Kultura Liberalna Kultura Liberalna
221
BLOG

BAUMAN: Zamiast egzystencjalnego bezpieczeństwa

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Kultura Obserwuj notkę 2

 Jakby się pięknoduchy nad igrzyskami nie roztkliwiały, dopatrując się w nich smakowitego jadła dlaczystego i praktycznego rozumu i władzy sądzenia naraz, w olimpiadzie idzie, po pierwsze i po ostatnie, o medale – a głównie o te złote. I o bicie rekordów, ale głównie rywali do rekordów. (Nowoczesność nowoczesnych olimpiad w miłosnym ich spleceniu z duchem nowoczesnego sposobu życia, znakomicie uchwyconym w angielskim wyrażeniu oneupmanship – w niezgrabnym na nasze tłumaczeniu „jam o oczko od ciebie wyżej”). No i rzecz jasna o to też idzie, kto komu medale i rekordy sprzed nosa sprzątnie: o lokatę w ekstralidze narodów (i oczywiście ich rządów). Nie dziw, że jeden ze złotych medali brytyjscy organizatorzy igrzysk zapewnili sobie zapobiegliwie i skrzętnie jeszcze przed wyjściem zawodników na boiska, korty i baseny: pyszniąc się z dumy, prasa brytyjska oznajmiła, że ta olimpiada będzie największą security operation w dziejach. Z najdłuższym naelektryzowanym płotem. Z największą ilością szpiegowskich kamer i zbrojnych szpicli – w mundurach i bez. I z największą ilością mamony na nie i na nich wydanej.

No i co tu dużo mówić – rekord, o jakim tu mowa, pobito w najbardziej się liczącej z olimpijskich konkurencji.Takiej, co to nie zniknie ze szpalt gazet ani z telewizyjnych ekranów  długo potem, jak znicz olimpijski z Wielkiej Brytanii wywędruje. Konkurencji, jaka toczy się na co dzień, w piątek i świątek, na każdej ulicy i placu miejskim – i w jakiej wszystkie rządy świata uczestniczą lub palą się, by uczestniczyć. Od czasu, jak w wizerunkach walących się wież World Trade Center w kółko na ekranach telewizyjnych powtarzanych co chytrzejsi wśród polityków i co sprytniejsi z ich doradców dopatrzyli się kopalni najcenniejszego dla nich kruszcu, znanego pod nazwą „kapitału politycznego”.

Państwo nowoczesne wywalczyło sobie prawo do posłuszeństwa podwładnych obietnicą zastąpienia chaosu ładem, ryzyka pewnością, a losowej swawoli – bezpieczeństwem. Niepewności bytu nie trzeba było podwładnym dowodzić: doświadczali jej na co dzień i to w sposób niepozostawiający miejsca złudzeniom, walcząc o przetrwanie w świecie na ich losy brutalnie obojętnym, wbrew niekontrolowanym i nieprzewidywalnym kaprysom rynków pracy, wahaniom koniunktury, nieodstępności widma gospodarczych załamań. Nie musieli politycy zabiegać o wytwarzanie atmosfery niepewności – „rzeczywiście istniejąca niepewność” sama się o swe odtwarzanie znakomicie troszczyła. Politykom pozostawało przekonać podwładnych, że od nich, polityków, mądrości i dobrej woli zależy ochrona przed nękającą ich plagą. I od czasu Bismarcka i Lloyd-George’a coraz liczniejsi politycy, i z coraz większym powodzeniem, to właśnie czynili – opatrując nazwę instytucji, jaką zarządzali przydomkami: état providence, welfare state, państwo opiekuńcze oraz wprowadzając liczne formy wspólnotowego ubezpieczenia od osobistych (lub kategorialnych) potknięć, upadków i innych ciosów losu, które kojarzyły ich władzę z pojęciami opatrzności, dobrostanu, opieki.

Tego politycy dziś, po kilku dekadach „deregulacji” wszelakich rynków, a w tym rynku pracy, czynić nie mogą. Wara im od najobfitszego źródła egzystencjalnej niepewności, a i w to im graj, że wara, jako że utrzymywanie poddanych w stanie nieuleczalnej niepewności zastąpiło dziś ku ich wielkiej uldze przymus, nadzór i dozór w roli głównego sposobu na wdrażanie dyscypliny i krzesanie tego, co Étienne de La Boètie ochrzcił mianem „dobrowolnego zniewolenia”. Sęk w tym, by tęsknotę obywateli za egzystencjalnym bezpieczeństwem (po angielsku security) przewekslować na tory troski o bezpieczeństwo cielesne (po angielsku safety). Na globalne finanse porywać się, to jak z motyką na słońce – ale z globalnymi terrorystami dzielnie damy sobie radę, i co więcej wszyscy nasi obywatele, wpatrzeni w olimpijskie transmisje na żywo, o tym się naocznie przekonają. Przez całe dwa tygodnie ani jednego zamachu!!! Czy trzeba mocniejszego dowodu na to, ile kochani obywatele czujności i zaradności swoich ministrów i najętych przez nich stróży bezpieczeństwa zawdzięczacie?!

Te miliony funtów wydano na próbę kostiumową nowego wydania „państwa opiekuńczego”. Próbę, po jakiej politycy się spodziewają, że im nieprzeliczonych milionów, które trzeba by wydać na galwanizację państwa opiekuńczego starego typu, zaoszczędzi…

* Zygmunt Bauman, profesor socjologii.

** Tekst ukazał się w tygodniku "Kultura Liberalna", nr 186 (31/2012) z 31 lipca 2012 r. w dziale "Temat Tygodnia: Olimpiada jako stan wyjątkowy".

*** Ilustracja: Antoni Sieczkowski. 

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura