religii będą nasyceni dopiero wtedy, gdy zostanie ona całkowicie wykorzeniona nie tylko z przestrzeni publicznej, ale i z ludzkich serc. Przykładem są takie kraje jak Francja, Belgia, Wielka Brytania, Szwecja itd. Miejsce chrześcijaństwa ma zająć nowa religia – laicyzm państwowy. Dlatego świadomy tego co nas czeka jestem zwolennikiem intronizacji. Nieraz trzeba dać świadectwo wierze i mimo czyhającego ostracyzmu przyznać się do Jezusa i powiedzieć mu publicznie tak.

Kuba Pacan
O mnie Kuba Pacan

Od centrum w prawo :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka