Edwin Bendyk
Słabe państwo, słabe społeczeństwo
Polska potrzebuje w równym stopniu państwa i społeczeństwa. Z jednym i drugim jest poważny problem. Państwo powinno być gwarantem, a w wielu wypadkach także dostawcą usług publicznych. Szeroko rozumiane bezpieczeństwo, ochrona zdrowia, powszechna edukacja, nauka, kultura, infrastruktura są domenami, gdzie rynek zawodzi lub działa, lecz zazwyczaj w pasożytniczej symbiozie ze sferą publiczną. Niemożliwy byłby urodzaj niepublicznych szkół wyższych bez publicznych uniwersytetów zapewniających pierwsze etaty kadrze. Podobnie z prywatną służbą zdrowia, z policją kształcącą fachowców dla prywatnych agencji bezpieczeństwa.
W słabym państwie instytucje publiczne, jak system publicznej edukacji czy kultury, zamiast pomagać w wyrównywaniu różnic, aktywnie uczestniczą w ich wytwarzaniu. Segregacja na lepszych i gorszych zaczyna się już w pierwszych klasach szkół podstawowych. Jest to możliwe, bo Polacy spełniają doskonale postulat Margaret Thatcher, która mówiła, że coś takiego, jak społeczeństwo nie istnieje. Są mężczyźni, kobiety i rodziny. Przestrzeń publiczna została sprywatyzowana.
Warunkiem odbudowy sprawnego państwa jest silne społeczeństwo. Wiele sygnałów wskazuje, że powstaje ono na nowo organizując się w stowarzyszenia, sieci i ruchy o bardziej lub mniej formalnym charakterze. Kongres Kobiet, Polskie Forum Obywatelskie, Ruch Obywateli Kultury i rosnąca liczba inicjatyw lokalnych mobilizują obywatelską energię pod hasłem odzyskania przestrzeni publicznej, przywrócenia do polityki kategorii interesu publicznego i przywrócenia państwu roli wyraziciela politycznej suwerenności i podmiotowości społeczeństwa.
* Edwin Bendyk, dziennikarz, publicysta „Polityki”.
TEMAT TYGODNIA,
„Kultura Liberalna” nr 94 (44/2010) z 26 października 2010 r.
Inne tematy w dziale Polityka