Aleksander Solar
Maj 1968. Książka Richarda Wolina jako pretekst
Paryski Maj ‘68 roku był przedstawiany na różne sposoby. Mój francuski mistrz i wielki myśliciel Raymond Aron, który miał dla Maja uczucia lekceważenia, jeżeli nie pogardy, redukował owo zjawisko do karnawału i psychodramy (w „La Révolution introuvable”). W innych wczesnych interpretacjach widziano w ‘68 roku nowa erę walk klasowych, które miały się odcisnąć głęboko na społecznym rozwoju. Tak widzieli Maj socjolog Alain Touraine (w „Le Communisme utopique”) i znani intelektualiści lewicowi Edgar Morin, J.-M. Coudray, Claude Lefort (w „La Brèche”). Ale 1968 był też opisywany jako proces, który przyspieszył modernizację kapitalizmu we Francji. Obalając bowiem bariery społeczne, blokujące unowocześnienie Francji, osiągał rezultaty przeciwne do zamierzonych przez aktorów wydarzeń (Regis Debray „Modeste contribution”). Maj był też opisywany jako wyraz konfliktu pokoleń (Henri Weber „Que reste-t-il”), gdzie wymiar rewolucyjny był swoistym teatrem, który jednak miał realne konsekwencje dla francuskiego społeczeństwa, zwłaszcza jeżeli chodzi o zmiany kulturowe.
Nie brakuje też, od lat 90., analiz bardzo krytycznych. Coraz częściej czytać można o Maju jako momencie zbiorowej nieodpowiedzialności, który przyczynił się istotnie do zablokowania możliwych przemian we Francji (François Goetz „Mai 68, une imposture qui nous a coûté cher” oraz Laurent Guimier i Nicolas Charbonneau „Génération 69. Les trentenaires ne vous disent pas merci”). Luc Ferry i Alain Renaut (w „La Pensée 68. Essai sur l’anti-humanisme contemporain”) dowodzili, że w istocie indywidualizm lat 80., wyrażający się w apatycznej, egotycznej obojętności Francuzów, miał mieć swoje źródła właśnie w ruchu ‘68 roku. Marsz ku narcystycznemu indywidualizmowi, opisywany przez Gilles Lipovetsky’ego („L’Ere du vide. Essais sur l’individualisme contemporain”) miał doznać silnego przyspieszenia właśnie w roku 1968.
***
Richard Wolin, w niedawno wydanej książce „The Wind from the East: French Intellectuals, the Cultural Revolution, and the Legacy of the 1960s” koncentruje się na fragmencie Maja, na radykalnej maoistowskiej grupie, która wycisnęła silne piętno na ówczesnych wydarzeniach i ich późniejszej interpretacji. Z grupą tą byli związani tak wybitni intelektualiści jak Michel Foucault i Jean-Paul Sartre (których skądinąd nic poza tym nie łączyło). Sartre wzywał wówczas do tworzenia trybunałów ludowych, jako odpowiedzi na burżuazyjną sprawiedliwość (czy niesprawiedliwość). Mobilizował też studentów przeciwko swojemu przyjacielowi z młodości, Raymondowi Aronowi, wzywając do zdobywania aronowskiej barykady. Foucault z kolei bronił ludowej sprawiedliwości, której sądy nie są potrzebne, na wzór masakry z września 1972 roku.
Z młodszego pokolenia – ale dziś już bardziej niż dojrzałego – które odgrywa obecnie istotną rolę we Francji, można wymienić André Glucksmanna, który w czasie swojej maoistowskiej przygody wierzył, że Francja jest krajem faszystowskim. Inny „nowy filozof” lat 70., Bernard-Henri Lévy, pisał o Maju jako o jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Francji. Z długiej listy osób dziś znanych wymieńmy jeszcze tylko Bernarda Kutchnera, który dopiero co był Ministrem Spraw Zagranicznych. Zasłynął jednak przede wszystkim jako lekarz niosący pomoc w odległych zakątkach świata, za co stworzona przez niego organizacja „Lekarze bez Granic” otrzymała Nagrodę Nobla.
Nie ma już w Paryżu maoistów. Z wyjątkiem dziwnego przypadku filozofa Alaina Badiou, który do dziś gotów jest bronić Czerwonych Khmerów, posługując się porzekadłem Mao, iż „rewolucja nie jest wieczornym przyjęciem”. To, co u Wolina jest interesujące, chociaż nie do końca oryginalne, to pokazanie niezamierzonych konsekwencji Maja ‘68. Maoizm pozwolił pokoleniu zaangażowanej młodzieży odkryć problematykę praw człowieka. Maoiści żyli z „Chinami w głowach”, ale ich zaangażowanie pozwalało na lepsze poznanie własnego społeczeństwa. Zgodnie ze słowami Mao, że „trzeba zejść z konia, żeby zerwać kwiat”, wielu idealistycznych maoistów poszło do fabryk, zajęło się warunkami życia robotników, ale też i więźniów. Również dzięki grupom pozostającym pod wpływem Mao wkroczyły na plac publiczny aktywne grupy homoseksualistów. Nie mówiąc o wspomnianym przypadku Koutchnera i jego przyjaciół, którzy nieśli pomoc i swoje idee w Afryce, Azji i Europie.
Dla Wolina, jeżeli Francja jest dziś mniej autorytarna niż w okresie powojennym, jeżeli burzliwie rozwijają się różne organizacje społeczne, jest to jeden z owoców Maja 1968 i jego prochińskiej mutacji. Proponuje on interpretację radykalnie inną niż te, które z Majem wiążą egoistyczny indywidualizm, narcyzm, moralny relatywizm, a choćby i przygotowanie nowej fazy globalnego kapitalizmu. Ostatnio – wspomnijmy na marginesie – pojawiły się prace, które dowodzą, że prawdziwą wielkość osiągnął ów Maj w swoim wymiarze plebejskim, a nie studencko-intelektualnym. Robotnicze demonstracje i strajki objęły wówczas 10 milionów osób. Zaczęli buntować się imigranci. Nie mówiąc już o ruchach kobiecych, których plebejskość była jednak wątpliwa. Maj 1968 w swojej niejednoznaczności, wielowątkowości, poddawany radykalnie odmiennym interpretacjom, pozostaje wydarzeniem dość wyjątkowym. Nawet na tle bardzo burzliwego i gdzie indziej roku.
* Aleksander Smolar, publicysta, politolog, prezes Fundacji im. Stefana Batorego.
TEMAT TYGODNIA,
„Kultura Liberalna” nr 98 (48/2010) z 23 listopada 2010 r.
Inne tematy w dziale Polityka