Olga Wysocka
Na co nam ten populizm?
Termin „populizm” w dzisiejszej debacie publicznej jest epitetem. Czy słusznie? W 2006 roku na konferencji w Budapeszcie Philippe C. Schmitter dał wykład na temat zalet i wad populizmu. Poniższe rozważania pozwolę sobie oprzeć na argumentacji tego znakomitego amerykańskiego politologa, uzupełniając je o własne komentarze i dodatkowe uwagi.
Schmitter słusznie zauważa, że aby w ogóle mówić o populizmie, należy go wpierw zdefiniować. Co więcej, zdefiniować w sposób neutralny. Jego zdaniem populizm jest ruchem politycznym, który niezależnie od linii podziałów politycznych istniejących w danym systemie, pozyskuje poparcie przez odwoływanie się do osoby lidera. Taki lider proponuje rozwiązania problemów uznawanych do tej pory za nieosiągalne lub wręcz nieobecne w dyskursie. Powyższa definicja jest może i neutralna, ale moim zdaniem niepełna. Nie dotyka sedna pojęcia populizmu, szczególnie jeżeli bierzemy pod uwagę inne definicje zaproponowane w literaturze przedmiotu. Przede wszystkim nie obejmuje pojęcia ludu i antagonistycznej relacji istniejącej pomiędzy ludem a elitami. Drugą wadą tej definicji jest nadmierne uwypuklenie roli lidera. Jest to oczywiście ważny element, jednak nie przeceniałabym jego wartości (o definicji pojęcia pisałam szerzej w KL nr 96 z 9 listopada br.).
Jakie populizm ma zalety?
Podważa zastały system partyjny i otwiera możliwości dla nowych ruchów politycznych. Dokonuje tym samym remanentu na scenie politycznej, czego doskonałym przykładem są zarówno Polska, jak i Austria czy Holandia.
Wciąga do polityki obywateli wcześniej pasywnych, mobilizuje ich do udziału w wyborach, daje im poczucie wpływu na rzeczywistość polityczną.
Zachęca do artykulacji tłumionych oczekiwań i pragnień, odwołując się jednocześnie do ignorowanych przez dotychczasowe elity kwestii politycznych. Często zamiatane pod dywan „salonów władzy” problemy społeczne i ekonomiczne są tematem troski populistów, niejednokrotnie to oni wprowadzają je do dyskursu.
Populizm zastępuje przebrzmiałe programy skostniałych partii politycznych i ich zużyte ideologie. Odwołuje się do woli ludu i jego niepodważalnej mądrości.
Wprowadza nowe tematy i rozszerza zakres dostępnych rozwiązań politycznych istniejących problemów. Nie jest zatem ważne prawicowo-lewicowe przekonanie, ale wspólne dobro.
Kiedy zanika, pozostawia za sobą odświeżoną scenę polityczną, gdyż politycy niejednokrotnie muszą bardziej się starać.
Jakie są wady populizmu?
Podważa co prawda istniejące zależności partyjne, ale nie proponuje w zamian żadnej alternatywy. Nawet jeśli wprowadza nową formację, okazuje się ona być zbyt słaba organizacyjnie i niespójna programowo i z czasem traci rację bytu. Szczególnie jeśli przejmie władzę, okazuje się, że hasła populistyczne nie są w stanie spajać treści programowych.
Rozbudza emocje w tych obywatelach, którzy niejednokrotnie nie mają stałych poglądów czy preferencji. Przygarnia pod swoje skrzydła tych, którzy w polityce poszukują raczej emocji niż programu. Wyklucza to możliwość prowadzenia merytorycznej dyskusji oraz proponowania racjonalnych rozwiązań.
Kreuje wizje i oczekiwania, które wielokrotnie nie mogą być zaspokojone. Składanym obietnicom bez pokrycia towarzyszy przedstawianie niespójnej wizji polityki, często opartej głównie na przeszłości, a nie przyszłości.
Wprowadza oportunistyczne elementy do polityki, przesuwając ciężar zainteresowania z rzeczywistych problemów na personalia, oskarżenia i pomówienia. Często posługuje się teoriami spiskowymi, uznając, że najlepiej umocnią jego polityczną niewinność.
Podejmując decyzje, populiści niejednokrotnie nie biorą pod uwagę długofalowych efektów, nastawieni na poklask i poparcie, na osiągniecie szybkich i spektakularnych efektów.
Populiści nie tworzą przestrzeni dla dyskusji i debaty, gdyż tylko oni dysponują prawem głosu w imieniu ludu i pretendują do jego reprezentowania.
* * *
I na co nam ten populizm? Populizm jest częścią demokracji, a jego obecność ilustruje, że coś w systemie partyjnym szwankuje, że część obywateli nie jest reprezentowana, poważne tematy społeczno-ekonomiczne są pomijane, a dotychczasowe elity polityczne nie mają odwagi zająć się sprawami trudnymi. Występowanie populizmu sygnalizuje, że zaniedbany został poważny element demokracji – reprezentacja ludu. To, czy i w jakiej formie będzie populizm obecny na scenie politycznej, zależy od mądrości polityków i mediów… Czego w dzisiejszych czasach niestety nam brakuje.
* Olga Wysocka, doktor nauk politycznych, członkini redakcji „Kultury Liberalnej”.
TEMAT TYGODNIA,
„Kultura Liberalna” nr 101 (51/2010) z 14 grudnia 2010 r.
Inne tematy w dziale Polityka