Kultura Liberalna Kultura Liberalna
254
BLOG

MARCZEWSKI: Koniec bajeczek

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 0

Paweł Marczewski

Koniec bajeczek. „Wielki testament” Judta

Gdyby Tony Judt ograniczył się do pisania kolejnych książek poświęconych historii życia politycznego i intelektualnego Francji, zostałby zapewne zapamiętany jako wnikliwy historyk o lekkim piórze. Być może któryś z akademickich kolegów po fachu wytknąłby mu nieścisłości lub zarzucił posługiwanie się zbyt publicystycznym językiem. Na pewno jednak nie posypałyby się na niego gromy za „antyizraelskość” czy zdradzanie ideałów lewicy. Kiedy decydował się od czasu do czasu zawieszać akademicką togę, by napisać kolejny erudycyjny, pełen pasji esej, z pewnością był świadom, że spotka go krytyka o wiele ostrzejsza niż choćby najbardziej zjadliwa recenzja naukowa. Judt nigdy bowiem nie pisał o sprawach, które go osobiście nie obchodziły i nie prowokowały jego samego i czytelników.

Jego pisarstwo eseistyczne i publicystyczne jest niesłychanie różnorodne stylistycznie (od rzetelnych recenzji z mnóstwem przypisów do krótkich, autobiograficznych impresji) i tematycznie (od życia politycznego Belgii po kryzys kubański). Odnajduję w nim jednak pewien wielki, zasadniczy temat, którego szczególne ujęcie, w którym nie ma miejsca na intelektualną, środowiskową czy ideologiczną łatwiznę, skłania mnie do uznania Judta za jednego z najważniejszych intelektualistów naszych czasów. Ten temat to „kwestia społeczna”.

To hasło Judt rozumie jednak o wiele szerzej, niż zwykli to czynić ekonomiści czy politycy. Idzie mu nie tylko o redystrybucję, która nie oznacza jałmużny lub niechętnego zaspokojenia „roszczeń”. Nie chodzi mu wyłącznie o wykluczenie przez ubóstwo. Kiedy Judt pisze o „kwestii społecznej” w eseju opatrzonym hasłem „Przesłanie” (w oryginale posłużył się francuskim słowem envoi, odsyłającym do starofrancuskich ballad i poezji François Villona), chodzi mu ni mniej, ni więcej tylko o przetrwanie społeczeństwa.

Utrzymanie pewnej spójności i solidarności społecznej nie jest dla niego jedynie kwestią określonego pojmowania sprawiedliwości czy szans życiowych, lecz również problemem pamięci, podatności na uproszczone, ideologiczne myślenie, umiejętności stawienia wspólne czoła wyzwaniom dziejowym przekraczającym problemy bezrobocia czy fatalnej infrastruktury. Judt wierzy, że wiek dwudziesty był lekcją mierzenia się z tymi wyzwaniami – lekcją, której nie wolno zapomnieć ani tym bardziej upamiętnić za pomocą gotowych formułek. To dlatego wraca choćby do politycznej wojny domowej we Francji, do podziałów tak głębokich, że nie można ich było zasypać nawet w obliczu inwazji wojsk Hitlera. Z tego samego powodu analizuje przyczyny, dla których myśliciele tacy jak Leszek Kołakowski porzucili złudzenia co do tego, że marksizm może stanowić podstawę sprawiedliwości społecznej, nie porzucając jednocześnie przekonania, że sprawiedliwość społeczna jest niezbędna do tego, by społeczeństwo w ogóle przetrwało jako całość.

Wszystkie te rozważania Judt prowadzi po to, by skończyć z opowiadaniem bajeczek. A opowiadają je wszyscy. Swoją wersję ma lewica z jej odnowioną wiarę w wielkie, abstrakcyjne systemy myślenia, której nie jest w stanie zachwiać doświadczenie stalinizmu – w eseju o Eriku Hobsawmie Judt pisze: „Jeśli lewica ma odzyskać pewność siebie i wstać z kolan, musimy przestać opowiadać pokrzepiające bajeczki o przeszłości. Z całym szacunkiem dla Hobsbawma, który je dobrotliwie neguje, w XX wieku między ekstremizmami na lewicy i na prawicy istniało »fundamentalne pokrewieństwo« oczywiste dla każdego, kto go doświadczył”. Jedna z bajeczek prawicy, poddającej się pozimnowojennemu tryumfalizmowi, karze wierzyć, że niezwykle ważna rola, jaką Jan Paweł II odegrał w upadku komunizmu w Europie, powinna uczynić ją katolicką na wieki. Judt w eseju o Karolu Wojtyle pisze: „Możliwe, że między Polakami a ich papieżem pojawił się rozdźwięk, z którego on dopiero niedawno zdał sobie sprawę. (…) Po 1989 roku polscy obywatele poszli swoją drogą, coraz bardziej głusi na moralne wymagania i krytykę katolickiej hierarchii”. Swoją bajeczkę powtarza do znudzenia również centrum – zgodnie z nią wszystkie problemy znikają wobec „polityki dobrego samopoczucia”. W „Odrodzeniu kwestii społecznej” Judt ukazuje tę postawę na przykładzie Blaira: „Na dzień dzisiejszy blairyzm opiera się na udanym zastąpieniu starej, zdyskredytowanej lewicy tym, co można by nazwać dobrze usposobionym centrum: polityka dobrego samopoczucia, w której podretuszowana ekonomia Thatcher zmieszana jest z równie szlachetnymi w intencjach retuszami społecznymi zapożyczonym od sąsiedniej tradycji liberalnej. W ten sposób unika się zarzutu o bezduszny realizm bez konieczności wyobrażania sobie alternatyw”.

Judt zdecydowanie odrzuca bajeczki o dziejowej konieczności, wyrokach opatrzności i tryumfie dobrego samopoczucia. Ten zmarły w sierpniu 2010 roku historyk zapisał w swoich esejach swego rodzaju Villonowski „Wielki testament” – ostre, polemiczne, miejscami prześmiewcze wezwanie do odważnego mierzenia się z rzeczywistością. U Villona polegało ono na konieczności pogodzenia się ze starością, śmiercią, biedą; u Judta wymaga przemyślenia na nowo dwudziestowiecznej historii i wyciągnięcia odważnych wniosków o roli państwa w życiu społecznym.

* Paweł Marczewski, historyk idei, socjolog. Doktorant w Instytucie Socjologii UW. Członek redakcji „Kultury Liberalnej” i „Przeglądu Politycznego”. Dziennikarz „Europy. Magazynu idei”.

** Tekst ukazał się w ramach Tematu Tygodnia w Kulturze Liberalnej z 14 czerwca (nr 127) "Nowy Jork! Marksizm! Jan Paweł II! Tony Judt i sprawa polska" Więcej tekstów - Ireny Grudzińskiej-Gross, Marty Bucholc i Piotra Kłoczowskiego-CZYTAJ TUTAJ

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka