Kultura Liberalna Kultura Liberalna
904
BLOG

KUŹNIAR: Pochwała normalności

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 20

Roman Kuźniar

Pochwała normalności

 

Ostatnie 20 lat było najlepszym od kilkuset lat okresem w historii Polski. To rzecz bezsporna. Dotyczy to zwłaszcza obszaru, którym się zajmuję. Członkostwo w Unii Europejskiej, w Sojuszu Atlantyckim, spokojne i w większości życzliwe sąsiedztwo – to wszystko wszyscy uważamy za normalne. Jeszcze 20 lat temu nie było to oczywiste. Zarówno w kategoriach bezwzględnych, jak i – tym bardziej – w perspektywie ostatnich kilkuset lat dzisiejsza sytuacja międzynarodowa Polski to niemal błogostan. Nie twierdzę, że nie mogłaby być nieco lepsza, ale znacznie łatwiej byłoby dowieść, że mogłaby być znacznie gorsza czy wręcz fatalna. Pilnujmy zatem, aby tego nie zepsuć. Jak powszechnie wiadomo, lepsze jest wrogiem dobrego, a dążenie do ideału w polityce i życiu społecznym kończy się katastrofą.

Polakom udało się w pozimnowojennym dwudziestoleciu połączyć względnie bezkonfliktowo cztery dobra: bezpieczeństwo – demokrację – modernizację – spójność społeczną. Może w tym ostatnim wypadku jest najmniej satysfakcjonująco, ale nie stoimy u progu społecznej rewolty. To nie było łatwe. Pamiętam bardzo dobrze 1989 rok. Puste półki i skarb państwa, gigantyczne zadłużenie Polski, czyli społeczeństwa, przestarzała gospodarka, niewielki eksport, biedni ludzie, szara i smutna Warszawa (co powiedzieć o innych miastach), niepewne sąsiedztwo, do każdego kraju wizy (o ile posiadało się paszport).

Dzisiaj jesteśmy Europejczykami – niezamożnymi, ale jednak. Dzisiaj, z niewielkich miast w moim Beskidzie Niskim odjeżdżają kilka razy w tygodniu bezpośrednie autobusy do Paryża czy Rzymu. Bez kompleksów wsiadają do nich ludzie jadący tam do pracy, pozwiedzać lub na zakupy (!). Okolice Krosna wyglądają nieomal tak samo, jak pewna część Schwarzwaldu w końcu lat 70. Estetyczne domy i obejścia. Na każdym podwórku dwa – trzy samochody. Dawniej, gdy jako doktorant mieszkałem u moich niemieckich przyjaciół, aby codziennie rano autobusem jechać do Strasburga, czyli do Francji, na uniwersytet, gdzie gromadziłem materiały do doktoratu, myślałem: „kiedy tak u nas będzie?” Już jest. Wcześniej niż marzyłem. I z zupełnie innego podwórka: nie sądziłem, że za mojego życia rosyjska Duma ogromną większością głosów uzna, że Katyń to zbrodnia sowiecka, a zamordowani to ludzie honoru, polscy patrioci, a nie wrogowie klasowi, którzy zasługiwali na to, co ich spotkało…

Ważnym osiągnięciem minionych dwudziestu lat jest porzucenie przez Polaków idei i projektów, które utrudniały im posuwanie się do przodu. Mam tu na myśli ideologię sarmacką, Polski jako przedmurza lub też pomostu, Polski, która nieuchronnie jest rządzona przez dwie trumny: Piłsudskiego i Dmowskiego, Polaka-katolika. Przypomnijmy, na początku lat 90. zostały odgrzane różne koncepcje obecne w polskiej myśli politycznej pierwszej połowy XX wieku, które kompletnie nie pasowały do dzisiejszych czasów i nie pomagały w podejmowaniu realnych, a nie wymyślonych, wyzwań. Porzucenie tych przeszłych kostiumów nie było łatwe i trochę trwało. Zanim do niego doszło, niektóre z owych kostiumów kołysały naszym życiem publicznym. Odnoszę jednak wrażenie, że Polacy, a przynajmniej większość z nich, powoli nauczyli się realizmu, odróżniania bajek od prawdy, pozorów od interesów.

Ta sytuacja nie jest do końca nieodwracalna. Dlatego tak bardzo trzeba dbać o spoistość społeczną, o elementarną sprawiedliwość, o prawdę w życiu publicznym. To jest sprawa politycznej roztropności, sprawa o wielkim znaczeniu dla dalszego rozwoju Polski. Nierówności niedające się zaakceptować, arogancja władzy czy ignorowanie odczuć społecznych będą dawały pożywkę siłom skrajnym w naszej polityce; siłom, które stawiają na kryzys, wzmagają napięcia, polaryzują kraj i dzielą Polaków, które chciałyby wywołać wojnę religijną, które w zagrożeniach (jeśli ich nie ma, trzeba stworzyć wrażenie, że są) widzą swoją – jako jedynych i prawdziwych obrońców Ojczyzny i narodowych wartości – szansę wzięcia całości władzy i „ocalenie” Polski przed wrogiem wewnętrznym i zewnętrznym.

Na szczęście mamy normalny rząd. Duet Tusk-Komorowski daje szansę na Polskę normalną, na realizację interesów społecznych. Uosabiają władzę demokratyczną w tym sensie, że chcą realizować właśnie oczekiwania i aspiracje społeczeństwa, jego wyraźnej większości, a nie niezdrowe idee lub ambicje wyrażane przez polityczną siłę „burzy i naporu” czy też część mediów i osób opiniotwórczych. Niektórzy zarzucają rządzącym dzisiaj Polską postpolityczność. Dla nich, jeśli nie ma antagonizmu „swój-wróg”, „my-oni”, wojny domowej lub przegranego powstania – nie ma polityki godnej tego miana. Nic bardziej błędnego. Demokracja, czyli realizowanie interesów społeczeństwa, nie jest postpolitycznością, lecz polityką w najlepszym tego słowa znaczeniu – urzeczywistnianiem dobra wspólnego.

I to jest największym wyzwaniem, jakie stoi przed Polską na następne dekady. Trzeba budować siłę Polski, dobrobyt Polaków, podnosić poziom europejskiej cywilizacji w naszym kraju, utrwalać dobre stosunki z naszymi sąsiadami. Przebyliśmy długą drogę w ostatnich dwudziestu latach, ale do europejskiej średniej jeszcze daleko. Jest co odrabiać. Niech Polacy swoje emocje, fantazje, lęki czy purnonsensy realizują w sztuce, w przedsiębiorczości, w miłości czy zabawie. Niech się bogacą, podnoszą estetykę własną i otoczenia, niech szanują swoje środowisko naturalne, niech się kształcą i będą otwarci na bogactwo i różnorodność świata. W polityce niech będzie normalność, czyli odpowiedzialność i obliczalność, profesjonalizm i skuteczność. Niech będą dobre stosunki z sąsiadami oraz zdolność wpływu na kształt i kierunek rozwoju Unii Europejskiej i Sojuszu Atlantyckiego.

No i rzecz może najważniejsza dla Polski: demografia. Niech nie ubywa Polaków. Przybysze z Azji czy Afryki, choć mogą nas wzbogacać kulturowo czy ekonomicznie, nie zastąpią nas w roli Polaków i Europejczyków.

Mało ambitne? Ocenimy za 20 lat.

* Roman Kuźniar, politolog, dyplomata, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.

 

 

TEMAT TYGODNIA,
„Kultura Liberalna” nr 100 (50/2010) z 7 grudnia 2010 r.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka