Kultura Liberalna Kultura Liberalna
682
BLOG

RAKOWSKI: Polskie wsie - trudne zadanie zrozumienia

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 0

Tomasz Rakowski

 Polskie wsie – trudne zadanie zrozumienia

Warto wciąż uświadamiać sobie, że kiedy myślimy o współczesnej wsi, to ciąży gdzieś nad nami obustronna, pełna napięcia historia stereotypizacji, relacja istniejąca od bardzo dawna. W dyskursach publicznych, często wytwarzanych w środowiskach elit, pojawiają się często czarno-białe stereotypizacje: te negatywne, pogardliwe i te pozytywne, romantyzujące. Ten biało-czarny stereotypowy obraz wsi jest, jak wielokrotnie wskazywano, trudny to przekroczenia, trudno się z niego wydostać. Choćby przez to, że bardzo łatwo przejść od jednej skrajności w drugą, na przykład wtedy, gdy obraz pozytywny, romantyzujący, pod wpływem nowych zjawisk transformacji ustrojowej zamienia się w swoje przeciwieństwo: np. pracowitość i umiejętność naprawienia choćby najróżniejszych urządzeń rolniczych czy nawet ich konstruowania (maszyny-samoróbki, ciągniki typu SAM, warto przejrzeć np. to, co gromadzi artysta Łukasz Skąpski – jego „Maszyny”) pracy zamienia się w obrazy nieudolności i lenistwa.

Być może obecnie te stereotypizacje współcześnie coraz bardziej się zacierają, słabną, ale na pewno bardzo ważne jest to, jak stereotypy dotyczące wsi odżywały w ciągu ostatnich dwudziestu lat transformacji ustrojowej.

Warto zauważyć, że na polskiej wsi istnieją wzory działania i radzenia sobie pochodzące jeszcze z poprzednich stuleci. Chłopi od dziesiątek lat nieformalnie organizowali się i działali przeciw różnego rodzaju dominacjom (dominacja dworu, aparatu państwowego), czy trudnej sytuacji materialnej (bieda na przeludnionej, nawet głodującej przed wojną polskiej wsi). Po II wojnie światowej, za czasów PRL, można by przecież odtworzyć historię takiej swoistej samoorganizacji. W opracowaniach socjologów, etnografów i antropologów podkreśla się przede wszystkim umiejętność działania na granicy widzialności, na granicy prawa, radzenia sobie wbrew systemowi. W latach PRL-u, ta zaradność i umiejętność nie tylko organizowania się, ale i maksymalnego wykorzystania przywilejów, spowodowała, że do tej pory np. lata 70. („za Gierka”) uważane są tam za coś w rodzaju złotego wieku. Mówi się i wspomina o czasie rozwoju, o dostępie do różnych kredytów, środków ochrony roślin, nawozów. Był w tym właśnie duży element samoorganizacji i samostanowienia, działania w taki sposób, że np. polityka lokalna stawiała jakoś opór „zewnętrznej” polityce państwowej, ludzie w lokalnych władzach byli bardziej „swoi”, realnie działali na rzecz wspólnoty. Choć część tamtych bogatych i ważnych procesów nadal się toczy, w latach transformacji, te elementy radzenia sobie, twórczego dostosowywania się do sytuacji zaczęto ujmować wybiórczo, pozbawiać kontekstu, wewnętrznego skomplikowania, a w rezultacie stygmatyzować je jako sposoby życia w jakiś sposób negatywne, nie nadążające za przemianami cywilizacyjnymi albo nawet działające pod prąd obowiązującej wizji transformacji. Myślę tu o skwapliwym korzystaniu ze wszelkich świadczeń społecznych, emerytalnych, rentowych i wpisywania ich natychmiast w inwestycje rolnicze. Wiąże się z tym poczucie wyjątkowej wartości tego stałego dopływu gotówki, renty, emerytury – ktoś mógłby przecież pomyśleć że przejaw „mentalności roszczeniowej”. Można jednak przeczytać znakomite raporty antropologiczno-ekonomiczne Grażyny Jaworskiej i Wojciecha Pieniążka, jeszcze z lat 90., zrozumieć, że to naznaczanie stałych świadczeń rent jest też jakąś pochodną niestabilności świata, w którym działają rolnicy: uzależnieni od dzieci, kiedy się zestarzeją, uzależnieni od faz urodzajów i nieurodzajów, a po roku ‘89 także od zmiennych, niezrozumiałych dla nich koniunktur i dekoniunktur oraz deprecjacji ich produktu – produktu (żywności) kluczowego przez dekady, w gospodarce PRL.

Coś, co nazwalibyśmy roszczeniowością, stanowi więc jakiś rodzaj historycznie wytworzonej postawy, sposobu działania mieszkańców wsi, mający umożliwić multiplikowanie różnych, potrzebnych im zasobów. W tym sensie, można o niej mówić jako o postawie paradoksalnie aktywnej, jak czyni to choćby Amanda Krzyworzeka w swojej pracy doktorskiej o rolniczych strategiach przetrwania, gdzie w znakomicie działających przedsiębiorstwach rolnych, o kilkusettysięcznych dochodach rocznych emerytury rodziców (pewne) były bardziej cenione niż wielotysięczne dochody (niepewne). Zarzut roszczeniowości jest więc tylko jednym z przykładów na to, jak trudno jest rozszyfrować ciążące na wsi stereotypy i projekcje różnego rodzaju środowisk, w tym elit kształtujących publiczne dyskursy.

Badacze wsi wiedzą również, że wieś wsi nierówna. Po pierwsze dlatego, że istnieją poważne zróżnicowania regionalne i historyczne. Inaczej funkcjonuje społecznie i ekonomicznie rozwarstwiona wieś wielkopolska, zupełnie inaczej – ta w województwie Świętokrzyskim czy na południowym Mazowszu, gdzie gospodarstwa są niewielkie, rozwarstwienie – historycznie, po uwłaszczeniach nie powstało, aż takie duże, a gdzie za to wsie te wciąż borykają się z przeludnieniem. Po drugie, niespójne wydaje się często postępowanie mieszkańców wsi. Istnieją regiony, gdzie wytworzyły się już mocne, zmodernizowane style życia – a jednak te same osoby, które osiągnęły sukces ekonomiczny, potrafią posługiwać się takimi wyrażeniami, które wskazywałyby na ową „mentalność postkomunistyczną”, czy postawę „wyuczonej bezradności”. Rzeczywistość wsi i dyskurs, którym posługują się jej mieszkańcy, trudno jest zrozumieć, ponieważ mieszają się w nich nie tylko elementy rzeczywistości i myślenia ekonomicznego, ale całość nastawienia do świata i pewnego rodzaju moralność, moralna wizja świata, moralna ekonomia. Po trzecie, trzeba zrobić rachunek szans i ograniczeń. Bywa, że mamy do czynienia ze świetnie funkcjonującymi przedsiębiorstwami czy z młodzieżą – dziećmi rolników, studiującymi, przemieszczającymi się, poruszającymi swobodnie między wsią a miastem (zob. tekst Amandy Krzyworzeki pt. „Wieś – miasto. Gdzie leży granica?”) Różnica między tymi dwiema sferami (miasto-wieś) wtedy się zaciera. Często jednak nad szansami przeważają ograniczenia, jeśli chodzi o możliwości młodych czy dzieci na wsi – pochodzą z lepiej albo gorzej sytuowanych rodzin, stać ich lub nie na edukację, na dojazdy, uczestnictwo w kulturze. Wiele zależy wówczas od tego, w jakiej kondycji jest solidarność danej miejscowości – jak w badanych przeze mnie wsiach pod Szydłowcem, że ludzie na różne sposoby jakoś się organizują, a przez to – wspierają.

Jeśli zatem dzisiejszej wsi można zadać dziś jakieś naprawdę istotne pytania, to wskazałbym przede wszystkim na to, że one musza się zmienić, że trzeba dopiero na nowo odkryć, jak badać współczesną wieś (zob. np. wnoszący nowe rozpoznania raport Pracowni Badań i Innowacji Społecznych Stocznia pt. „Młodzież na wsi”). Po pierwsze – jak współistnieją ze sobą dwie sfery, z których jedna to miejsce nieformalnego życia społecznego, związanego z tradycjami organizowania się, działania w obliczu trudności a druga – konieczności budowania przez młodych ludzi na wsi swojej drogi wyjścia z rodzimych miejscowości – by zdobyć pracę w większych miastach; czy też – pozostania, albo powrotu, po ukończeniu fachowego, rolniczego wykształcenia. To różne wsie – różne Polski. Nie ma i nigdy nie było jednej „polskiej wsi”. A wtedy wciąż pozostaje nam pytanie, tylko na innym poziomie, stawiane już zawsze w lokalnych i ponadlokalnych kontekstach: na ile to wyobrażenie, że „wieś” to miejsce, gdzie nie ma możliwości pracy, bo i tak nic się nie wydarzy, jest pewną siłą ciążenia negatywnego stereotypu, a na ile społecznie, ekonomicznie czy strukturalnie warunkowaną rzeczywistością?

* Tomasz Rakowski, etnolog, antropolog kultury i kulturoznawca, lekarz. Zajmuje się antropologią społeczności zubożałych i zdegradowanych, metodologią badań społecznych, fenomenologiąantropologiczną i etnograficznie zorientowaną animacją kultury. Adiunkt w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UW, stały współpracownik Instytutu Kultury Polskiej UW. Autor książki Łowcy, zbieracze, praktycy niemocy. Etnografia człowieka zdegradowanego” (Gdańsk, słowo/obraz terytoria, 2009).

 

** Niniejszy tekst powstał na podstawie rozmowy z Autorem. Opracowały: Anna Piekarska, Ewa Serzysko i Karolina Wigura.

**Tekst ukazał się w ramach Tematu Tygodnia w Kulturze Liberalnej z 28 czerwca (nr 129)"Ty wieśniaku!" - epitety, komplementy... (II). Więcej tekstów - Andrzeja Mencwela, Joanny Tokarskiej-Bakir i Anny Gizy-Poleszczuk - CZYTAJ DALEJ


"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka