Piotr Smolanski Piotr Smolanski
563
BLOG

Polska potrzebuje partii socjalistycznej

Piotr Smolanski Piotr Smolanski Polityka Obserwuj notkę 6

To był maj, pachniała Saska Kępa a Oburzeni przyszli na Krakowskie Przedmieście. Luksusowe dzieci luksusowych rodziców, uczestniczący w luksusowym proteście w ramach zajęć w luksusowym prywatnym liceum imienia Jacka Kuronia. Wspierać ich przyjechała złotym Jaguarem polska lewica. Lewica w osobie człowieka wyglądającego jak w sowieckiej propagandzie wyglądał spasiony kapitalista, posła Kalisza. Luksusowe dzieci w ramach swojego protestu przeciw biedzie udzielały dziennikarzom GW wywiadów popijając kawę w Starbucksie. Taką mamy lewicę.

 

To jest miejsce w którym chciałbym pożegnać ludzi nie odróżniających lewicy, lewactwa, socjalizmu i komunizmu. Poczytajcie biografię Orwella, pa.

 

Dygresja o genezie obecnej polskiej sceny politycznej, kogo nie obchodzi może pominąć:

 

W 1989 do (samoograniczonej) władzy doszli ludzie nieprzygotowani do władzy. To nieprzygotowanie nie było ich winą, w konspiracji i podziemiu nie było jak się do tego przygotować. Przynajmniej w części musieli się oprzeć na ludziach którzy dotąd rządzili. Była to próba powtórzenia państwotwórstwa z czasów tuż po zaborach, kiedy kadrę urzędniczą i armię tworzyli ludzie służący dotąd zaborcom i pod ich władzą uczący się swojego fachu. Fundamentalna różnica była jednak taka że XIXwieczni zaborcy tworzyli w miarę sprawne aparaty urzędnicze. Zaborca po których została “elita” 1989 stworzył bardak wymieszany z drobną przestępczością, która pod okiem nieudolnych i wewnętrznie skłóconych elit lewicowo-solidarnościowych przerodziła się w poważną przestępczość. Przez całe lata 90 sytuacja makroekonomiczna się poprawiała, ale kraj jako taki gnił wewnątrz. Pozbawiony jasnych kryteriów życia gospodarczego, pozbawiony sprawnej administracji, jęczący pod uciskiem butnych, samowładnych sobiepanów-urzędników, pozbawiony de facto prawa i sądownictwa. Ten burdel u władzy spowodował to co miało się potem odcisnąć potężnym nowotworem którego nabawiliśmy się obecnie. Spowodował niechęć nie tylko do polityków ale i do polityki. Ludzie jadący autobusem z pijanym i śmierdzącym kierowcą doszli do przekonania że złem jest nie ten kierowca, ale sam fakt istnienia kierowcy.

 

W ten nastrój, wzmocniony Aferą Rywina i kiepskimi wizerunkowo (wizerunkowo, nie ekonomicznie) rządami PiS idealnie wstrzeliła się Platforma Obywatelska. Odcinająca się od polityki apolityczna partia polityczna (mhmmm...), mająca być “platformą” dla ekspertów i dla pragmatycznych rządów technokratów. Prawybory, organizacja oddolna i tak dalej. Było pięknie aż Tusk powbijał wszystkim sztylety w plecy i został u władzy sam. I przez lata, długie lata, jechał na niechęci Polaków do polityki i systemu partyjnego, na zmęczeniu ideami i ideowością, na “grillujmy” i na ciepłej wodzie w kranie. Autobus był prowadzony przez uspokajacza który cały swój czas poświęcał na umizgi do pasażerów, nie patrząc w ogóle na drogę i nie wiedząc nawet po co jest i do czego służy kierownica. Od sześciu lat państwo gnije, rozpadając się w oczach. Dochodzi do kolejnych awarii systemów, których skutkiem są olbrzymie ludzkie nieszczęścia. Ludzi dotkniętych tym rozpadem zwyczajnie nie ma kto bronić.

 

Ofiary bez adwokata.

 

Teza: w Polsce nie istnieje w ogóle lewica, w Polsce istnieje wyłącznie lewactwo.

 

Mapa gospodarczo-polityczna Polski zmienia się obecnie w sposób bezprecedensowy. Państwo wycofuje się powoli z prowincji, zamykane są szkoły, szpitale, poczty, posterunki policji. Z wiosek i małych miasteczek Polska wycofuje się coraz bardziej, pozostawiając je niczym opuszczone przez imperium zamorskie kolonie z coraz słabszą łącznością z centrum. Ludzie pozostawieni w tych wioskach-koloniach mają coraz trudniejszy dostęp do edukacji dla swoich dzieci, do opieki zdrowotnej, do w ogóle łączności z Polską jako taką (po raz pierwszy od jakichś stu lat mamy zrównoważoną między granicami zaborów mapę kolejową, co dokonało się przez pozamykanie gigantycznych ilości połączeń). Ci odcięci od Polski ludzie nie mają nikogo kto by się za nimi wstawił.

 

Dokonuje się coraz większe rozwarstwienie społeczne (normalnie coś z czym intensywnie walczą socjaliści). Miasta, coraz gorzej ze sobą skomunikowane, zmieniają się z centrów danych obszarów w nowotwory owych obszarów, wysysające z nich siły witalne, wymuszające samym istnieniem likwidowanych gdzie indziej instytucji migrację, która zasila szeregi miejskiej biedoty, nowej klasy robotniczej, pracującej na infoliniach i w telesprzedaży. Tekst, dość poprawnie identyfikujący to zjawisko, pokazał się bodaj w Krytyce Politycznej i został całkowicie zignorowany właśnie przez ludzi którym powinien był dać do myślenia.

 

Warszawa działa jak metanowotwór, zawłaszczając całe wysokiego poziomu życie ekonomiczne kraju, drenując prowincję, środkami prawnymi zabezpieczając się przed konkurencją innych miast. Rozpadająca się na poodcinane od siebie regiony Polska generuje ogromną ilość biedy, ludzi których życie zostało roztrzaskane przez zmiany na które nie mają żadnego wpływu. Jedyne co ich może spotkać ze strony państwa to kontrole albo bezprawne pogróżki ABW jeśli odważą się protestować. I ci ludzie również nie mają adwokata.

 

W ciągu ostatniej dekady dokonała się potężna i generalnie niezauważona zmiana socjotechniczna, bodaj jedyne naprawdę wielkie (nie w pozytywnym sensie) osiągnięcie Tuska. Razem ze swoimi współpracownikami zdołali oni zniszczyć jedną z determinant polskości, wbudowany niemal w nasze DNA szacunek do osób starszych. Zdołali zamiast niego wyhodować miażdżącą pogardę do “moherów”, agresję i nienawiść które w tak szokujący sposób objawiły się na Krakowskim Przedmieściu a które dawniej byłyby w Polsce nie do pomyślenia. To utorowało drogę palikotynatowi z postulatami (eutanazja) zabijania starych ludzi kiedy utrzymywanie ich staje się nieopłacalne. Operacja która do tego doprowadziła naprawdę robi wrażenie. W bardzo krótkim czasie odcięto narodowi niezwykle ważną częśc jego tożsamości. Ta raz wywołana pogarda wobec dziadków to jest zjawisko nieodwracalne, raczej nie wrócimy do naszej poprzedniej tożsamości. Starsi ludzie, często egzystujący na głodowych emeryturach (Kiszczaki, Bille i Baumany są wyjątkami, nie regułą) również nie mają obrońcy, a mieniące się lewicą polskie partie prześcigają się w festiwalach nienawiści do najsłabszych członków społeczeństwa. Jeżdżąca luksuowymi samochodami “lewica” która nienawidzi starych i biednych, która chce zabijania chorych już w łonie matki, którą interesują tylko luksusowe obsesje zajmujące 1% i która całkowicie ignoruje resztę nie reprezentuje interesów niemal nikogo. Egzystuje na głosach ludzi zaczadzonych mediami, nie widzących różnic między obsesjami na które może sobie pozwolić wariujący od dostatku Zachód, a realnymi polskimi problemami które, z przyczyn estetycznych, są ignorowane.

 

W zdrowym systemie polityczno-ekonomicznym partie liberalne i socjalistyczne tworzą dipol który we wzajemnych interakcjach tworzy system oscylujący wokół pewnego centrum, zdolny do reagowania i na dobre czasy i na złe. Zimni technokraci moderowani są w tym systemie przez “krwawiące serca” a zmiany władzy powściągają wyskoki ekstremalne. W Polsce ten system się nie wykształcił. U władzy mamy partię całkowicie bezideową i de facto apolityczną, mieszankę mafii, marketingowców i zdezorganizowanej przestępczości którzy razem w ogóle nie rządzą. Po lewej stronie mamy lewactwo, palikotynat, SLD i tak dalej, zatopionych w swoich abstrakcyjnych sporach o to kto bardziej kocha czarne transseksualne homoseksualne drzewa które chcą być kozami. Rolnicy nie są reprezentowani przez nikogo bo tylko ktoś niespełna rozumu poważnie stwierdzi że PSL reprezentuje kogokolwiek innego niż posłów PSL i ich rodziny. Całą gigantyczną próżnię w której powinien być rzeczony dipol, partia liberalna i partia socjalistyczna, zajmuje jeden PiS. Popatrzcie na to w ten sposób i zobaczycie że daje to dobre wytłumaczenie wiecznego miotania się Prawa i Sprawiedliwości, zataczania od partii deregulacji i niskich podatków (Gilowska) po partię umacniania aparatu urzędniczego i wysokiej redystrybucji (Kaczyński). PiS, samo jedno, musi wypełnić próżnię po dwóch przeciwstawnych partiach i nie bardzo zdając sobie z tego sprawę jest przez te ciśnienia rozrywane. Kaczyński jest z natury socjalistą, cała jego koncepcja solidaryzmu społecznego, bardzo pokrewna społecznej nauce kościoła jest socjalistyczna. Jednocześnie zdaje sobie chyba sprawę z tego że Polski na pełen socjalizm zwyczajnie nie stać, więc w swoim ostatnim rządzie oddał gospodarkę Gilowskiej, która z kolei jest zupełnym liberałem. Ale ta próba pogodzenia ognia i wody powoduje że PiS jest po prostu losowe i nie da się przewidzieć w którą stronę pójdzie po ewentualnych wygranych wyborach.

 

Więc...?

 

Oczywiście o ile do tanka trzeba czworga, o tyle do dipolu trzeba dwojga. Przekształcenie się PiS we współczesną socjaldemokrację byłoby naturalne , chociaż z przyczyny swojego rodowodu to słowo raczej nie przeszłoby członkom PiS przez klawiatury. W tę stronę idą wszystkie instynkty Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników. A druga strona tego dipolu? Nie widać jej na horyzoncie. Miałem pewne nadzieje wobec ruchu narodowego, ale ten rozbił się na obsesje co do stosunku do Żydów czy homoseksualistów (jakby to miało dla współczesnej Polski jakiekolwiek znaczenie) czy też jak fajny był Roman Dmowski. Ten ruch skupił się głównie na historii i “świadomości narodowej”. To ważne sprawy (naprawdę, bez ironii - bardzo ważne), ale ten kierunek oznacza że nowa endecja dziury na rynku politycznym nie zapełni. Więc kto? Skąd wziąć partię liberalną która mogłaby być przeciwwagą i partnerem dla PiS i pozwolić mu dokonać naturalnego kroku ewolucyjnego w kierunku socjalizmu? Naprawdę nie wiem. W tej chwili nie bardzo widzę nadzieję na szybkie unormalnienie sceny politycznej w kraju. Więc optymistycznej “płenty” nie będzie.

 

Jestem Quellistą, wierzącym w słowo Adama Smitha i chronienie najsłabszych przed skutkami owego słowa. To chyba czyni mnie centrystą. Niech i tak będzie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka