Kultura Liberalna Kultura Liberalna
198
BLOG

CIECIERSKI w Temacie Tygodnia: O myśleniu wiązkami

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 2

Szanowni Państwo, czy ma sens wołanie do naszych polityków i publicystów o elementarny ład w myśleniu? PR, szopka, hucpa wydają się odnosić tryumf jeden za drugim. Oznacza to jednak, iż nowe inicjatywy na polskiej scenie politycznej rozbijają się o mur stereotypów. Debata publiczna porusza się zaś z grubsza dokoła tych samych tematów i wyobrażeń. Co podtrzymuje przy życiu ten stan rzeczy?

Punktem wyjścia do dzisiejszego Tematu Tygodnia jest tekst Tadeusza Ciecierskiego z „Kultury Liberalnej”, który twierdzi, że dominuje myślenie, które nazywa też „pakietowym”, czy „wiązkowym”. Przyprawianie gombrowiczowskich „gęb” przeważa nad zdystansowaną oceną funkcjonujących w sferze publicznej idei, konkretnych poglądów, osób, instytucji itd. „Zgoda – ewentualnie brak zgody – na pewien pogląd będzie tu przyczyną zgody lub braku zgody na pewien inny pogląd, który pozostaje z tym pierwszym w luźnym, by nie powiedzieć żadnym, związku” – pisze Ciecierski.

 

Tadeusz Ciecierski

O myśleniu wiązkami

„Z rozkładu rzeczy najlepszych powstają rzeczy najgorsze”
David Hume



Prawdopodobnie większość z nas zgodzi się z opinią, że jedną z istotnych cech liberalnej demokracji jest wielki zakres wolności wyboru, który pozostawia obywatelowi państwo. Zazwyczaj wyobrażamy przy tym sobie, że możliwe ograniczenia tego zakresu wolności mogą być skutkiem zaistnienia dwóch typów czynników, z których drugi może być konsekwencją pierwszego – wykorzystania przez władze środków przymusu lub zmian w prawie regulującym jakieś sfery życia obywateli. Wyobrażenie to, któremu nie sposób odmówić słuszności, ma konsekwencje praktyczne w postaci powoływania w społeczeństwach demokratycznych instytucji oraz rozwiązań strukturalnych, mających minimalizować ryzyko zrealizowania się czarnych scenariuszy, w których dysponent środków przymusu stosuje je, aby ograniczać zakres wolności.

Można powiedzieć zatem, że mamy tu od czynienia z przeciwnikiem rozpoznanym i przynajmniej częściowo okiełznanym. Jednak chwila refleksji powinna poprowadzić nas również ku innej obserwacji: w społeczeństwach demokratycznych funkcjonują niekiedy procesy, które ograniczają zakresy wyboru obywatela w zupełnie inny – wewnętrzny lub oddolny – sposób. Co ciekawe, ich skutki pozostają w wielkim stopniu nieuświadomione, a niekiedy nawet niemożliwe do eliminacji, mimo że jesteśmy świadomi mechanizmów, które za nimi się kryją. Bardzo dobrym przykładem jest tu zjawisko sondaży wyborczych oraz związane z nim zachowania wyborcze. Jak przekonywaliśmy się wielokrotnie, publikowane sondaże wyborcze sprzyjają petryfikacji sceny politycznej – są prawdopodobnie w pewnym stopniu odpowiedzialne za mechanizm głosowania na partie „mające szanse” oraz niegłosowania na partie „niemające szans” oraz masowe nieuczestniczenie w wyborach osób przekonanych, że „partie mające szanse” nie są bliskie ich politycznym poglądom. Jeśli tak właśnie jest, to mechanizm powyższy ogranicza faktycznie zakres naszej wolności wyborczej i jest tak, mimo że zakres ten jawi nam się jako szerszy.

Dużo bardziej interesującym zjawiskiem podobnego typu jest fenomen, który nazwałbym myśleniem wiązkowym lub pakietowym. Polega on z grubsza na tym, że o funkcjonujących w sferze publicznej ideach, konkretnych poglądach, osobach, instytucjach itd. myśli się w sposób zbiorczy, zakładając błędnie, że istnieje jakakolwiek obiektywna i merytoryczna podstawa wiążąca ze sobą rzeczy niemające w rzeczywistości ze sobą wiele wspólnego. Zgoda – ewentualnie brak zgody – na pewien pogląd będzie tu przyczyną zgody lub braku zgody na pewien inny pogląd, który pozostaje z tym pierwszym w luźnym, by nie powiedzieć „żadnym”, związku.

Dotyczyć to może, po pierwsze, ogólnych idei pewnego typu – jest rzeczą zadziwiającą, że ludzie naprawdę uważają niekiedy, że na przykład niechęć do prywatyzacji szkolnictwa wyższego może mieć jakikolwiek głębszy związek ze stanowiskiem pozytywnym w kwestii związków partnerskich, postawa proekologiczna związana jest z poglądami kolokwialnie określanymi mianem „lewicowych”, a przywiązanie do idei narodu wymusza niechęć do ateizmu i agnostycyzmu. Nie chodzi tu oczywiście o to, że każda osoba będzie wiązała ze sobą jakoś te różne kwestie, ale o to, że brak postawy tego rodzaju będzie w nas w sposób naturalny budził potrzebę uzyskania jakiegoś uzasadnienia takiego stanowiska oraz wywoływał podejrzenie, że mamy tu do czynienia z jakąś niespójnością w poglądach danej osoby.

Po drugie, i ta odmiana myślenia wiązkami jest chyba bardziej niebezpieczna od pierwszej, może być tak, że zbiorczo i pakietowo oceniane są wszelkie konkretne pomysły, stanowiska lub wypowiedzi mające jedno określone źródło osobowe lub instytucjonalne. Dobrej ilustracji tego zjawiska dostarczyć nam może następujący prosty eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że uważamy, iż w sferze publicznej funkcjonuje partia lub osoba, która z pewnych przyczyn, których nie musimy tu szczegółowo opisywać, jest przez nas skrajnie źle oceniana (Czytelnik może dla ułatwienia wybrać tu przykład bliski Jego politycznym namiętnościom). Odpowiedzmy sobie teraz szczerze na pytanie, czy bylibyśmy w stanie z przekonaniem poprzeć w dyskusji publicznej taką właśnie osobę, gdyby broniła ona stanowiska, względem którego – gdy rozważymy je in abstracto – jesteśmy nastawieni albo neutralnie, albo pozytywnie. Przypuszczam, że musielibyśmy przyznać się tu przynajmniej do wahania, jeśli po prostu nie do tego, że nie bylibyśmy skłonni tego zrobić. Wyobraźmy sobie także, że uważamy, iż w sferze publicznej funkcjonuje partia lub osoba, która z pewnych przyczyn, których nie musimy tu szczegółowo opisywać, jest przez nas oceniana skrajnie przychylnie i pozytywnie. Czyż nie byłoby to dla nas przynajmniej od czasu do czasu wystarczającym powodem do przyjmowania na wiarę poglądów głoszonych przez tę partię lub osobę jako nam bliskich i ważnych?

Sądzę, że zjawisko to, lub jakieś bardzo do niego podobne, jest w sferze publicznej powszechne. Oczywiście jego szczegółowe zbadanie wymaga studiów o charakterze częściowo empirycznym (na pierwszy rzut oka wydaje się, że rzucić na nie pewne światło mogłyby szeroko badane w psychologii społecznej procesy rządzące atrybucją cech). Pozostaje nam tu jednak krótko uzasadnić nasze wyjściowe twierdzenie, zgodnie z którym myślenie wiązkowe może grać rolę czynnika potencjalnie ograniczającego zakres naszej wolności politycznej (a może także wolności po prostu). Jedną z idei regulatywnych demokracji jest idea racjonalnej debaty osób, które oceniają swoje stanowiska wedle siły przemawiających za nimi argumentów. Ideał ten nie jest w praktyce nigdy realizowany, ale można powiedzieć także, że społeczeństwo, w którym nigdy nie byłby w najmniejszym choćby stopniu realizowany, nie byłoby w ogóle społeczeństwem demokratycznym (być może powróciłoby do mitycznego stanu wojny każdego z każdym albo stało się społeczeństwem teokratycznym).

Myślenie wiązkowe w sposób systematyczny usuwa argumenty oraz logiczne i merytoryczne związki między poglądami na plan dalszy, zastępując je swobodnymi asocjacjami motywowanymi emocjonalnie. W sferze publicznej ocena i wybór idei, osoby lub opcji politycznej staje się wówczas prawie wyłącznie kwestią tego, czy idee te są dla nas źródłem bodźców emocjonalnych określonego typu – uczucia współczucia, gdy przydarzy się komuś nieszczęście, uczucia niechęci, gdy wskaże się potencjalną aferę, w którą uwikłane są osoba lub instytucja. W takim świecie idea racjonalnej debaty traci całkowicie znaczenie i jest zastępowana przez jej pozory.

Co jednak z tego wszystkiego najważniejsze, związki asocjacyjne tego typu jest bardzo trudno rozbijać – znacznie trudniej od jakichkolwiek związków umotywowanych racjonalnie. Ich natura jest tu nieco podobna do tej właściwej nałogom oraz złym nawykom – wiedza, że są one złe ma na nie mizerny wpływ. To zaś musi w naturalny sposób sprawiać, że wzięcie pod uwagę wielu opcji ideowych jest dla nas wykluczone, choć pozornie może się nam wydawać, że ich wybór leży w zakresie naszych możliwości.

Byłbym skłonny przypuszczać, że mechanizm opisany powyżej jest nie tyle procesem, który prowadzi nieuchronnie do jakichś dobrze określonych i niepożądanych skutków, ale że jest on raczej permanentnym stanem liberalnej demokracji w Polsce (czy o wynikach jakichkolwiek wyborów i sondaży w naszym kraju decydowały w ostatnich dwudziestu latach jakiekolwiek inne racje niż te oparte na społecznie rozpowszechnionych swobodnych asocjacjach, którymi cechuje się myślenie pakietowe?). Nie sądzę przy tym, żeby opisany mechanizm był zjawiskiem nowym i wyłącznie współczesnym. Nie wiem też, jakby można było jemu zaradzić – skłonność do irracjonalnego myślenia i zachowania towarzyszy człowiekowi od zawsze, przejawiając się w dużo bardziej spektakularnych postaciach. Być może to zresztą właśnie sprawia, że zjawisko myślenia pakietowego jest bardziej niebezpieczne, bo trudniej je dostrzec niż ludzkie praktyki numerologiczne lub astrologiczne.

* Tadeusz Ciecierski, doktor filozofii, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 106 (3/2011) z 18 stycznia 2011 r.


 

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka