Kultura Liberalna Kultura Liberalna
227
BLOG

MEYER: Czas zaprzyjaźnić się z nowymi realiami

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 0

Henning Meyer

Czas zaprzyjaźnić się z nowymi realiami

Swobodny przepływ ludzi, jako jedna z podstawowych zasad funkcjonowania Unii Europejskiej, stawiany jest pod znakiem zapytania za każdym razem, gdy dochodzi we Wspólnocie do kryzysu. Dzisiejszy czas właśnie w ten sposób można scharakteryzować, nie tylko ze względu na recesję z 2008 roku. Być może znacznie poważniejszym powodem, dla którego moment, w którym żyjemy, jest tak przełomowy, jest zasadnicza zmiana warunków na rynku pracy. Nasze społeczeństwa stają się coraz bardziej kosmopolityczne, a od pracowników wymagamy, by byli tak elastyczni i mobilni, jak ich koledzy w Stanach Zjednoczonych (mimo iż w Europie wciąż mamy problemy językowe i transportowe, blokujące w pełni swobodne poruszanie się między państwami). Sytuacja ta wymaga od nas zdolności do szybkiego i trafnego redefiniowania okoliczności. Inaczej lęki, które nieuchronnie wzbudzają takie jak ten, momenty przełomu, zostaną zręcznie zaangażowane przez populistów.

W takich właśnie okolicznościach stajemy twarzą w twarz z sytuacją, w której pracownicy z Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej będą już wkrótce mogli pracować w Niemczech i Austrii. Czy te dwa państwa są na ich przyjazd gotowe i czy przybysze nie będą traktowani jak obywatele drugiej kategorii? Nie warto mieć złudzeń: ani Niemcy, ani Austria nie są klasycznymi przypadkami „krajów przybyszów”, jak na przykład Stany Zjednoczone. Nawet Wielka Brytania przygotowana była na przyjęcie „polskiego hydraulika” lepiej, zapewne ze względu na swoją długą historię kolonialną i późniejsze stopniowe otwieranie się na mieszkańców np. Indii. Niemcy z całą pewnością nauczyli się wiele, dzięki imigracji z Hiszpanii, Portugalii czy Turcji, wciąż jednak jako kraj przyjmujący są dalecy od ideału, choćby ze względu na prawicowy populizm, z którym walka jest dziś zapewne dla Republiki Federalnej zasadniczym wyzwaniem.

Tyle na temat perspektywy zachodnioeuropejskiej. A co, jeśli chodzi o nowsze kraje członkowskie, w których wielu mieszkańców patrzy na otwarcie rynku pracy jako na szansę dla siebie? Warto, by pamiętały one o tym, że na swobodny przepływ pracowników w Unii, patrzeć można z perspektywy krótko- albo długoterminowej. Jest oczywiste, że w wypadku otwarcia rynków państw bardziej rozwiniętych młodsze, bardziej elastyczne i mobilne osoby korzystają z nowej sytuacji, przenosząc się w bardziej korzystne miejsce. To samo stało się z Polakami czy Węgrami po 2004 roku i z Niemcami z byłej NRD po zjednoczeniu. Z krótkoterminowej i jednostkowej perspektywy jest to zachowanie w pełni uzasadnione prawnie i zrozumiałe z punktu widzenia korzyści materialnej owych jednostek.

Zupełnie inaczej wygląda ta sama sprawa, gdy przyjrzymy się jej z perspektywy długiego trwania i funkcjonowania całych społeczeństw. Masowa emigracja z danego kraju, także z Polski, może prowadzić do drenażu mózgów. Do pewnego stopnia doszło już do tego w Polsce, po otwarciu rynku Wielkiej Brytanii. Setki tysięcy dobrze wykształconych pracowników, praktycznie z każdej dziedziny, wyjechały za kanał La Manche, imając się pracy co prawda poniżej swoich kwalifikacji, ale jednak za większe pieniądze niż nad Wisłą. Konsekwencja tego zjawiska jest, niestety, taka, że Polska stała się w ostatnich latach mniej interesującym krajem dla inwestorów. Przyczyny są proste: skoro najważniejszym powodem inwestowania jest obecność dobrze wykwalifikowanych pracowników, wielkim firmom bardziej opłaca się przeprowadzka dokądś indziej.

Taka sytuacja ma tendencję do dalszego pogarszania się i nie służy ani Polsce, ani Unii Europejskiej, której nic nie przyjdzie po tym, że najlepiej wykształceni młodzi ludzie będą przyjeżdżać tylko do kilku najbogatszych i najlepiej rozwiniętych państw, podczas gdy inne będą tworzyć nieciekawe, zapóźnione peryferie. Dlatego zawsze uważałem, że siedmioletni okres przejściowy przed otwarciem rynków Niemiec i Austrii był dobrym pomysłem i to dla wszystkich, a nie tylko – jak często mówiono – dla zachowawczych starszych państw członkowskich. Z długofalowej perspektywy widać, że te lata pozwoliły na ogólną poprawę sytuacji gospodarczej krajów Europy Środkowo-Wschodniej, przez co fala emigracji po 2004 roku była i tak relatywnie nie aż tak wielka.

Unia Europejska, jako organizm złożony ze wspólnie wspierających się państw, powinna prowadzić do ogólnego poprawiania się warunków ekonomicznych we wszystkich państwach. Do tego zaś, by owe warunki ekonomiczne się poprawiały, konieczne jest, by najlepiej wykształcone osoby przez jakiś czas pozostawały w swoich krajach, służąc ich rozwojowi. Tylko wtedy możliwe będzie, że w przyszłości emigrować będziemy dlatego, że mamy takie marzenie, a nie dlatego, że tak musimy zrobić, bo inaczej zabraknie nam pieniędzy na życie. Jeśli nie zaprzyjaźnimy się z tymi nowymi realiami, Europę istotnie czeka upadek jako organizmu opartego na zasadach solidarności i zrównoważonego rozwoju.

* Henning Meyer, politolog, ekspert LSE w Londynie, redaktor naczelny „Social Europe Journal”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka