Kuba Pacan Kuba Pacan
325
BLOG

Drogowskazy dla armii

Kuba Pacan Kuba Pacan Polityka Obserwuj notkę 9

Polska armia przechodzi głęboki kryzys tożsamości i potrzebuje pomocy z wielu kierunków naraz.

 

W jakim stanie jest nasza armia? W alarmująco złym, i to w zasadzie wszystko, co może na jej temat powiedzieć przeciętnym obserwator. Jeśli czuje do niej niechęć to może jeszcze dodać, że dziś w zasadzie jest tylko na wypadek, gdyby był wypadek. W związku z czym prawie 2% z corocznego budżetu, które ona pochłania to zdecydowanie za dużo. Jednak dla większości tych, którym dobro armii leży na sercu, a cieszy się ona jak pokazują badania dużym zaufaniem społecznym, obecna sytuacja jest wysoce niepokojąca. Przez lata milczenia, zostało w końcu przełamane pewne tabu. Wielu zdolnych generałów min. Roman Polko, Tomasz Bąk i Waldemar Skrzypczak nie mogąc już patrzeć co się tam dzieje, zaczęła odchodzić w proteście do cywlia i coraz głośniej mówić jaki jest rzeczywisty stan rzeczy. W miarę podnoszenia przez nich kolejnych kurtyn ogarnia nas coraz większe przerażenie. Okazuje się, że zdolności obronne kraju są iluzoryczne.

 

Wywiad z 5 października w interia.pl "Armia zjeżdża po równie pochyłej" Marcina Ogdowskiego z generałem Waldemarem Skrzypczakiem, to w istocie kolejny apel wysokiego rangą wojskowego o ratowanie polskiego oręża. I obawiam się, że to kolejny głos wołającego na pustyni. Na pytanie Ogdowskiego - Zostawmy Afganistan i porozmawiajmy o wojsku jako całości. Jakie są w tej chwili jego największe bolączki?- Skrzypczak odpowiada „Zbyt lekką ręką podejmuje się decyzje o redukcji jednostek bojowych, czego przykładem jest likwidacja 1. Dywizji Zmechanizowanej. A w tym samym czasie rozbudowuje się różnego rodzaju instytucje centralne, na przykład - ostatni pomysł - Wojskowe Centrum Kryzysowe. Po cholerę nam ono, skoro mamy Krajowe Centrum Kryzysowe, którym zarządza premier?Inny przykład: Kraków, w którym utrzymuje się struktury, służące wyłącznie do zabezpieczenia pobytu VIP-ów w tym mieście. 2. Korpus Zmechanizowany to już tylko szyld. Nie ma operacyjnego uzasadnienia dla istnienia dowództwa 2 KZ w Krakowie. A ile to kosztuje?- Dubluje się struktury w państwie siłami wojska, tnąc jednocześnie jego potencjał bojowy. W efekcie wojska w wojsku jest coraz mniej. Mam nadzieję, że ktoś za to kiedyś odpowie przed narodem”. Są sztaby, kampanie reprezentacyjne, orkiestry, defilady, a jednostek bojowych coraz mniej. Stosunek liczby oficerów do zwykłych żołnierzy mamy najwyższy w NATO.

 

Kolejne ważne pytanie Ogdowskiego -A może tylko zmieniamy jej (armii) formułę - na armię lżejszą, bardziej ekspedycyjną?, odpowiedź gen. Skrzypczaka „To byłoby skandaliczne nieporozumienie. I oznaczałoby, że ktoś celowo zachwiał systemem bezpieczeństwa państwa. Wiem na pewno, że ci panowie (politycy i część generalicji), którzy to robią, nie mają żadnej myśli przewodniej. A właściwie mają - jest nią cięcie kosztów. Nie ma to nic wspólnego ze strategią, z koncepcją obrony Polski”. Właśnie,myśl przewodnia dla polskiej armii. Póki co armia funkcjonuje w swoistym stanie zawieszenia. Od 1989 roku politycy i część wojskowych chciało na niej przeprowadzić zbyt wiele zmian w zbyt krótkim czasie. Forsowane zmiany zaś, często przybierały formę gorszących kłótni i przeciągania liny, gdzie co ambitniejszy generał chciał honorowo jak najwięcej wyrwać dla siebie, nie biorąc pod uwagę potrzeb armii jako organicznej całości.

Od zakończenia II wojny światowej aż do 1989 roku nasze wojsko biernie wypełniało rozkazy Moskwy i było uczone sowieckich doktryn wojennych. Nagle po upadku komuny nastąpił zwrot i zrobił się ferment. Odeszli oficerowie polityczni, ale sowieckie myślenie zostało w nader wielu głowach. Tymczasem cała polityka zagraniczna i gospodarka została zresetowane i odwrócone o 180 stopni. Niby od początku było wiadomo, że Polska zmierza do NATO, ale było to oczywistością przede wszystkim dla polityków. Wielu wojskowych długo musiało oswajać się z tą myślą. W tym samym czasie okazało się, że nasze wojsko nie jest przystosowane do nowych zagrożeń. Wyszło to podczas ochrony diaspory żydowskiej emigrującej ze Związku Radzieckiego do Izraela przez Polskę. Na szczęście znalazł się taki człowiek jak Sławomir Petelicki, który stworzył GROM. Do tego doszły misje zagraniczne. Okazało się, że w ramach misji pokojowej ONZ w byłej Jugosławii nie ma kogo wysyłać i z czym. Znów zaczęło się gorączkowe kompletowanie sprzętu i wysyłanie ochotników ze zwykłego poboru. Ilu z nich wróciło jako inwalidzi do dzisiaj jest słodką tajemnica armii. Następny etap to wstąpienie do NATO, i znów ogromne zmiany. Przekierowanie dotychczasowego myślenia, zmiana doktryn, uzbrojenia i zadań dla wojska. I w ramach sojuszu kolejne misje, tym razem dla Polaków zupełnie nowe (no chyba, że weźmiemy pod uwagę lisowczyków) na obcej ziemi, ekspedycyjne i okupacyjne w Iraku i Afganistanie.
 

Proszę zauważyć, od dwudziestu lat wojsko jest w stanie permanentnej zmiany. Z armii niesamodzielnej, mającej przez dziesięciolecia obce wojsko u boku, stworzyliśmy armię natowską biorącą udział w ekspedycjach okupacyjnych na innych kontynentach. Nie znam w sumie żadnej innej organizacji, która by się ostała, przechodząc tak głęboką i długą restrukturyzację jak nasze wojsko. I najgorsze, że zmiany te nie są kompatybilne, systemowe, całościowe. Konstruuje się je ad hoc po najmniejszej linii oporu, przy dużej improwizacji. Z doskoku, byle zagasić tlący się pożar, byle się nie skompromitować przed partnerami, byle wyrobić się w czasie. W końcu polski żołnierz to tęgi wojak i „jakoś to będzie, da sobie radę”. Efekt jest taki, że parafrazując słowa Suworowa „ w Polskiej armii po to zmieniło się wszystko, aby wszystko zostało tak samo”. Zmieniła się cała otoczka, ale rdzeń rodzący największe problemy, mający postać wzajemnych układów, powiązań, zawiści i haków, został tylko lekko draśnięty.

 

Obserwując od lat degradację polskiej armii zastanawiam się czy ktoś tak naprawdę pomyślał jaka powinna być jej rola i pozycja w III RP? Czy zebrało się grono nie tylko wojskowych, ale i prawników, politologów, ekonomistów, socjologów itd., i zastanowiło nad jej pozycją w państwie, polityce, gospodarce i społeczeństwie? Sama obecność w NATO nie wystarczy. Nie jest tak, że Sojusz za nas wszystko załatwi i weźmie odpowiedzialność za znalezienie WP odpowiedniego miejsca w demokratycznej Polsce. Zresztą sam przechodzi dziś kryzys tożsamości i gdyby nie troska Amerykanów, to nie wiadomo jaki byłby jego los. Czy ktoś na spokojnie przejrzał zapisy ustawowe z dotyczące polskiej armii? Tutaj potrzebny jest jeden wielki AUDYT.

 

Nasze wojsko potrzebuje zrewidowania spraw zupełnie podstawowych. Dotychczasowe „reformowanie” polegające na naciskaniu przez premiera ministra obrony i cięcia budżetu są daleko niewystarczające. Właściwie to służą raczej likwidacji doraźnych problemów lub zamiataniu ich pod dywan, nie zaś autentycznej poprawie. Odnoszę wrażenie, że armia jest traktowana przez polityków, poza ich małą garstką, jako takie niechciane dziecko, które sprawia dużo problemów, sporo kosztuje i nic z niego nie ma. Tymczasem Wojsko Polskie samo sobie nie poradzi ze swoją słabością. To dziecko nie dość, że niechciane, to jest jeszcze chore na ciężką patologiczną chorobę. Ktoś musi je mocno chwycić za ramię i wyciągnąć z tej patologii, odcinając jednocześnie od przyczyn choroby. Samo sobie nie poradzi.
 

Jeśli ktoś sądzi, że w armii gorzej już być nie może to się myli. Nie zapominajmy, że to struktura z ogromnym budżetem, majątkiem, własnymi agencjami wywiadowczymi, prokuraturą, policją (ŻW), służbą zdrowia, ubezpieczeniami społecznymi i nawet własną łącznością. Jeśli do tego dodamy brak dostatecznej kontroli społecznej i zasłanianie się tajemnicą państwową, to widać doskonałe warunki do ogromnego wzrostu nadużyć, korupcji, protekcji i niegospodarności.

 

Uważam, że jedyna szansa uzdrowienia polskiej armii ma swój początek w mediach i presji opinii publicznej. Media byłyby tu kołem zamachowym i kamykiem, który poruszy lawinę społecznego niezadowolenia. Jeśli media będą długo, uczciwie i konsekwentnie pokazywały sytuację w wojsku, tak by na serio zainteresować i zaniepokoić tym tematem Polaków, to ci zaczną się w końcu domagać od polityków i samych wojskowych wyjaśnień i działania. Tylko w tym widzę szanse na prawdziwe zmiany. Trzeba zacząć od totalnego prześwietlenia armii, wyrzucenia brudów na zewnątrz i publicznego odsiania ziaren od plew. Tylko stały monitoring opinii publicznej daje nadzieję na długotrwałe przemiany. Inaczej żaden minister, który w najlepszym wypadku piastuje swe stanowisko cztery lata nie rozbije układów i klik budowanych przez dziesięciolecia.
 

Jest też dobra wiadomość. Jeżeli ktoś na serio zdecydowałby się na reformowanie armii, to ma na czym budować. Prócz niemałego budżetu, mamy wspaniałych oficerów młodszego pokolenia. Wielu z nich to ideowcy, po zagranicznych stażach z West Point włącznie. Jest Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, mające prawdziwych ekspertów a jego głos i u polityków i u wojskowych jest traktowany poważnie. Akademia Obrony Narodowej, to wojskowy think tank o europejskim znaczeniu. Już dziś rzesze ambitnych żołnierzy broni tam wartościowe doktoraty, które niestety trafiają potem na półkę, gdyż armia nie ma warunków by wprowadzać je w życie a generałom nie bardzo się uśmiecha realizować ulepszenia pisane przez młodszych od nich stopniem doktorantów.
 

Nie możemy sobie pozwolić na powolne umieranie naszej armii, wszyscy musimy mieć świadomość, że jeżeli nie własnych, to będziemy mieli obcych żołnierzy”. Bez ponownego zdefiniowania tożsamości Wojska Polskiego, która dała by mu jasną wizję i umocowanie nie tylko w systemie obrony, co oczywiste, ale również określiła by jego rolę w polityce, gospodarce i społeczeństwie, będzie gorzej niż w 1939 roku. Wtedy broniliśmy się ponad dwa tygodnie, dziś jest mowa o dwóch dniach. A sojusznicy? Ogdowski o nich zaczepnie wspomniał, generał Skrzypczak szybko ostudził jego zapał"Przypomnę tylko, że myśmy już mieli deklaracje, że Francuzi i Anglicy polegną w obronie naszych granic. A jak było, gdy zaczęła się wojna, wszyscy wiemy. Niemcy, zanim się ruszą, zastanowią się, czy warto, bo z Rosją mają o wiele lepsze relacje niż my. Francuzi? My ich nie interesujemy, wcale. Kochali nas, gdy trzeba było wysłać kontyngent do Czadu. Teraz tej misji już nie ma i z miłości też nic nie zostało. Pozostają nam Amerykanie, ale do ich szybkiej reakcji również nie jestem przekonany.My tymczasem fundujemy sobie rozbrojenie armii”.

Kuba Pacan
O mnie Kuba Pacan

Od centrum w prawo :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka