Kultura Liberalna Kultura Liberalna
314
BLOG

KŁOCZOWSKI: Tony Judt a 1989

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 0

Piotr Kłoczowski

Tony Judt – człowiek w mrocznych czasach

 

Objawienia i pokrewieństwa

Narracja „Powojnia”, historii powojennej Europy autorstwa Tony’ego Judta, rozpoczyna się jesienią 1989 roku, na dworcu Westbahnhof w Wiedniu. Tony Judt stoi na peronie. Ma świadomość, że właśnie zmienia się powojenna scena Europy. Jest to symboliczny moment, jak zatrzymana klatka w filmie „historia”. Potem pojawia się to fantastyczne zdanie: „Po 1989 r. nic – ani przyszłość, ani teraźniejszość, ani przede wszystkim przeszłość – nigdy już nie będzie takie jak kiedyś” – „After 1989 nothing – not the future, not the present and above all not the past – would ever be the same”. To jest zdanie jak z Prousta – objawienie, rewelacja: właśnie obraca się scena świata, przeszłość, przez to, co się stało – czy też „staje się” – będzie ulegała innym odczytaniom, już nie będzie taka sama. To bardzo zapadło mi w pamięci. Są takie zdania, które mówią rzeczy pozornie oczywiste, ale w swej prostocie są niezwykłymi odkryciami: rzeczywiście to, co dzieje się na naszych oczach, jest czymś zupełnie niezwykłym i mimo że minęło już dwadzieścia lat proces ten jest zbyt złożony, by mówić, że mamy go już za sobą.

Tony Judt zwrócił moją uwagę, gdy stał się znaczącym autorem „New York Review of Books”, jednego z najważniejszych pism, fenomenu na skalę światową – łączącego niezwykłą wrażliwość i hierarchię w kwestiach literatury i sztuki z suwerennymi odczytaniami zjawisk politycznych. Potem, jeszcze za jego życia, zapada decyzja, że jego – komentarze, odczytania postaci i wydarzeń – zostaną zebrane w książce i wydane. „Zapomniany wiek dwudziesty” stanowi jakby aneks do „Powojnia”: te dwie książki tworzą rodzaj wspólnej refleksji nad okresem powojennym, nad znaczeniem XX wieku i rozpoznaniem znaczeń dzisiejszej sytuacji. Tytuł polskiego przekładu Pawła Marczewskiego wyostrza ważną, niemal obsesyjną myśl Judta: że jesteśmy świadkami zbiorowej utraty pamięci. Tytuł wstępu, „Świat, który utraciliśmy”, jest jeszcze mocniejszy i pokazuje, jak ważne dla autora jest to zagadnienie.

Uderza pokrewieństwo między zbiorem esejów Judta – będących swego rodzaju powtórką, retrospekcją drugiej połowy XX wieku – a niezwykle ważną książką Hannah Arendt „Men in Dark Times”, wydaną w końcu lat 60. To książka portretów. Arendt fantastycznie ukazywała ludzi w całej ich złożoności, wolności i indywidualności ich wyborów, rozstrzygnięć i dzieła. Dla wielu była to ważna książka ze względu na wybór postaci. Jest to portret pokoleniowy – ona ich w większości znała, ale także portret pewnej sytuacji, momentu w historii: jak żyć twórczo, suwerennie, „bez podpórek” w takim momencie historii, gdy nie chroni nas – albo chroni bardzo słabo – tradycja w jej różnych postaciach. Wydaje się, że Judt jest jej kontynuatorem – w pewnym sensie jego książkę można postawić na półce z jednej strony obok „Powojnia”, a z drugiej obok książki Arendt.

To skojarzenie było punktem wyjścia do wysłania listu, w którym pisałem do Tony’ego Judta o jego spostrzeżeniu (do którego wracał zresztą wielokrotnie), że jest pewna konstelacja postaci, ocalałych z rozbicia Europy w obu wojach światowych, które w drugiej połowie XX wieku tworzyły rodzaj république des lettres: zarówno w sensie myśli politycznej i obecności intelektualnej, jak i w sensie pisarskim. Pamiętam, że sugerowałem, iż jest jeszcze wiele takich postaci, które można opisać najciekawiej z takiej właśnie perspektywy: pisałem o Nicoli Chiaromontem, François Bondy, tragicznej conradowskiej postaci Michaela Josselsona – mózgu Kongresu Wolności Kultury, Konstantym Jeleńskim, Czesławie Miłoszu, który idealnie tu pasował i mógłby go interesować i – jak się okazało – zainteresował, bo ostatni swój tekst Judt poświęcił właśnie Miłoszowi.

Pisarzem z pokolenia Judta, z którym widzę intelektualne pokrewieństwo, jest chyba najwybitniejszy pisarz końca XX wieku W.G. Sebald. Sytuują się wprawdzie w nieco innych porządkach pisarskich, ale widać, że byli to ludzie o bardzo podobnej wrażliwości na to, co pochłania naszą przeszłość i na fenomen pamięci. Obaj zauważali, że są momenty, kiedy pamięć niknie i świat staje się pustynią. Zadawali pytania o to, jak tę znikającą przeszłość ocalić nie przez nostalgię czy inną anachroniczną reakcję, ale jako duchową formę życia, która byłaby pomocna nam i naszej współczesności. Kiedy czytam początek angielskiej pielgrzymkiSebalda, czyli początek „Pierścieni Saturna”, wędrówki po wschodnim wybrzeżu Anglii zdewastowanej „pod sztandarami realnego kapitalizmu w erze baroness Thatcher”, to tak jak bym czytał Judta.

Lekcja jednostkowych biografii

Jednym z moich ulubionych esejów z książki Judta jest ten o Albercie Camus i jego powieści „Pierwszy człowiek”. Jest to tekst wyjątkowej jakości, gdyż pokazuje, że Judt z jednej strony bardzo dobrze przemyślany materiał, z drugiej, że był człowiekiem o słuchu wyczulonym na język indywidualny. Judt potrafi odczytać, dotknąć zmysłowego i nieredukowalnego świata
algierskiej młodości Camusa, letnich dni i morza. To wiele mówi o samym Judcie: o jego umiejętności widzenia tego, co w egzystencji nieredukowalne. Umiejętność ta jest niesłychanie ważna dla ludzi operujących szerokimi kategoriami – widać, że Judt nie gubi jednostkowego szczegółu, jednostkowej biografii.

Z kolei tekst o Kołakowskim był dla pewnych środowisk nowojorskich konsekracją, pokazaniem wielkości Kołakowskiego. Zawdzięczamy to między innymi Judtowi – jego wolnemu, suwerennemu umysłowi, przekraczającemu uprzedzenia i przesądy panujące w tym środowisku. Myśl Kołakowskiego jest jedną z ważniejszych w drugiej połowie XX wieku. Zdumiewa jednak trudność, z jaką krytyka marksizmu, zawarta w trzecim tomie „Głównych nurtów marksizmu”, przebija się do świadomości amerykańskich – już nie mówiąc o europejskich, a nawet polskich – środowisk, skądinąd nawet bardzo oświeconych. Kołakowski – wydaje mi się – nadal jest widziany w bardzo zwężonej perspektywie bez rozpoznania jego rzeczywistego wymiaru.

Na przykładzie portretowanych przez Judta intelektualistów, pisarzy, myślicieli widać – to jest kwestia wrażliwości wobec substancji historycznej, indywidualnej – że wybory intelektualne nie są abstrakcyjne. Są nieredukowalne i mają taką złożoność, o której dzisiaj wiemy, że wszelkie redukcje byłyby tylko próbami uchwycenia czegoś, co zawsze się wymyka. Dopiero analizując fenomen jednostkowej biografii, w jej konkrecie, który jest wręcz dotykalny, można próbować te postaci zrozumieć. Judt potrafi być krytyczny: z wieloma poglądami Arendt się nie zgadza, ale dochodzi wniosku, że nie to jest najważniejsze. Było w niej coś ważnego, pewien rodzaj energii intelektualnej, poznawczej, który sprawia, że Arendt do dziś fascynuje. Takiego patrzenia chciał nauczyć nas Tony Judt.

Po stronie świadków

Pod koniec życia Judta najbardziej zajmowało rozwiązanie socjaldemokratyczne, które jego zdaniem nie może być anachronicznym powrotem do minionych sytuacji. Jest daleki od nostalgii, pragnie pozostać realistą. Jest świadom, że globalny kapitalizm tworzy miliony wykluczonych; że za chwilę może to być wielki problem polityczny. Judt nie oferuje tutaj całościowych, gotowych rozwiązań, tylko przez ciągłe przypominanie o doniosłości „kwestii społecznej” stara się nas uwrażliwić, dobitnie ukazać realność problemu. Po raz kolejny schodzi przy tej okazji na poziom detalu, mówi o konkretnych ludziach i miejscach.

Judt był człowiekiem szalenie uważnym wobec świata. Znajdujące wyraz w jego pisarstwie połączenie wręcz stendhalowskiej energii, poczucia, że można sprostać wyzwaniom sytuacji, z wielką wrażliwością na wszystko co jednostkowe, pojedyncze i nieredukowalne, jest czymś niesłychanie rzadkim. Judt jest bardzo ostrożny wobec możliwości stworzenia jakiegoś uniwersalnego programu politycznego, stanowiącego odpowiedź na nasz moment historyczny. Woli mnożyć pytania, a odpowiedzi szuka nie tylko w kategoriach intelektualnych, ale przede wszystkim w bogactwie doświadczeń i wyborów życiowych świadków XX wieku.

*Piotr Kłoczowski – eseista, historyk literatury, wydawca. Wicedyrektor Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie, kurator Instytutu Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską. Redaktor serii „Biblioteka Mnemonysne” w wydawnictwie słowo/obraz terytoria, w której ukazał się m.in. tom tekstów Konstantego A. Jeleńskiego „Chwile oderwane”.

**Tekst ukazał się w ramach Tematu Tygodnia w Kulturze Liberalnej z 14 czerwca (nr 127) "Nowy Jork! Marksizm! Jan Paweł II! Tony Judt i sprawa polska" Więcej tekstów - Ireny Grudzińskiej-Gross, Pawła Marczewskiego i Marty Bucholc - CZYTAJ TUTAJ

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka