Nie, nie będzie o płodności Krzysztofa...
Rzucił apel, na który odpowiadam - a forma tytułu wiąże się z dwiema sprawami.
Pierwsza - prośba o relacje z zakupu pierwszej komórki - od razu skonotowała mi się z slawetnym pytaniem:
-Jaka jest najinteligentniejsza komórka w kobiecie?
No jaka?
-Oczywiście...plemnik!
:-)))
Po wtóre - już staje się to tradycją salonową, że gros tytulów wpisów zawiera nazwisko Krzysztofa w tytule.
Wiem, że rzeczony legitymuje się poczuciem humoru - dlatego wybaczy ów tytuł tego wpisu:-)
Jak nie - może mnie wyzwać na pojedynek konny lub pieszy ...o północy przy drzewnianym kamieniu.
Honornam, na biust batalię zawezmę.
Ale ad rem...
Bylam wtedy małą dziewczynką - poczułam zew, głód i pomknęłam do salonu po pierwszą komórkę.
Było to 13 lat temu. Okoliczność zakupu - sama sobie sprawiłam prezent na urodziny - czyli było to kilka dni przed 27 kwietnia.
Firma? Ukochana - Panasonic - ale nie pomnę dalszych oznaczeń produktu.
Jak na tamte lata była drobna, kobieca, poręczna - z bardzo przyjazną nawigacją. Stalowo-czarna - innej karoserii nie uznaję - żadne dollsikowe brokaty, róże etc.
Sieć?
No ta, co jej zakola jeszcze nie lecą.
13 lat temu stosunkowo niewielu miało komórki - i może dlatego nieswojo czułam się przy jej publicznym używaniu.
Tak już mam, że gadżety mają ułatwiać mi życie, a nie stanowić paszy dla ego.
Wielokrotnie zmieniałam modele, od tamtego dnia zakupu telefonu - numer jednak wciąż mam ten sam!!!
I tak a propos uczenia się świadomości, że mając komórkę latwo i szybko można zadzwonić.
Ponad dekadę temu byłam świadkiem strasznego wypadku.
Mały chłopczyk przechodził na pasach - pierwsze auto przepuściło dziecko, ale ten co za nim - jadąc chyba na pamięć - uderzył całą mocą w to pierwsze.
Chłopiec poleciał z 5 metrów w górę - ja zamarłam widząc wszystko po przekątnej skrzyżowania.
No i właśnie...
Szukałam w panice budki telefonicznej, by wezwać pomoc - totalnie zapomniawszy, że mam komórkę w torebce...
Na szczęście ktoś był przytomniejszy ode mnie.
I jeszcze jedno wspomnienie...
Będąc w innym mieście - odkryłam, że jakiś kradziej porwał mi z torebki pieszczocha.
Zdenerwowałam się bardzo, żal duszę ścisnął.
Na co mój znajomy wyjmuje swoją komórkę i mówi:
- Zadzwonię do gnojków i choć im nawrzucam, złodziejom jednym!
Jak rzekł, tak uczynił...
A po drugiej stronie odbiera jego dziewczyna, wyjaśniając, że komórka wypadła mi z torebki i ona sie nią zaopiekowała.
Nie chcę wchodzić w ocenę jak było - ale dziwne, że wcześniej ona nie zadzwoniła do niego - wiedząc, że jest ze mną - bym się nie niepokoiła. A brak komórki odkryłam dość późno.
Modele komórek to jedno, sprawność obsługi, myślenie techniczne - to drugie.
Czy ma znaczenie płeć?
Pigment włosa?
Czy metryka?
Sami zobaczcie...:-)
Inne tematy w dziale Rozmaitości